Felieton: Nie lubię grać złym bohaterem
Dzisiejszy felieton powstawał głównie pod wpływem moich przygód z . Osoby mające dziwny uraz do tego tytułu, zarzucając mi reklamowanie gry, mogą lekko uderzyć się w głowę. Może pomoże. Jak wiecie, lub zaraz się dowiecie, seria inFamous pozwala nam na wybór ścieżki moralnej, oferując dwa zakończenia, zależnie od tego czy staniemy się bohaterem, czy niesławnym. Schemat przerabiany w wielu grach na przestrzeni kilkunastu lat, więc nic tutaj odkrywczego. Dlatego ja nie o wspomnianym wyżej schemacie, a pewnym uczuciu dyskomfortu towarzyszącym mi, gdy wcielam się w antybohatera.
Mówiąc wprost – grając jako „zły” Delsin, który swoich mocy używa do popisów, niszczenia mienia, atakowania policji czy protestujących – jest mi z tym źle. Gdzieś wewnątrz mnie rodzi się sprzeciw wobec wirtualnych, nieistniejących przecież czynów. W teorii pozbawianie życia wirtualnych istnień, rozganianie przechodniów i zabijanie ulicznych grajków grających nam na nerwach nie powinno mieć na mnie żadnego wpływu. Bo to nie istnieje. Ale gry ewoluują i postęp graficzny powoli, acz stale, przybliża ich do oddania realnego świata. Second Son jest niczym komiksowa opowieść, której nie można brać na poważnie i się nie powinno, bo ludzie nie mają tajemniczych mocy – dymu, neona, betonu. Ale niszcząc wiem, że przykładam rękę do zła. Oddają to nastroje społeczne w grze. Gdy kończyłem historię „dobrym” Delsinem – społeczeństwo chwaliło, nie uciekało, wyrażało się pochlebnie protestując przeciwko propagandzie D.O.Z. Moje wirtualne czyny sprawiły, że postrzeganie Przewodników w grze zmieniło się na lepsze. Teraz, gdy idę w kierunku zła, niestety potwierdzam to, co mówi propaganda i walcząc z tym używam identycznych argumentów, co władza. Argumentów siły, które nigdy się nie obronią.
Najgorsze jest to, że robię to mając wolny wybór. Tak, mógłbym przestać grać, ale nie w tym. Chciałem poznać dokładnie drugą stronę monety. Chciałem zobaczyć, jak zdobyta moc może negatywnie wpłynąć na bohatera. Zdaję sobie sprawę, że przeczytają to ludzie nie mający żadnych problemów z rozwalaniem wszystkiego jak leci. Że zaśmieją się, rzucając „mięczak, pęka przed grą”. Może i tak, ale ja staram się z gier wynieść ciekawsze wnioski, niż „skończyłem na 100%, grafa zajob, można robić rozwałkę max, jaram się”. Wnioski płynąc nad wyraz oczywiste i są przenoszone ze świata rzeczywistego. Granie jako „zły” jest łatwiejsze. Nie musimy na nic uważać, z nikim się liczyć, nikogo pilnować. Nie musimy się nawet przejmować, że robimy coś złego – bo oto w tym chodzi. Jasna strona mocy wymaga jednak większych wyrzeczeń. I dla mnie jest czymś naturalnym. Nie lubię zabijać w grach gdy mam wybór, nie lubię niszczyć gdy nie muszę. Mając wybór jestem dobry. Może i nawet lepszy niż w prawdziwym życiu. Dziwne, prawda?
Od zawsze (tj. od kiedy gram na poważnie), mając wybór, decydowałem się na postaci ukierunkowane ku dobru. W grach cRPG (Baldur's Gate 2: Cienie Amn to niedościgniony klasyk) decydowałem się na chaotycznie dobrą kreację bohatera. Dlaczego? Chciałem jakoś oddać siebie. Chciałem grać sobą, własnym awatarem w wirtualnym świecie, z którym łatwiej mi będzie się utożsamiać. Zdarzało mi się zastanawiać nieraz „jak wyglądałaby gra będąc w skórze tego złego?”. I nie byłoby to nic przyjemnego. Ale zanim o tym, ostrzegam – następny akapit zawierać będzie spoilery z gier.
Czy chciałbym wcielić się w Kefkę? Z jednej strony ciekawym byłoby poznanie jego szaleńczego umysłu, ale nie potrafiłbym dobrowolnie otruć mieszkańców królestwa Doma. Zniszczenie świata także byłoby poza moimi możliwościami. Podobnie byłoby w skórze Liquid Snake'a chcąc dać światu pokaz siły używając Metal Gear Rexa do własnych celów.
Mając wybór nie chcę być złym, bo sterowana przeze mnie postać jest moim odpowiednikiem w wirtualnym świecie. Lepszym, bo zdolnym do rzeczy niemożliwych, ale idealnie pokazującym kim nie chcę być. Tak, gry dają nam możliwość wcielenia się w kogoś kim normalnie nie jesteśmy. Ale ja wolę pozostać normalny. Bo tak jest mi po prostu łatwiej identyfikować się z kierowaną przeze mnie postacią.
Przeczytaj również
Komentarze (47)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych