Fortnite na smartfony - recenzja gry
Widać, że Fortnite w wersji na smarftony jest dopiero na początku swojej mobilnej przygody. Gra wymaga jeszcze kilku poprawek, ale już teraz tytuł sprawia sporo frajdy.
Po pierwsze muszę wyrazić swój szok dotyczący tego, jak wykonany jest port na telefony. W przeciwieństwie do mobilnej odsłony PlayerUnknown’s Battlegrounds, tutaj zdecydowano się na przeniesienie gry niemalże jeden do jednego, uwzględniając w tym menu główne czy wszelkie wydarzenia odbywające się w grze. Fortnite na telefony jest dokładnie tym samym, co znajdziemy na dużej konsoli. Wersja gry odpowiada tej z PlayStation 4, a tytuł na samym początku pyta się nas, czy graliśmy już w Battle Royale na którymś z urządzeń. Po krótkiej synchronizacji danych otrzymałem swoje konto i mogłem od teraz wykonywać cotygodniowe zadania w wersji mobilnej. Od razu wiedziałem, jak to się skończy.
Codziennie staram się znaleźć choć piętnaście minut na zagranie jednej rundy w Fortnite. Gdy pojawia się okazja na ogrywanie tytułu również poza domem – wykorzystuje ją, gdy tylko mogę. Nie byłoby to jednak możliwe, jeśli nie posiadałbym powerbanka. Byłem w lekkim szoku, widząc jak już w mobilnym PUBG bateria potrafiła spaść o kilkadziesiąt procent, ale tutaj jest jeszcze gorzej. Gdy odpaliłem grę w domu, z telefonem podłączonym do ładowarki, trochę się zdziwiłem, gdy stan baterii po dłuższej sesji nie zmienił się nawet o procent! Przydałyby się tu pewne poprawy w optymalizacji, aby gra nie była aż tak energożerna.
Sama rozgrywka jest jednak fantastyczna. Otrzymujemy ten sam kod gry, więc możemy od razu ruszać do walki na znanych terenach i bawić się godzinami. Oczywiście sterowanie przeszło gruntowne zmiany. Gra korzysta z wyświetlanych na ekranie standardowych przycisków odpowiadających danym czynnościom. Postanowiono również dać możliwość wystrzału z broni poprzez szybkie podwójne dotknięcie ekranu w dowolnym miejscu oraz opcję zablokowania ciągłego biegu. Uważam, że twórcy powinni popracować na wirtualną gałką odpowiedzialną za poruszanie się postaci, ponieważ jest ona zbyt mała i zdarzało mi się, że chcąc lekko skręcić, aby zmieścić się w drzwiach, trafiałem w ścianę, bo zbyt mocno (mimo delikatnego ruchu!) przestawiłem palec. Świetnie działa za to rozwiązanie w postaci drobnych ikon wskazujących, skąd mniej więcej dochodzą odgłosy strzałów, kroków czy ukrytych skrzyń. Bardzo często na telefonie gra się bez dźwięku, więc taka opcja jest bardzo przydatna.
Samo budowanie jest oddzielnym trybem sterowania, w którym wyświetlane są zupełnie inne przyciski. Przyznam, że choć budowa szła mi wolniej, to i tak radziłem sobie bez problemu z mniejszymi konstrukcjami. Czy dało się przygotować lepsze rozłożenie klawiszy samej rozgrywce? Jak najbardziej. Udowadnia to PUBG: Army Attack, czyli druga mobilna odsłona PUBG, która wciąż jest niedostępna w Europie i wkrótce o niej u nas przeczytacie.
Grafika w produkcji prezentuje bardzo nierówny poziom. Część tekstur wygląda identycznie jak na konsolach, a część przeraża niską jakością. Jeśli jednak cięcia te wynikały z tego, że mamy teraz niesamowicie duże pole widzenia, to jestem jak najbardziej gotowy je przełknąć. Mam nadzieję, że prace nad optymalizacją wciąż będą trwały, bo płynność „około 30 FPS-ów” jest trochę męcząca i np. szybki obrót lekko przycina produkcję. Przydałoby się też powiększyć menusy na mniejszych ekranach. Jedyna zmiana, jaka została w nich dokonana, to zamiana kilku dużych przycisków na mniejsze ikonki. Wszystko jest teraz bardzo małe i znajduje się dosłownie na krawędzi tego, żebym nie trafiał ich palcem. Jest to też po prostu męczące dla oczu.
Może się Wam wydawać, że trochę narzekam i Fortnite wymaga jeszcze solidnych usprawnień. Tak jak jednak wspomniałem na początku recenzji – wszystko to da się jeszcze poprawić w kilku aktualizacjach, a już teraz przyjemność z rozgrywki jest tak duża, że nie jestem w stanie się oderwać od grania poza domem. Już pomijam to, że dalej jestem w szoku, jak dużo nowych, dużych produkcji trafia na platformy mobilne i samo patrzenie na Fortnite’a na małym ekranie powoduje opad szczęki. Emocje towarzyszące podczas grania w tryb Battle Royale wciąż wciągają jak bagno, a możliwość doświadczenia ich gdziekolwiek robi ogromne wrażenie.
Fortnite pozwala teraz w dowolnym miejscu wyskoczyć z autobusu przyczepionego do balonu, spaść na planszę wypełnioną bronią oraz gadżetami do zebrania i ruszyć do walki o przetrwanie wśród stu innych osób. Aby jednak to doświadczenie było tak samo idealne jak na konsoli, wersja mobilna potrzebuje drobnych usprawnień.
Plusy:
- Ta sama gra co na dużej konsoli
- Jak na telefon – dobra grafika
- Graficzne zobrazowanie odgłosów
Minusy:
- Małe menusy
- Lekkie przycięcia
- Pożeracz baterii
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Fortnite.
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych