Test: SteelSeries H Wireless Headset
O tym, że dobry sprzęt audio lub jego substytut jest ważny, przekonałem się jakieś 2 lata temu, gdy postanowiłem zainwestować którąś z wypłat w zestaw słuchawkowy od Sony. Mieszkając w kawalerce, urzędując w małej dziupli robiącej za „biuro” i pokój gier, na system 5.1 nie było szans. Mniejsza o historię, bo, po roku korzystania ze słuchawek Sony, przyszło mi przez ostatnie kilkanaście dni testować headset firmy Steelseries. Robiłem to nader intensywnie, korzystając z PS4 i PS3, a ostatnie kilka dni – PS Vita. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że Steelseries H Wireless Gaming Headset to słuchawki wręcz idealne.
Zanim jednak przejdę do opisania moich wrażeń, krótka tabelka ze specyfikacją, w sam raz dla maniaków cyferek i technicznych spraw. Dane pochodzą ze strony producenta.
Słuchawki
Zakres częstotliwości: 20Hz – 20000Hz
Waga: 297g (bez baterii)
Głośność maksymalna: 100dB* SPL @ 1kHz
Gniazda: Tryb kablowy/ gniazdo share, gniazdo Chat, gniazdo mini USB do aktualizacji firmware'u
Nadajnik
Zasięg bezprzewodowy: 12m w linii prostej
Opóźnienie: <16ms, stałe
Gniazda: Wejście analogowe, Wyjście analogowe, mini USB, Wejście optyczne, Wyjście optyczne, zasilanie.
Rodzaj baterii: akumulator Litowo-Jonowy, 1000mAh
Długość działania: 20 godzin na baterię, standardowe użytkowanie
Mikrofon
Zakres częstotliwości: 100Hz – 10000Hz
Rodzaj Mikrofonu: Kierunkowy
Oznaczenia: czerwona dioda LED przy wyciszeniu
Zawartość pudełka
Słuchawki H Wireless i nadajnik
(2) Bateria
(6) Kable: Optyczny, USB, zasilający, analogowy,
przenośny, chat
Adapter zasilający z 4 różnymi, międzynarodowymi końcówkami
Najważniejsze z punktu widzenia technicznego za nami. Czas więc skupić się na doznaniach płynących z korzystania z tego sprzętu.
Jakość wykonania
Słuchawki mogą wydawać się dosyć masywne, ale pod żadnym pozorem nie jest to minus. Duża w tym zasługa materiałów, z których złożono całość. Plastik jest twardy i nie sprawia wrażenia, by mógł się uszkodzić przy normalnym użytkowaniu lub potencjalnym upadku (czego nie testowałem). Na górnej części pałąku znajduje się logo firmy na gumie, a wewnętrzną stronę pokrywają bardzo miękkie gąbki, które bez problemu dopasowują się do naszej głowy w taki sposób, że mimo rozmiaru słuchawek – nie czujemy ich na głowie. Słuchawki obracają się swobodnie pod kątem 90 stopni, robiąc to płynnie bez żadnych zacięć. Standardowe ustawienie jest dosyć małe, ale można je wysunąć na około 3 cm z każdej strony, dzięki czemu założą je osoby z naprawdę dużymi głowami lub siedzący w czapkach. Gąbki nałożone na słuchawki są równie miękkie jak te na pałąku i obejmują uszy w taki sposób, że nawet po kilkunastu godzinach grania non stop nie odczuwamy dyskomfortu. Ale o tym ciut dalej.
Mikrofon umieszczono w lewej słuchawce i standardowo wysunięty jest na jakieś 3-4 mm względem całości. Nie jest to dużo i jeśli ktoś chce wykorzystać SteelSeries H Wireless Headset jako słuchawki do odtwarzacza MP3 lub telefonu to nikt na nas dziwnie się nie spojrzy z racji chodzenia z mikrofonem obok ust. Sam mikrofon można wyjąc na około 10 cm i dzięki bogu – nie jest na twardym, sztywnym mocowaniu, a umieszczono go na giętkim plastiku, pozwalając na jego wygnanie zależnie od tego jak potrzebujemy w korzystaniu z niego.
Na dole prawej słuchawki subtelnie ukryto przycisk włączenia słuchawek, za gumą schowano za to gniazdo „share” pełniące funkcję zwykłego wejścia słuchawkowego oraz gniazdo chatu. Nie ma róży bez kolców. Guma, którą zatyka się gniazda jest trochę za twarda i czasami odstaje bardziej niż powinna, nie „zamykając się do końca”. Jako, że jestem także estetą, to drażni mnie błyszczące wykończenie boków słuchawek, które się szybko brudzą odciskami palców. Wspominam o tym, gdyż w prawej słuchawce ukryto gniazdo mini USB służące do aktualizacji oprogramowania, a w lewej schowano gniazdo na baterię. Dlatego każdorazowe dotknięcie słuchawek powoduje ich brudzenie. A dotykać je będziemy. Także tutaj doczepiłbym się pewnego nieprzyjemnego faktu. Słuchawki „otwiera się” przekręcając kawałek plastiku z logo firmy, w podobny sposób się je „zamyka”. Niestety, czasami plastikowe zatrzaski źle złapią i całość się blokuje. Musimy wtedy używając siły i umiaru po prostu wyjąć plastik, co każdorazowo budzi moje obawy o połamanie zaczepów. Całość jest czarna, pasuje więc do głównego koloru konsol Sony.
Ergonomia użytkowania
Rzecz w moim przypadku równie ważna jak działanie samych słuchawek. Nie mam małych uszu, ale daleko mi do słonia Dumbo, korzystałem do tej pory z różnych słuchawek nausznych Senheisera, korzystałem mocno z pierwszego modelu headsetu Sony, testowałem swego czasu słuchawki Kunai Tritton i żadne z nich w kwestii ergonomii nie spełniało moich oczekiwać. Dłuższe niż 3-4 godziny sesje zawsze kończyły się obolałymi uszami. Z podobnymi obawami podszedłem do testowanego sprzętu, ale na szczęście zaskoczyłem się pozytywnie.
Najdłuższa sesja z konsolą trwała jakieś 16 godzin non stop, z drobnymi przerwami na oczywiste w takim czasie czynności. I moje uszy kompletnie nie odczuły tego czasu. Nie czułem także odcisku pałąku na głowie, podobnie było z „zagrzaniem” się przykrytych miejsc na głowie. Nie ukrywam, że zaskoczył mnie ten fakt. Podobnie było zarywałem ostatnio nockę grając w Final Fantasy X, ze słuchawkami podłączonymi po kablu do Vity. Zasnąłem w trakcie, rano obudziłem się ze słuchawkami na uszach, bez jakichkolwiek odcisków, a i sam sprzęt nie wykazał jakichkolwiek uszkodzeń. Jak widać, można zrobić wytrzymały i wygodny sprzęt. Ale to kosztuje.
Jak działają słuchawki?
Najważniejszy punkt programu – jak sprawują się słuchawki SteelSeries H Wireless Gaming Headset? Przez kilkanaście dni korzystania mogę chyba przyznać, że wyśmienicie i nie miałem z nimi w tym aspekcie jakiegokolwiek problemu. W zestawie znajdziemy potrzebny do działania nadajnik, który podpinamy do konsoli przez złącze optyczne, a całość wymaga zasilania z gniazdka. W pudełku znajdziemy kilka przejściówek, dzięki czemu podłączymy je nie tylko do naszych gniazdek, ale także tych z USA, UK czy innych krajów korzystających z niestandardowych dla nas wejść. Oczywiście w zestawie znajduje się kabel optyczny, który jednak trochę jest wykonany tak sobie i szybko robi się za luźny w podłączeniu, dlatego szybko przesiadłem się na moje prywatne kable optyczne. Zasięg słuchawek to według producenta 12 metrów linii prostej. Nie miałem tego okazji sprawdzić, ale wiem, że sygnał nie gubi się jak to miało miejsce w headsecie Sony, nawet gdy pozamykałem drzwi w pokojach i zamknąłem się na balkonie. Nadal wszystko było słychać bez opóźnień i zakłamań w dźwięku.
Słuchawki jak wspomniałem wcześniej działają z wieloma sprzętami. Z PS3 i PS4 komunikują się bezprzewodowo dzięki nadajnikowi podłączonemu do konsoli, a by skorzystać z nich na Vicie/odtwarzaczu MP3 i telefonie potrzebujemy dołączonego do zestawu kabla. Stacjonarne konsole Sony nie miały żadnego problemy z wykryciem słuchawek i ich błyskawiczną konfiguracją, która i tak spada na bark nadajnika, który daje nam wiele możliwości. Poza ukrytą z prawej strony małego pudełka ładowarką gdzie wsuwamy akumulatorek, na froncie znajduje się wyświetlacz informujący nas o stanie urządzenia, pojemności baterii w słuchawkach oraz aktualnie używanym urządzeniu. Menu nadajnika skrywa w sobie kilka ciekawych opcji. Poza Equalizerem w którym możemy swobodnie dostosować sobie dźwięk, korzystając z kilku zaprogramowanych wcześniej ustawień lub samemu dopasowując poszczególne opcje. Dodatkowo mamy opcję włączenia dźwięku przestrzennego, który na tym sprzęcie faktycznie brzmi bardzo dobrze. Nawet nie ma porównania do wirtualnego efektu surround w słuchawkach Sony.
Sprzęt ponadto wyposażono w standardową dla droższych słuchawek opcję regulowania osobno dźwięków z gry oraz z czatu głosowego, niezależnie od gry. Tutaj jednak jest dodatkowo opcja automatycznego dopasowania głośności poszczególnych kanałów i o dziwo – działa bardzo dobrze. Grając w Killzone: Shadow Fall w jednej rundzie trafiłem na wiecznie nadających amerykanów. Wtedy odgłosy z gry automatycznie się ściszyły. W kolejnej rundzie trafiłem już do grupy milczków, gdzie co jakiś czas ktoś się odzywał i wtedy system w nadajniku swobodnie operował głośnością. Idealna opcja jeśli nie chcecie się non stop bawić w różne ustawienia w trakcie gry. Przyznaję, że obsługa tych funkcji jest bardzo łatwa i nikt nie powinien mieć z nimi najmniejszego problemu.
Ważną dla wielu sprawą jest także to, jak słuchawki tłumią zewnętrzne dźwięki. Mówiąc wprost – robią to idealnie. Na początku czułem się bardzo dziwnie nie słysząc kompletnie nic z zewnątrz, mając w uszach jedynie odgłosy z gry. Po jakimś czasie się przyzwyczaiłem i teraz naprawdę nie jestem w stanie grać bez tych słuchawek, zwłaszcza nocą. Oczywiście z tego też powodu nie radzę zabierać słuchawek na miasto – chyba nie chcecie by coś wam wjechało w tyłek, prawda?
Słowem kończącym...warto?
Poza wcześniej wspomnianymi wadami, największym minusem jest tak naprawdę cena sprzętu. Rynkowa wartość to koło 1200 złotych, co dla wielu osób może być barierą nie do przeskoczenia, ale jeśli już zdecydujecie się na zakup tych słuchawek, bez wątpienia kierowanych dla osób ceniących sobie najwyższą jakość dźwięku oraz mających odpowiednią ilość gotówki – nie zawiedziecie się. Dlatego z pełną szczerością polecam te słuchawki, które nadają się nie tylko do gier, ale także do słuchania muzyki i oglądania filmów.
Sprzęt do testów dostarczyła firma Galaktus, za co jej dziękujemy.
Przeczytaj również
Komentarze (35)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych