Reklama
Tanioszka: Hunted: The Demon's Forge

Tanioszka: Hunted: The Demon's Forge

VergilDH | 09.06.2013, 10:00

W dzisiejszej Tanioszce pozostajemy w klimatach fantasy, jednak przenosimy się do mrocznej, posępnej krainy, która, podobnie jak cesarstwo Tamriel, boryka się z problemami. Mimo wszystko tym razem świata nie będziemy ratować – zamiast tego spróbujemy zarobić trochę grosza, przyjmując na swoje barki realizację pewnego, trudnego zadania.

Tytuł gry: Hunted: The Demon's Forge

Dalsza część tekstu pod wideo

Data premiery: 03 czerwca 2011

Średnia ocen wg Metacritic: 57/100

Średnia ocen wg Gamerankings: 60.48%

 

Zalety:

 

Pomimo że fabuła została tu potraktowana po macoszemu (od gry, nad którą czuwał Brian Fargo można było oczekiwać znacznie więcej), generalnie może się podobać. Niemała w tym zasługa dwójki nieszablonowych bohaterów, którzy potrafią tchnąć życie w dosyć standardową opowieść. Oto bowiem ludzie padli ofiarą rozmaitych, plugawych maszkar (o których opowiem za chwilę) plądrujących ich siedziby, palących osady i mordujących ich mieszkańców, nie oszczędzając przy tym kobiet i dzieci. Poczynaniom tego pomiotu postanowiła położyć kres niejaka Seraphine, w którą wcieliła się Lucy Lawless, znana choćby z serialu Xena: Wojownicza Księżniczka. Roztoczyła ona przed naszymi podopiecznymi wizję nieprzebranych bogactw, które otrzymają w zamian za wykonanie zleconego przez nią zadania. Cóż zatem było robić – Caddoc i E'lara przystali na jej propozycję, co rozpoczęło przygodę, która miała potrwać niemal dwadzieścia godzin. Hunted: The Demon's Forge to typowa siekanina, w trakcie której możemy wykorzystać indywidualne zdolności każdej z dwójki postaci. Caddoc jest standardowym rębajłą, który z przeciwnikami rozprawia się w bezpośrednim kontakcie. Bohater korzysta z różnorodnych rodzajów broni białej, a jego oręż pomocniczy stanowi kusza. E'lara z kolei robi doskonały użytek z łuku, szyjąc z niego niczym z karabinu maszynowego (nie żartuję). Co prawda potrafi także korzystać ze sztyletu, jednakże z uwagi na jej kiepską kondycję, jest to raczej rozwiązanie na przysłowiową „czarną godzinę”. Niezależnie od tego, którą z postaci wybierzemy, otrzymujemy do dyspozycji również magię – czary nie stanowią co prawda osi rozgrywki, jednakże potrafią się przydać w trakcie ostrzejszych starć. Należy odnotować, że w trakcie rozgrywki bohaterowie rozwijają swe umiejętności – te zostały umieszczone w drzewkach znanych z gier RPG, a każdą z nich możemy rozwinąć na maksymalnie trzeci poziom. Sprawia to, że początkowo dosyć prosty i monotonny system walki ulega nieustannej rozbudowie, dzięki czemu pod koniec rozgrywki możemy wyprowadzać ciosy, o jakich wcześniej nawet byśmy nie pomyśleli.

 

 

Hunted: The Demon's Forge jest w stu procentach liniową produkcją... a przynajmniej jeśli chodzi o wątek główny. Gra jednak nie prowadzi nas za rączkę, a odwiedzane przez nas lokacje składają się z kilometrów korytarzy, z których lwia część jest w pełni opcjonalna. Można się tam natknąć na trudniejsze zagadki, do których rozwiązania konieczna jest współpraca naszej dwójki. A skoro o współpracy mowa – tak, w Hunted: The Demon's Forge tryb Cooperative jest jak najbardziej obecny, a z innymi graczami możemy się bawić zarówno na podzielonym ekranie, jak i przez Sieć. Co prawda w tym drugim przypadku raczej nie mamy już co liczyć na spotkanie chętnych do zabawy, ale rozgrywka z „kanapowym” znajomym także potrafi dać naprawdę sporo frajdy. Powiedziałem sporo o systemie walki, a nie zahaczyłem nawet o przeciwników. Ci występują w kilku rodzajach i trzeba przyznać, że początkowo wydają się dosyć zróżnicowani. Ogólnie, gra nie odchodzi zbytnio od kanonu wypracowanego w temacie „dark fantasy”, a tyczy się to zarówno standardowych oponentów, jak i bossów, którym nader często musimy stawić czoła. Tym, co może jeszcze cieszyć, jest edytor poziomów, który pozwala nie tylko na zdecydowanie o typach wrogów, których chcemy pozbawić głowy, lecz także o scenerii, w jakiej ma się rozgrywać dana „misja”. Całość jest łatwa i przyjemna, toteż gwarantuję, że jeśli dacie tej produkcji szansę, skorzystacie z jego dobrodziejstw. Na koniec muszę wspomnieć o tym, że świat został zaprojektowany naprawdę interesująco...

 

 

Wady:

 

...lecz jego wykonanie leży na całej linii. Co by nie mówić, Hunted: The Demon's Forge to brzydka produkcja, która nijak nie potrafi podskoczyć tytułom dostępnym obecnie na rynku. Owszem, główni bohaterowie wyglądają nieźle, jednak zarówno modele przeciwników, jak i otoczenie, straszą nas prostymi teksturami i wszechobecnym aliasingiem. Muszę wspomnieć również o tym, że potknięcia nie ominęły samej rozgrywki – błędy zdarzają się tu dosyć często i potrafią zepsuć przyjemność towarzyszącą zabawie (na przykład w momencie, w którym gra „zapomni”, że zasłaniamy się tarczą...). Inna sprawa, że nawet pomimo tego, iż jest to dosyć rozbudowana produkcja, do rozgrywki wkrada się monotonia.

 

 

Werdykt:

 

Wybór należy zatem do Was. Hunted: The Demon's Forge ma daleko do ideału, jednakże współczynnik cena/jakość stoi obecnie dosyć wysoko. Jeśli się przełamiecie i dacie szansę temu tytułowi, zapewnicie sobie dwadzieścia godzin dosyć przyjemnej zabawy. A warto spróbować, zwłaszcza za tak niską cenę, która oscyluje w granicach 35 PLN.

VergilDH Strona autora
cropper