The Surge 2 rozpali fanów Dark Souls. Graliśmy w nowy tytuł Deck13
Zdążyliście już połamać kontroler przez Sekiro: Shadows Die Twice? To kupujcie nowy, ogarnijcie ziółka na uspokojenie i wyczekujcie na premierę The Surge 2. Deck13 czerpie garściami ze swojego doświadczenia, patrzy się na konkurencję i serwuje kolejną jazdę bez trzymanki.
Jadąc na pokaz produkcji wydawanych przez Focus Home Interactive myślałem tylko o jednym – The Surge 2. Pierwsza część zaczarowała mnie na długo i choć nadal nie potrafię wybaczyć nie do końca dopracowanego balansu, to na kontynuację czekam od pierwszej zapowiedzi... I już teraz wiem, że Niemcy mnie nie zawiodą.
The Surge 2 – ciekawszy świat
Najnowsza gra Deck13 nadal czerpie garściami z gatunku Soulslike, więc główny bohater przemierza kolejne lokacje, walczy z piekielnie wymagającymi przeciwnikami, a na domiar złego od czasu do czasu wpada na większych lub potężniejszych rywali. Nadal naszym głównym orężem nie jest tylko miecz, młot, szpony lub przerośnięta pała, ponieważ protagonista wciąż korzysta ze wszystkich uroków egzoszkieletu. Maszyna może być bez problemu rozbudowywana przez znalezione lub wyrwane/wycięte oponentom części, więc nawet podczas demonstracji miałem okazję kilkukrotnie zmienić oręż i podobnie jak w przypadku pierwszej odsłony – każda broń oferuje inny styl walki, a najdrobniejsza ingerencja w sprzęt ma wpływ na nasze możliwości.
Twórcy wyraźnie wsłuchali się w opinie społeczności i świat wydaje się teraz znacznie ciekawszy – podczas rozgrywki miałem okazję umierać na lokacji, która przypominała coś na wzór małego lasu z dostępem do kilku budynków, a wcześniej deweloperzy pokazywali większe miasto zatytułowane Jericho – to właśnie w nim rozegra się główna oś fabuły, ponieważ lokacja została opanowana przez sztuczną inteligencję. Od początku miałem wrażenie, że tym razem zespół nie zapomniał o różnorodności i wierzę, że te pozytywne doświadczenie będzie mi towarzyszyć podczas poznawania pełnej wersji gry.
W trakcie rozgrywki dostrzegłem też bardziej rozbudowane tereny. Jeden z deweloperów podkreślił podczas rozmowy, że The Surge 2 zaoferuje znacznie ciekawsze miejscówki, ponieważ systematycznie będziemy natrafiać na rozgałęzienia, skorzystamy ze specjalnych linek do transportu, znajdziemy nowe skrytki lub intrygujące przejścia. Zespół ponadto wrzucił do gry licznych NPC – przykładowo napotkany doktor wyśle bohatera na misję poboczną. Niby mały dodatek, a gra nie wydaje się tak pusta, jak w przypadku pierwowzoru.
Deweloperzy nie chcieli mówić za wiele na temat fabuły, ale podobno zostaniemy w tym miejscu zaskoczeni. W sumie już sam motyw z bohaterami niezależnymi pokazuje, że zespół postanowił urozmaicić zabawę... Czy to się uda? Przekonamy się już w drugiej połowie roku.
The Surge 2 – szybciej, płynniej, efektownie
Główny bohater korzysta z trzech pasków: zdrowie, stamina oraz energia. Parametry możemy dowolnie zmieniać w bazach wypadowych, więc bez problemu zrezygnujemy z HP i skupimy się przykładowo na bateriach. Ten wspomniany parametr pozwala nam wykorzystywać implanty, a licznik ładuje się przez zadawanie obrażeń rywalom. W rezultacie już na starcie chciałem się zabawić i przykładowo zmniejszyłem niemal do minimum życie i rozbudowałem wytrzymałość, więc mogłem znacznie częściej wykonywać uniki i zadawać więcej ciosów. Oczywiście przy jednym trafieniu ginąłem, ale kto nie ryzykuje ten nie ubija blacharzy? Skromną zmianę przeszedł system blokowania, bo teraz możemy wykorzystać swój oręż do odbicia ataku z odpowiedniej strony, ale deweloperzy nadal nie dopieścili celowania i od czasu do czasu heros zamiast skupić się na najbliższym rywalu, zaczął namierzać tego oddalonego o kilka kroków.
Gameplay jest płynniejszy względem poprzednika, ponieważ postać nawet z dużym obciążeniem potrafi się godnie ruszyć, stanąć w wyznaczonym miejscu, a nawet skoczyć i wbić maczugę w czachę oponenta. Nadal czuć ciężar stroju, więc nie ma mowy o stałym wykonywaniu fikołków, ale samo dostosowanie rozgrywki bardzo przypadło mi do gustu. Na prezentowanym fragmencie miałem wrażenie, że autorzy odnaleźli ten oczekiwany złoty środek, ponieważ zmagania nie były za szybkie lub za wolne.
Interesującym pomysłem jest skupienie się na dronie – w The Surge 2 każdy gracz będzie korzystał z pomocy metalowego, latającego towarzysza, którego ruchy możemy kontrolować. Nie ma mowy o bezmyślnym strzelaniu z zamontowanego działka, ponieważ maszyna posiada skromny arsenał, ale na pewno ciekawie zapowiada się możliwość rozbudowy robota. Polegli wrogowie od czasu do czasu zostawiają giwery, które również możemy zamontować na kompanie – w rezultacie otrzymujemy tutaj jeszcze jeden element układanki do idealnego opanowania taktyk. Podczas starć nadal wybieramy i przykładowo zaatakować nogę atakującego żołnierza, a gdy zadamy odpowiednie obrażenia, to nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu odciąć gagatkowi girę. Gdy mamy trochę szczęścia to zgarniemy schemat, dzięki któremu stworzymy taką raciczkę i następnie wykorzystać ją w swoim egzoszkielecie.
W trakcie prezentacji miałem okazję zawalczyć z ludźmi korzystającymi z nowoczesnych technologii, więc nie tylko siekali mnie maczetami lub walili po łbie pałami, ale chętnie znikali i atakowali w plecy. Nadal oczywiście niezbędne jest poznanie ruchów przeciwników, ale szczerze mówiąc wciąż sprawia to kapitalną frajdę. Na mapie napotkałem także na większe potwory, które szponami rozdzielały mojego bohatera lub stanąłem oko w oko z większym robotem. Szczególnie dobrze wspominam spotkanie z tym ostatnim, bo chociaż mech sprawił, że chciałem rzucić padem do Xboksa One, to jednak zmiażdżenie go pałą sprawiło mi ogromną satysfakcję.
Na demonstracji nie mogło zabraknąć bossa i... To w zasadzie moje jedyne rozczarowanie. Już przy drugim podejściu zdominowałem faceta, by na końcu wyrwać jego głowę, zebrać skarby i zakończyć zabawę. Podobno byłem jednym z nielicznych dziennikarzy, którym udało się ukończyć fragment, a też jedynym, który zrobił to w pierwszych dziesięciu minutach. Gdzie dostrzegłem problem? Implanty. Bardzo często ze standardowych przeciwników wypadają nagrody, które możemy w dowolnej chwili montować. Z tego powodu już przy drugim podejściu mogłem się niemal bezustannie leczyć – korzystałem z apteczki ładowanej przez baterie, a akumulator zyskiwał moc kilkukrotnie szybciej przez odpowiedni dodatek do zbroi. To właśnie z tego powodu niczym Bóg Wojny ubijałem każdego, bo nie musiałem się martwić o HP. Nawet czasami zbierałem cios na głowę, by szybko wyprowadzić kontrę i naładować baterie.
The Surge 2 – ja już chce grać
Z amoku zabijania wyrwał mnie jeden z deweloperów, który oznajmił, że nadszedł czas na kolejną prezentację. Szczerze? Nie chciałem oddać pada, bo choć demo skończyłem kilkukrotnie to chciałem więcej i więcej. The Surge 2 nie rewolucjonizuje założeń poprzednika, ale (przynajmniej w prezentowanym fragmencie!) zbiera wszystkie pomysły do kupy i może bardzo pozytywnie zaskoczyć. Nie możemy pod koniec roku liczyć na nowe Dark Souls, ale fani tytułów From Software muszą wyczekiwać na grę od Niemców. Jeśli Sekiro było dla Was za mało „soulsowe”, to The Surge 2 trafi w Wasz gust.
Przeczytaj również
Komentarze (53)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych