Hyde Park. Jakie konsole masz aktualnie podpięte do telewizora?
Cześć luty! Dopiero co witaliśmy nowy rok, a za nami już pierwszy miesiąc 2019, także nie ma co się zatrzymywać, tylko dalej lecieć z tematem. W tym tygodniu pytamy Was o to, jakie konsole macie aktualnie podpięte do swoich telewizorów. Gotowi? To lecim!
mashi: Wzięło mnie ostro na Metal Gear Solid! Z przygodami Snake'a na wszystkich konsolach PlayStation spędziłem masę godzin, bawiąc się przy tym fantastycznie. W ostatnich dniach, kiedy przeglądałem ofertę sklepu PS Store, zauważyłem kolekcję HD w skład której wchodziła druga i trzecia część, a także "odnoga" Peace Walker z konsolki PSP. Nie zastanawiałem się ani chwili i pozycje dodałem do biblioteki - wraz z oryginalnym Metal Gear Solid na Szaraczka. W ten oto sposób zafundowałem sobie niesamowicie sentymentalną podróż w czasie, cofając się do roku 1998 albo 1999 (już nie pamiętam), kiedy to pierwszy raz spotkałem się z pewnym jegomościem imieniem "Snejk"...
Ogólnie - za retro - nie przepadam. Jest to dla mnie pewien rodzaj masochizmu (jakkolwiek to brzmi) i hipsterki, którą niektórzy na siłę próbują uskuteczniać i traktować jako lekarstwo na całe zło obecnej branży. Nie zrozumcie mnie źle - kocham stare gry, bo to z nimi spędziłem najlepsze lata swojego growego życia, ale nigdy nie myślałem o nich, jako jedynych słusznych. Nasz byt na tej ziemi jest zbyt krótki, żeby odmawiać sobie przyjemności obcowania z obecnymi hitami, także warto spróbować się w tych dziedzinach przenikać i znaleźć jakiś złoty środek. O ile uda Wam się przemóc i przymknąć oko na pewne - dość istotne - aspekty...
Pierwsze chwile z dziełem Hideo Kojimy to taki lewy sierpowy między oczy. Potworne sterowanie, piksele wielkości pięści ruskiego boksera i animacja - szarpiąca jak Tarpan bez oleju na mrozie. Trzeba to przyjąć na przysłowiową klatę, tym bardziej jeśli ma się świadomość co czeka nas dalej. Mnie się udało i powiem Wam - całkiem szczerze - że bawiłem się wyśmienicie. Pierwszą część Metala udało mi się przejść dwa razy w ciągu niespełna dwóch tygodni, co przy moich obecnych zasobach czasowych jest niezłym wyczynem i jestem z siebie w pewnym stopniu dumny. Liquid pokonany, czas na drugiego z braci. Metal Gear Solid 2 - nadchodzę!
Pytanie tygodnia: Obecnie pod telewizorem spoczywa sobie PlayStation 4, Wii U, Switch i - z racji ogrywania serii MGS - PlayStation 3. Jakby nie patrzeć jest tego trochę i sprawia to nieco problemu. Da się oczywiście to ogarnąć, ale ta sytuacja pokazuje mi, że Microsoft dodając do swoich usług wsteczną kompatybilność, robi nam bardzo dobrze i należy to docenić. Osobiście liczę na to, że Sony pójdzie ich śladem i w następnej generacji pozwoli nam z poziomu PlayStation 5 odpalać starsze tytułu. Zyskamy na tym my i estetyka naszego salonu. No i żony się ucieszą, że będzie mniej kurzu do wycierania :D
Perez: Procedury przejęcia Hyde Parku przez Enkidou od Musiola wymagające 13 dokumentów i cyfrowego podpisu przedłużyły się, stąd w tym tygodniu mamy swoistą wersję przejściową w dość okrojonym składzie (mashi, dzięki za ogarnięcie!), ale już za tydzień w roli nowego gospodarza zadebiutuje Enkidou, a wraz z nim pojawią się dziesiątki hyde parkowych wpisów! :).
Ostatnimi czasy sporo u mnie... powrotów. W konsoli ponownie rozkręciły się płyty z Uncharted 4 i God of War. Na telefonie pojawiło się... River Raid. A w telewizji ponownie obejrzałem „Big Short” i z doskoku zerkam na „Jak poznałem waszą matkę”, bo w zasadzie nigdy jakoś tego całościowi nie ogarnąłem, co najwyżej zerkając co jakiś czas na przelatujące bodaj na Comedy Central odcinki. Najlepszy z powrotów zafundowały mi jednak... piłkarzyki. Dziadkowie sprezentowali starszej córce miniwersję stołu i cały piątkowy wieczór młóciliśmy z młodą jak szaleni. Zabawa naprawdę świetna i zacząłem poważnie rozważać zakup nieco większej wersji tej zabawki. Swoją drogą przypomniały mi się czasy za dzieciaka, gdy też miałem swoje piłkarzyki w wersji na sprężynce – ileż to meczów wtedy było rozegranych w zimowe wieczory, gdy nie bardzo można było pograć na dworze.
Portalowe awardsy zakończone – serdecznie dziękujemy za udział. Wyniki mamy już w zalakowanej kopercie, po weekendzie poinformujemy, kiedy odbędzie się shoutboksowa gala, na której poznamy tegorocznych laureatów.
Pytanie tygodnia: Aktualnie tylko PS4.
Flaczek: Chyba nigdy nowy rok nie zaczął się tak nudno jak 2019. Nie wykupiłem karnetu na siłownie, bo kupuje regularnie od ponad roku. Nie rzuciłem palenia, bo nie pale od 3 lat. Nie jestem bardziej zorganizowany, bo lubię chaos i jestem leniwy. Nie zostałem veganinem, nie wierzę w świętego Mikołaja, reinkarnacje i podwodne cywilizacje. A histori tego HP i tak byś nie zrozumiał. Żeby było bardziej dramatycznie mógłbym napisać że nie pije... okej. Lubię żarty, ale bez jaj. Człowiek nie wielbłąd napić się musi.
Z pozytywnych „rzeczy” zauważyłem tylko jedną, ale jakże zajebistą zmianę. Nie zaczynam nowej gry, dopóki nie ukończę tej, którą aktualnie ogrywam. Takie podejście do sprawy rozwiązuje dwa problemy za jednym zamachem. Po pierwsze primo: kupka wstydu maleje. Po drugie primo: oszczędność kasy. Po trzecie primo ULTIMO to tak na marginesie. Gry szybko tanieją nawet już po miesiącu, dwóch od premiery (Fallouta dają gratis do używanych padów, pozdrawiam tych co brali preorder). Zimowa aura sprzyja dłuższym posiedzeniom przed konsolą. Grzane piwko lub wino korzenne jest dobrym kompanem. Jednak pisząc ten tekst spoglądam w kalendarz i coś się chyba pogodzie w dupie poprzewracało. Halny pizga, dysc siece, siwy dym i corne sodze. A propo sadzy. Powietrze mam tak zajebiste że aż je widać. 4K pełną gęba. Dosłownie.
Pytanie tygodnia: W salonie: PS4 Pro, Wii U i XOne, w gralni/pierdolniku: Dreamcast, PSX, PS2, Xbox, Wii, NES.
Muminek: Minęła właśnie północ, a ja odkładam pada, obserwując pasek pobierania Anthem i na miękkich nogach zbliżam się do sypialni. Chyba atakują mnie nagłe fale zimna i gorąca, aczkolwiek może to być jakieś paranoiczne placebo. Czuję się fatalnie. Dzisiaj pierwszy dzień tortur, na który skazałem się sam z własnej woli, ponieważ kolejny raz z dnia na dzień odstawiłem cukier, w tym moje ukochane energetyki, w postaci błękitno (hehe) - srebrnych puszek.
Koneserem napojów tego typu jestem już od prawie 20 lat, a olbrzymie ilości cukru, w połączeniu z moją zepsutą tarczycą, to bomba wybuchowa. Złoty przepis na zwiększenie masy, ale niestety nie tej mięśniowej.
Ile wytrzymam? Plan zakłada dwa miesiące bez grama cukru. Czy to w chrzanie, musztardzie, czy właśnie w życiodajnych puszkach. Do tego zero smażonych przetworzonych rzeczy, białego pieczywa i tak dalej... ostatnio przysuszyłem się tak, że z wagi spadło prawie 20 kilo. Co będzie teraz? A k*rwa zniknę i nie będziecie musieli czytać moich złośliwych komentarzy!
Czy jest łatwo? Nie. Same energetyki znajdują się już dosłownie wszędzie i tak jak nikogo nie dziwi ich widok w dyskontach spożywczych albo stacjach paliw, tak teraz zaopatrzyć w nie można się już nawet na poczcie albo w bibliotece. Nie - nie widziałem tego, ponieważ najczęściej książki kupuję, ale podobno nawet tam stoi już automat zawalony puchami. Co dalej? Kościoły i Bieszczadzki Park Narodowy? Wilk i Ryś, będą otwierać puszki tak jak zaangażowany już do innej marki żubr?
Szukam konkretnych informacji dlaczego ten syf aż tak uzależnia i odbijam się od ton informacji o reakcji organizmu na cukier. Do tego składniki wysyłające sygnał o braku zmęczenia organizmu. Do tego witamina B12 stosowana też rzekomo do wybudzania pacjentów ze śpiączki. Bla bla bla. Gdzieś tam mignęła mi informacja o tym, że za spopularyzowanie i sam pomysł odpowiada Austryjak Dietrich Mateschitz, a same napoje powstały w Azji i miały krótki romans z wojskiem. Dziwnym trafem nigdzie nie napotkałem się, na informacje o złotym środku, który pomógłby mi walczyć z syndromem odstawienia. Czym się strułeś, tym się lecz? Pozdrawiam jednego z użytkowników PPE, który dziennie wypija ich kilkanaście i trzyma się jak młody koń. Zazdroszczę.
Życzcie mi powodzenia, a jak koło lipca napiszę jaki jestem fit. Albo i nie. Zaoszczędzona kasa nie będzie jakimiś kokosami, ale zawsze bardziej cieszy jakaś płytka, niż wlana w krwiobieg tauryna. A lubię i CD, i BD - R i winyle, więc zawsze znajdzie się coś do kupna. Nawet te gorzkie kartridże od Switcha lubię i lizałem każdy z nich. Te używane i odkupione od Jany i Bieluka też... a akurat jutro kupię chyba Mario Kart Deluxe.
Niech też w końcu zrobi się ciepło. Na te chwile zimy mam już dość, a na nartach jeździć nie umiem. Miłego!
Pytanie tygodnia: Aktualnie do telewizora podłączone mam jedynie PlayStation 4 i PlayStation 3. Tą drugą przytargałem z piwnicy, w celu ogrania/odświeżenia kolekcji MGS w HD, ale brak możliwości pobierania w tle i okropne menu tego truchła szybko wybiły mi to z głowy. Switcha pod tiwi nie podpinam, a dock robi za fajną ładowarkę i tyle. Sam nie wiem dlaczego. Oszukuję się, że może nie chce psuć sobie wrażeń ogrywając te produkcje na tylu calach, ale jednak to chyba zakorzenione w mojej głowie przekonanie, że Switch jest przenośniakiem i tyle. WiiU sprzedałem, Snesa mini sprzedałem, Xboxa S sprzedałem... i niczego z tego nie żałuję.
Marzy mi się CRT, ale to kolejny i chyba niepotrzebny kaprys. Nie przepadam za retro, ale moooooże gdybym kupił Dreamcasta, coś drgnęłoby w moim sercu. Shoutboxowa ekipa wie, jaki los spotkał mój stary egzemplarz tej cudnej maszynki... niech będzie, że marzy mi się Dreamcast i Gamecube, podpięte pod wielki telewizor „z dupą” gdzieś tam w mieszkaniu! Kostka oczywiście musi być fioletowa. I nie dupa, tylko lampa oscyloskopowa! Muminek 4+, siadaj do ławki!
Przeczytaj również
Komentarze (201)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych