Playtest: Metal Gear Survive (PS4)
Przedstawienie było najdziwniejszą prezentacją, w której miałem szczęście brać udział. Sam nie wiem, czy to, co Konami zaserwowało, mogę w ogóle nazywać prezentacją.
O tym, że Konami pracuje nad nowym konsolowym projektem, wiedziałem już kilkanaście dni wcześniej. Z racji plotek dotyczących remake’u oczekiwałem, że to właśnie to zostanie nam pokazane na zamkniętej prezentacji. Niestety, zanim na nią dotarłem, zapowiedziano , więc wiedziałem, że nie zobaczę tego, na co miałem nadzieję. I już pomijając zwiastun, liczyłem, że będę miał okazję zadać trochę pytań komuś z Konami i dowiedzieć się o grze nieco więcej. Niestety, przez prezentację PES-a, gdzie mogłem pytać o wszystko, zapomniałem, że to nadal to samo Konami, które od momentu cyrku z Kojimą non stop strzela sobie w stopę PR-em.
Gry nam nie pokazano. Nikt z ekipy deweloperskiej się nie pojawił. Odpalono nam ten sam zwiastun, który widzieli wszyscy. Po jego seansie dorzucono informację, że o nic nie możemy pytać, bo i tak nie zyskamy odpowiedzi. Więcej informacji o grze także nie uzyskamy … bo nie. Jedyne, co miał nam do przekazania community manager serii Metal Gear Solid, to fakt, że Konami prosiło o zebranie opinii dziennikarzy na temat samego pomysłu i tego, jak grę zapowiedziano. Ciężko więc nie odnieść wrażenia, że sam zespół nie miał za bardzo pojęcia, jak zapowiedzieć MGS-a bez udziału Kojimy, i wszystko robione jest na kompletnego czuja. A to na razie nie wychodzi.
Udało nam się jednak trochę przycisnąć pracownika Konami i dowiedzieliśmy się, że gra nie będzie wliczona do kanonu serii, a tajemnicze czarne dziury zostaną wyjaśnione w historii napisanej specjalnie na potrzeby gry. No i całość jest ogólnie eksperymentem, niewskazującym kierunku serii. Ot, ktoś uznał w Konami, że skoro kooperacyjne survivale są modne, to klepnie się coś swojego, korzystając ze znanej marki. Informacja zwrotna była taka sama ode mnie i od każdego z zebranych dziennikarzy – nie kupujemy tego pomysłu, a brak jakichkolwiek informacji to żart. Całość śmierdzi jakościowo Umbrella Corps i lepiej byłoby już reklamować Pachinko MGS3. Przynajmniej moglibyśmy pooglądać świetnie zrealizowane scenki.
Po co więc ten tekst? Zapytajcie Konami, po co zorganizowano takie… „coś”. Parodię pokazów prasowych. Skoro zależy im na opinii graczy i redakcji, wystarczyło napisać na Twitterze. No ale mogę Wam przynajmniej przekazać, by swoje uwagi kierować do dewelopera. Wiem, że może być ciężko, ale jeśli się o to pokusicie – zróbcie to bez wulgaryzmów.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych