Historia serii Wolfenstein - od 1981 do 2014 roku

Historia serii Wolfenstein - od 1981 do 2014 roku

Michał Madanowicz | 20.05.2014, 14:45

Od dziś na sklepowych półkach znaleźć możecie . Premiera nowej części cyklu to dobra okazja, aby odświeżyć sobie historię tej jednej z najbardziej popularnych serii w historii gier wideo. Wraz z Williamem J. Blazkowiczem zapraszamy w sentymentalną podróż po nazistowskich twierdzach i okultystycznych rytuałach.

Castle Wolfenstein i Beyond Castle Wolfenstein (1981-1984)

Dalsza część tekstu pod wideo

Początek cyklu Wolfenstein datuje się na 1981 rok. Wydany na komputery PC, 8-bitowe Atari, a także systemy Apple 2 i Commodore 64 Castle of Wolfenstein to już dziś prawdziwa klasyka. Gra autorstwa studia Muse Software w swoich założeniach nie przypominała jednak tego, z czym agent Blazkowicz kojarzy się nam dzisiaj. Zapomnijcie o masowej wyżynce nazistów i hektolitrach wylanej na podłogi niemieckiej krwi. Pierwszy tytuł z serii był skradanką. Wcielaliśmy się w nim w bezimiennego alianckiego agenta, którego zadaniem była infiltracja tytułowego zamku i kradzież tajnych dokumentów. Dostępny arsenał składał się z pistoletu i granatów, ale z racji na charakter stealth tej produkcji, ich użycie często bardziej utrudniało rozgrywkę, niż ją ułatwiało. Ogólnie rzecz biorąc, gra polegała na przechodzeniu kolejnych poziomów (łącznie było ich 60) tak, aby nikt nie dowiedział się o obecności dywersanta w twierdzy.

3 lata później do sprzedaży trafiła kontynuacja zatytułowana Beyond Castle Wolfenstein. W sequelu urozmaicono gameplay, zastępując granaty nożami i wprowadzając apteczki. Gracz otrzymał także narzędzia umożliwiające dezaktywację uruchomianych przez nazistów alarmów. Cała reszta pozostała w zasadzie bez zmian.

Wolfenstein 3D (1992)

Dziadek wszystkich strzelanin z perspektywy pierwszej osoby. Każdy szanujący się fan gatunku nie tylko słyszał, ale i zapewne spędził setki godzin swojego życia w butach Williama Josepha Blazkowicza, amerykańskiego żołnierza polskiego pochodzenia schwytanego przez hitlerowców i osadzonego w wypełnionej po brzegi nazistami twierdzy. Z pomocą różnego rodzaju broni palnej eksterminowaliśmy zastępy żołdaków na usługach Adolfa, torując sobie w ten sposób drogę ucieczki. Trup ścielił się tu gęsto, a jucha lała się z każdej strony. Podstawowa wersja gry udostępniana za darmo zawierała jedną część - Escape from Wolfenstein, składającą się z 10 poziomów (ich liczba była identyczna dla wszystkich epizodów). W płatnej edycji takich części otrzymywaliśmy trzy, podobnie jak w dodanym później pakiecie The Nocturnal Missions. Wszystkie części dostarczają nam łącznie 60 poziomów, co jest hołdem dla klasycznego Castle Wolfenstein. Warto odnotować, że grze towarzyszyły liczne kontrowersje związane z obecnymi w niej swastykami czy odgrywanym hymnem NSDAP. Dzisiaj może nie robi to już na nikim większego wrażenia, ale w 1992 roku, gdy tytuł trafił na rynek, było to obiektem wielu dyskusji.

Spear of Destiny (1992)

Na fali popularności Wolfensteina 3D id Software w tym samym roku wydało Spear of Destiny. Gra niewiele różniła się od oryginału, ale zrezygnowano w niej z podziału na poziomy. Jedna, długa, zakończona starciem z samym Hitlerem misja okazała się komercyjnym sukcesem. Jeśli z wypiekami na twarzy wspominasz 3D, z pewnością podobnymi uczuciami darzysz także Włócznię Przeznaczenia.

 

Return to Castle Wolfenstein (2001)

Na kolejną odsłonę serii fanom przyszło czekać blisko dekadę. Stworzone przez studio Gray Matter Interactive, Return to Castle Wolfenstein ponownie przeniosło nas do znanej z poprzedniej odsłony twierdzy. Choć mieliśmy w tym przypadku do czynienia z remakiem Wolfensteina 3D, to gra różniła się od pierwowzoru pod względem scenariusza. W marcu 1943 roku Hitler, czując, że szala zwycięstwa w II wojnie światowej przechyla się na stronę aliantów, desperacko szuka sposobu na odzyskanie kontroli. Dlatego też do życia powołuje specjalną jednostkę SS zajmującą się zjawiskami paranormalnymi, jakiej celem jest wskrzeszenie księcia Henryka I. Saksoński władca, który terroryzował Europę w X wieku, miał za życia posiadać nadprzyrodzone moce, i to właśnie one są obiektem zainteresowania nazistów. Oczywiście powstrzymać ten diaboliczny plan od realizacji może jedynie Blazkowicz.

Po raz pierwszy cykl zaoferował graczom także tryb wieloosobowy, gdzie wcielaliśmy się w aliantów lub nazistów. Sieciowa rozwałka zawierała trzy rodzaje rozgrywki: klasyczny deathmatch, stopwatch (wykonywanie określonych dla strony konfliktu zadań) oraz checkpoint (odmiana Capture the Flag).

Wolfenstein: Enemy Territory (2003)

Początkowo ET miało być dodatkiem do Return to Castle Wolfenstein. Ostatecznie zrezygnowano jednak z kampanii dla pojedynczego gracza, skupiając się na trybie sieciowym. Co warte podkreślenia, tytuł został udostępniony graczom za darmo. Gra oferowała sześć map i dwie strony konfliktu: aliantów oraz wojska Osi. Pojawiły się podział na klasy, system rang, a także udogodnienia w obsłudze serwerów.

(2009)

Wydany w 2009 roku Wolfenstein kontynuował pomysły z poprzednich odsłon, stawiając na tematykę II wojny światowej i motyw czarnej magii. Tym razem zadaniem Blazkowicza było powstrzymanie Himmlera przed wprowadzeniem w życie operacji „Czarne Słońce”. Czarne Słońce to energia tak potężna, że ten, kto wejdzie w jej posiadanie, bez problemu może przejąć władzę nad całym światem. Z jej mocy Blazkowicz korzystał przez większą część gry, przechodząc w ten sposób do równoległego świata, gdzie łatwiej o pokonywanie przeciwników i eksploracje normalnie niedostępnych miejsc. Gra trzymała dobry poziom, ale wielu fanów narzekało na to, że tytuł nie czaruje już tak mrocznym klimatem i zmusza do częstego odwiedzania tych samych lokacji. Nie zabrakło też solidnego trybu sieciowego.

(2014)

Najnowsza pozycja z serii przedstawia nam alternatywną wizję historii, w której II wojna światowa kończy się porażką aliantów. Naziści kontrolują całą Ziemię i - tradycyjnie już - jedynym człowiekiem, jaki jest w stanie zniszczyć tytułowy Nowy Porządek, jest oczywiście Blazkowicz. Odpowiedzialne za grę studio MachineGames postawiło na nieco futurystyczny klimat całej produkcji (mimo że akcja osadzona jest w latach 60. ubiegłego wieku), dlatego nie zabraknie wielkich mechów i różnych zaawansowanych technologii. Całość ma być tradycyjnie mroczna, a historia sugestywna, z charakterystycznymi postaciami. Jeśli chodzi o rozgrywkę, twórcy obiecali szereg zmian, jak chociażby możliwość korzystania z dwóch giwer jednocześnie, czy też robienie wślizgu. O tym, czy nowy Wolf jest udanym powrotem Blazkowicza, dowiecie się wkrótce z naszej recenzji, którą przygotowuje dla was Daniel.

Michał Madanowicz Strona autora
cropper