Reklama
Brooklyn 9-9, sezon 6 – recenzja serialu. Wciąż rewelacja

Brooklyn 9-9, sezon 6 – recenzja serialu. Wciąż rewelacja

Jędrzej Dudkiewicz | 18.05.2019, 21:00

Dawno nic mnie tak nie zmroziło, jak informacja, że Brooklyn 9-9, w mojej opinii najlepszy obecnie (i to już od dłuższego czasu) serial komediowy został skasowany. Na całe szczęście już następnego dnia stacja NBC zdecydowała się go przejąć i dała zielone światło dla sezonu szóstego, a niedawno zapowiedziała, że siódmy też powstanie. I bardzo dobrze, bo najnowsze osiemnaście odcinków tylko potwierdziło, że to znakomita produkcja.

W tym sezonie jednym z głównych motywów, w sumie jak zwykle, są problemy posterunku 9-9. Holt nie został komisarzem nowojorskiej policji, a jego przeciwnik, John Kelly postanawia utrudnić mu trochę życie. Odbija się to na wszystkich jego podwładnych. Nie sprawia to jednak, że przestają oni ścigać przestępców i świetnie się przy okazji bawić.

Dalsza część tekstu pod wideo

Brooklyn 99 6 - recenzja 1

Brooklyn 99 6 - recenzja 2

Brooklyn 9-9 – z humorem, ale i z wyczuciem oraz mądrością

Czemu aż tak bardzo lubię Brooklyn 9-9, by uznawać go za najlepszy serial komediowy (oczywiście z tych, które znam)? Powód jest prosty. Twórcy proponują bardzo zróżnicowany, ale za każdym razem świetny humor: sytuacyjny, charakterologiczny, słowny. Część dowcipu wynika też z aktorstwa, co najlepiej widać na przykładzie mającego niemal cały czas tę samą minę Holta oraz różnorakich odniesień do popkultury, w których celuje oczywiście Jake (zwłaszcza, gdy może wspomnieć o Szklanej pułapce). Są też gagi wędrujące, jak ten z pojawiającym się co jakiś czas Dougiem Judym (Pontiac Bandit), który ma tak doskonałą chemię z Jake’iem, że ich duet wprost rozsadza ekran swoją energią. Przy okazji bardzo dobrze poprowadzona jest ich relacja, ale więcej o tym będę pisać później. Nie tylko to jednak świadczy o wielkości Brooklyn 9-9. Innym dowodem na to jest fakt, że twórcy serialu mają odwagę, by przemycać znacznie poważniejsze treści do swojego dzieła. Mam tu na myśli zarówno kwestie zmagania się z ograniczeniami wynikającymi z koloru skóry (Holt), jak i orientacji płciowej (Rosa). Najlepszym jednak przykładem jest absolutnie fenomenalny odcinek, który w całości poświęcony jest kwestii molestowania seksualnego. Jake i Amy prowadzą razem śledztwo i Jake powoli coraz lepiej zaczyna rozumieć perspektywę kobiet. Zdając sobie sprawę, że nigdy w pełni jej nie pojmie, bo zwyczajnie musiałby sam doświadczyć na własnej skórze różnych rzeczy, robi to, co każdy facet powinien, czyli obserwuje, słucha i zapewnia wsparcie. Jak sam przyznaje w którymś momencie: „za każdym razem kiedy wydaje mi się, że jestem już blisko zrozumienia, okazuje się, że jest znacznie gorzej niż myślałem”. Epizod ten uważam za skończone arcydzieło i jest pod wielkim wrażeniem, jak mądrze, spokojnie, z jakim wyczuciem i empatią podeszli do tego odcinka twórcy (warto nadmienić, że za reżyserię odcinka odpowiadała Stephanie Beatriz wcielająca się w rolę Rosy). Innymi słowy Brooklyn 9-9 jest i bardzo zabawny i bardzo inteligentny oraz poruszający istotniejsze kwestie. Doskonałe połączenie!

Brooklyn 9-9 – Świetne postacie

Tym, co warto również docenić są bohaterowie. Wszyscy mają okazję się zmienić i rozwinąć na przestrzeni nie tylko szóstego sezonu, ale całego serialu. Jestem pod wrażeniem, jak bardzo przemyślane są to drogi, które przebywają postacie, jednocześnie nie tracąc swojej charakterystyki i wyjątkowości. Uwielbiam też to, że wszyscy w zasadzie są tu dla siebie mili, autentycznie się lubią i wspierają. To naprawdę przyjemne, kiedy – dla odmiany – dowcip nie wynika z tego, że ktoś komuś robi mniejsze lub większe świństwa. Oczywiście oprócz odcinka, w którym cały skład przez jeden dzień kopie pod sobą dołki, by zdobyć wybraną wcześniej nagrodę (tzw. Halloween Heist). Tutaj jednak są dwa mankamenty, do których muszę się przyczepić. Po pierwsze, Boyle. Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu postać ta się zatrzymała i w zasadzie zamieniła w przydupasa wielbiącego Jake’a. Fajnie byłoby zobaczyć jakiś większy wątek z Boylem w roli głównej. Po drugie, Gina, a raczej jej brak, bo odchodzi ona z posterunku, by zająć się swoimi sprawami. Jakkolwiek czasem była irytująca, brakuje mi jej energii, szaleństwa i potrzeby bycia w centrum uwagi. Dobrze za to się stało, że jest tu trochę więcej Hitchcocka i Scully’ego, bo ich wstawki są tak absurdalne (o, mamy kolejny typ humoru obecnego w serialu), że nie można ich nie uwielbiać.

Brooklyn 99 6 - recenzja 3

Na każdy odcinek Brooklyn 9-9 czekam z niecierpliwością, ciekawy, czym tym razem zaskoczą mnie twórcy. A udaje im się to całkiem często, bo i nie wahają się korzystać z mniejszych lub większych zwrotów akcji. Całe szczęście, że NBC przejęło jeden z moich ulubionych seriali i dało twórcom wolną rękę. Siódmy sezon zapowiada się (także dzięki zakończeniu ostatniego odcinka) naprawdę dobrze.

Atuty

  • Doskonały humor;
  • Poruszanie ważnych spraw z wyczuciem i w sposób inteligentny;
  • Aktorstwo;
  • Wątki większości bohaterów

Wady

  • Boyle stoi trochę w miejscu;
  • Brakuje Giny

Brooklyn 9-9 nie został skasowany, dzięki czemu w szóstym sezonie potwierdza, że jest najlepszym obecnie serialem komediowym.

9,5
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper