Felieton: Ratunku! Tyle oszczędzam, że w końcu zbankrutuję

Felieton: Ratunku! Tyle oszczędzam, że w końcu zbankrutuję

Jaszczomb | 22.03.2014, 16:45

Mam na imię Daniel i jestem uzależniony od obniżek cen na gry. W trakcie pisania tego tekstu kupiłem pięć pozycji z ostatniej wyprzedaży indyków na Vitę w PS Store.

Moja… przypadłość najbardziej uderza w bliskich – portfel, kartę kredytową, oszczędności. Zrozumiałem, że mam problem i zgodziłem się tu przyjść. Ale… ale przecież zyskuję! Tyle oszczędzam – jak coś tak dobrego może być czymś złym?! Pewnie, robię to częściej niż inni, lecz jest niegroźnym „uzależnieniem”, jeśli w ogóle można to tak nazwać! Codziennie picie kawy to też uzależnienie?! Oddychanie, jedzenie?! To sposób na życie! To cel życia!... Jezus Maria Józef, – 60% na tytuły Rockstara!!

Dalsza część tekstu pod wideo

Steam, Humble Bundle, PS Store – to, co w ostatnim czasie dzieje się w kwestii cyfrowych wyprzedaży, przytłacza. Z okazji nowego tygodnia, weekendu, Bożego Narodzenia, walentynek, Dnia Górnika – nieustannie zalewani jesteśmy kuszącymi promocjami. Kuszącymi, ale czy korzystnymi dla graczy? Na pewno kupić można taniej, ale większość przysłuży jedynie powiększeniu osławionego backlogu lub, obrzydliwa nazwa używana znacznie częściej, kupki wstydu. Wstydu, bo udowadnia, że nasze zamierzenia i wielkie plany są nic nie warte. Tak jak Wasze ambicje, ale to już wiecie – w końcu nie jesteście młodszymi graczami, którzy mają zbyt dużo wolnego czasu, by nazbierać takie zaległości.

Najbardziej mnie boli, gdy widzę nową falę przecen, zaczynam robić listę tego, co wezmę, po czym szukam przycisku „dodaj do koszyka” i nie mogę go znaleźć, gdyż skrył się za zastępującym go „pobierz”. Tak, kupiłem ją parę miesięcy wcześniej, pewnie nawet taniej, niż stoi teraz. Nie pobrałem, bo na dysku nie było miejsca i gra odeszła w zapomnienie. Tak jak wydane na nią pieniądze

Zauważyłem, że zanim zaczęły się zalewy przecen, promocji, wyprzedaży i innych synonimów stolicy Maroka, grę do trzech dyszek wciągałem bez problemu, jeśli rzeczywiście byłem jej ciekaw. Dziś powstrzymuje się często nawet z cenami w okolicach dyszki, bo przecież lada moment będzie jakaś obniżka. Tak samo nabrałem podejrzliwości do okazyjnych cen większych tytułów – ile to już razy taka gra wylądowała następnego miesiąca w ofercie PS+. Sony grubo przesadza z tym tanim graniem.

Tak, przesadza. Źle mi, bo mam dużo i tanio. Pecetowcy na Steamie i pochodnych mają jeszcze więcej i jeszcze taniej. Piracenie gier przestało specjalnie podobać się pisimasterrejsom, bo idące z tym babranie się nie warte jest zaoszczędzenia tych kilku dolców czy ojro. Ale wróćmy do konsol, gdzie nie urosło to jeszcze do bezczelności Steama - dzienna oferta z licznikiem odmierzającym koniec promocji u wielu sprowokowała zakup pod wpływem impulsu, bez chwili na przemyślenie, czy na pewno tego chcę. PS Store daje zwykle co najmniej tydzień czy dwa.

Jestem naiwny (lub, jak osobiście wolę siebie nazywać, Łowcą Promocji), co kończy się na kupowaniu „bo jest”. Dead Space 3 – jedynka na półce, dwójka z PS+ (choć wciąż nie ruszyłem), dobrze by było mieć pełną trylogię, a to przecież ledwie dwadzieścia złotych. Wyprzedaż Fajnalów? Nigdy nie grałem, zawsze chciałem spróbować, więc na wszelki wypadek kupie od razu pięć części. Na wszelki wypadek? Właściwie to na wypadek utknięcia na bezludnej wyspie z dostępem do konsoli, ekranu i źródła prądu. Kiedy do tego przysiąść?

Mądrze grać w jedną, może dwie gry naraz i nie ruszać niczego, póki ich nie skończymy. Mądrze byłoby nie palić, nie pić i robić sobie piętnastominutowe przerwy po każdej godzinie gry. Ale kto tak zrobi, bo to „mądre”? Mając furę gier czekających na zagranie w nie („ogranie" to wygranie nieczystymi metodami, skończcie tego nadużywać!) trzeba się przymuszać do gry. Albo uznać że wyrzuciło się pieniądze w błoto i żyć z tym przeświadczeniem… dlatego najłatwiej po prostu kupki nie ruszać i łudzić się, że jej czas nadejdzie. Kiedyś. Powstała nawet strona The Backloggery, na której można zapisywać sobie wszystkie gry czekające na swoją kolej i z czasem je odznaczać, doznając tego wyjątkowego uczucia spełnienia.

Promocje to też szansa dla mniej popularnych produkcji. Jeśli premierę niewielkiej perełki przyćmiła jakaś znana marka – ta ginie. Ginie pośród tysięcy PS Store’owych tytułów do czasu, aż trafi na główną stronę w większej promocji. Co prawda przychód wygeneruje mniejszy, ale lepsza złotówka z trzech sprzedanych sztuk niż dycha z żadnej. Podobnym, choć bardziej ekstremalnym tropem poszło pewnie Activision, zapowiadając ostatnio kwietniowe usunięcie wszystkich dodatkowych utworów do Guitar/DJ/Band Hero i do tego czasu obniżając ich cenę o 50%. Ostatnia szansa W WASZYM ŻYCIU! To działa, sam przez „zboczenie obniżkowe” przejrzałem ogrom dostępnych utworów i zrobiłem sobie własną chcę-listę, chociaż moja gitara nie działa, a zdecydowana większość wybranych kawałków nie współgra z posiadanym przeze mnie . ALE MOŻE KIEDYŚ KUPIĘ INNE CZĘŚCI!

Może to też być jednym z powodów skandalicznych cen na sieciowym sklepiku PlayStation. Narzekamy, że dystrybucja cyfrowa eliminuje pośredników, koszt pudełka, płyty itp., a jednak na fizycznym nośniku zwykle dostajemy grę taniej. Zabieg ten pozwala jednego dnia obniżyć cenę bardziej, a widząc znaczny spadek mamy wrażenie, że zaoszczędziliśmy więcej. (co z tego, że darmowe na smartfonach), kosztuje na konsolkę PS Vita 119 zł! Skandal, ale obecna obniżka do 19 zł (15,20 zł dla PS+) nagle jest świetną ofertą. Gdyby od początku tyle kosztowało, wiele osób uległych tej promocji pewnie nawet by się nie obejrzało.

Czyhanie na kolejne okazje to rozrywka sama w sobie. Gdybym był synem myśliwego, polowałbym na jelenie i inne sarny. Jestem miastowym graczem i poluje na promocje. A nawet nie tyle „poluję” (myśliwy niczym Kowalski w mięsnym), co regularnie odwiedzam PS Store i je chłonę. Coś, z czym się pogodziłem i nie zapowiada się, bym to w sobie zmienił. I jest szansa, że wezmę te Angry Birds – trochę dlatego, że na moim średniej klasy smartfonie nie chodzą zbyt płynnie, trochę z powodu posiadanej listy trofeów. Nic jednak nie przebije argumentu „bo tanio”.

Źródło: własne
Jaszczomb Strona autora
cropper