Glass – recenzja filmu. Dekonstrukcja mitu

Glass – recenzja filmu. Dekonstrukcja mitu

Jędrzej Dudkiewicz | 17.01.2019, 20:24

Twórczość M. Night Shyamalana to swoisty fenomen. Zaczął od filmu wybitnego (Szósty zmysł), potem nakręcił jeszcze jedno świetne dzieło (Niezniszczalny), a następnie każda produkcja była wyraźnie gorsza od poprzedniej. Doszło do tego, że w którymś momencie przestałem wierzyć, że ten sam człowiek mógł nakręcić Szósty zmysł i 1000 lat po Ziemi. Shyamalan odbił się od dna w 2016 roku całkiem ciekawym i intrygującym Splitem. Wchodzący do kin Glass to podsumowanie „superbohaterskiej” trylogii indyjskiego reżysera.

W Glass spotykają się bowiem bohaterowie Niezniszczalnego, jak i Split. Bestia grasuje w Filadelfii. W wolnym czasie wytropić próbuje ją David Dunn, zwany też Strażnikiem. Wkrótce obaj trafią do szpitala psychiatrycznego, w którym od dawna przebywa Pan Glass. Doktor Ellie Staple będzie starała się wytłumaczyć im, że nie mają żadnych nadprzyrodzonych mocy i jest to tylko wytwór ich wyobraźni.

Dalsza część tekstu pod wideo

Glass recenzja 1

Glass recenzja 2

Celowo użyłem cudzysłowu przy słowie superbohaterski, gdyż Shyamalan podchodzi do tematu zgoła inaczej niż twórcy tego typu kina. Glassowi najbliżej byłoby chyba do Deadpoola, tyle że to komedia, a indyjski reżyser podchodzi do tematu bardziej poważnie. Film jest więc w dużym stopniu dekonstrukcją mitu, pokazaniem najczęstszych schematów ekranizacji komiksów, a przy okazji można się chwilę zastanowić nad kondycją współczesnej rozrywki, którą serwują nam najróżniejsze wytwórnie Hollywood. I może wszystkie te obserwacje byłyby ciekawe, gdyby nie fakt, że Shyamalan wyraźnie nie ufa widzowi, przez co każe postaciom wszystko tłumaczyć po dwa, a nawet trzy razy. Gdy po raz kolejny słyszy się dialog napisany wyraźnie po to, by upewnić się, że każdy na sali kinowej zrozumie, o co chodzi, można się łatwo zirytować. Shyamalan w ogóle ma wciąż problemy ze scenariuszem i reżyserią (aczkolwiek znacznie mniejsze niż w wielu wcześniejszych swoich dziełach). Przede wszystkim uwielbia zabieg, który jest jego znakiem rozpoznawczym, czyli twist fabularny. Tutaj wychodzi to różnie. Jeszcze pierwsze zwroty akcji mogą być intrygujące, czy nawet zaskakujące, jednak M. Night nie zna umiaru i po kolejnej tego typu zagrywce człowiek zaczyna ziewać. Jeśli zaś chodzi o reżyserię, to są tu sceny znakomite, emocjonujące, które ogląda się z prawdziwą przyjemnością, ale równie dużo jest takich, które miały znacznie większy potencjał. Gdyby Shyamalan był chociaż trochę bardziej utalentowany, to Glass mógłbym ocenić na przynajmniej oczko wyżej. Nie do końca jestem też pewien, czy to, że niektóre momenty wywołują śmiech było zamierzone przez twórcę filmu.

Nic nie można za to zarzucić aktorstwu. Samuel L. Jackson jest świetny jako demoniczny, piekielnie inteligentny i pomysłowy człowiek, który nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swój cel. Sama jego obecność na ekranie wzbudza w odbiorcy niepokój. Bruce Willis wygląda natomiast, jakby chciało mu się trochę bardziej niż w ostatnich latach, co daje pozytywne efekty. W końcu postać, którą gra jest jakaś, można z nią sympatyzować. Prawdziwą gwiazdą jest jednak oczywiście James McAvoy, który już w Splicie dał próbkę swoich nieprzeciętnych możliwości. Tutaj jednak pokazuje znacznie więcej wcieleń swojego bohatera i to, jak szybko, niemal w mgnieniu oka, potrafi przejść od jednej osobowości do drugiej, zmieniając po drodze wszystko – od głosu, po mimikę i sposób poruszania się – jest naprawdę imponujące. Niezła jest też Sarah Paulson jako doktor Ellie Staple. I tylko szkoda, że tak mało czasu dostała Anya Taylor-Joy, która stworzyła w Splicie bardzo ciekawą kreację, a tutaj jest trochę z obowiązku.

Glass recenzja 3

Glass jest zatem filmem mimo wszystko wartym zobaczenia, chociażby dla samego McAvoya. Można powiedzieć, że Shyamalan idzie w dobrym kierunku, na pewno jest to postęp w stosunku do wielu jego dzieł (aczkolwiek Split był jednak produkcją lepszą). Twórca ten ponownie też powraca tu do swojego ulubionego tematu, czyli traumy, która wpływa na wszystkie aspekty ludzkiego życia i zastanawia się, czy da się wyzwolić się z cierpienia. Chociaż niezbyt lubię tego reżysera (z drugiej strony niektóre jego filmy były tak złe, że dostarczyły mi mnóstwo rozrywki), trzymam kciuki, by jeszcze kiedyś udało mu się zrobić coś na poziomie Szóstego zmysłu.

Źródło: własne

Atuty

  • Znakomite aktorstwo, ze szczególnym uwzględnieniem Jamesa McAvoya;
  • Kilka ciekawych tematów, którym przygląda się Shyamalan;
  • Dobre zdjęcia;
  • Klimat

Wady

  • Reżyser za mocno i za często tłumaczy, o co mu chodzi – brak mu wiary, że widz sam to zrozumie;
  • Trochę za dużo twistów fabularnych;
  • Niektóre sceny mogły być znacznie bardziej emocjonujące

Glass jako zakończenie trylogii sprawdza się przyzwoicie. Mimo to jest jednak filmem słabszym zarówno od Niezniszczalnego, jak i Splitu.

6,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper