Man of Medan - graliśmy w co-opie. Przed Wami Until Dawn 2 z multiplayerem
Idea grania w horror w kooperacji z drugim graczem zaintrygowała mnie na tyle, że na pokaz takiego trybu w szedłem z ogromnymi nadziejami. Szybko zdałem sobie też sprawę z tego, że gra mogłaby nazywać się po prostu Until Dawn 2.
Już pierwsze chwile z tytułem utwierdziły mnie w przekonaniu, że czerpie on z Until Dawn nie tyle garściami, co ogromną chochlą. Mamy grupkę zróżnicowanych charakterami nastolatków, nasze wybory decydują o ich losach, a niektórych stracić możemy już w pierwszych godzinach gry. Jest klimat horrorów klasy B, jest bardzo podobne sterowanie, postacie nawet w przypadku biegu poruszają się jak mucha w smole (co ma swoje plusy, bo jednak atmosfera gęstnieje), w końcu tak jak w poprzedniej produkcji studia możemy czasami zobaczyć, co zdarzy się w niedalekiej przyszłości badając powieszone na ścianach obrazy. Do tego jest tu coś na wzór efektu motyla - nawet głupie przestawienie przedmiotu, może wpłynąć w przyszłości na akcję gry i fabułę. Pełnego obrazu dopełniają epizody między rozdziałami, gdzie w perspektywie pierwszoosobowej trafiamy na fotel do gabinetu pewnego tajemniczego gościa, który jest narratorem opowieści. Przecież to jak w mordę strzelił Until Dawn tylko z nowymi bohaterami i zmienionym miejscem akcji.
Kooperacyjny strach
Muszę jednak z ręką na sercu przyznać, że klimat Man of Medan momentami bardzo pozytywnie zaskakuje. Zwłaszcza w prologu, gdzie w 1948 roku trafiamy na słynny w miejskich legendach statek widmo wcielając się w dwóch żołnierzy, którzy są świadkami przerażających rzeczy dziejących się na jego pokładzie. W przypadku grania w co-opie nie ma możliwości włączenia sprlitscreenu - możliwa jest tylko gra przez sieć, więc każdy potrzebuje własnej konsoli i własnej kopii gry (w przeciwieństwie do takiego The Way Out, gdzie wystarczyła jedna gra). Jednak już tutaj tryb ten pokazał swój potencjał - każdy z żołnierzy zaczynał w innym miejscu, w pewnym momencie wraz z kolegą z innej redakcji spotkaliśmy się na ciemnym korytarzu, by razem zwiedzać statek. Rewelacyjna akcja miała miejsce pod koniec rozdziału, gdzie w skutek pewnych wydarzeń każdy widział tę samą akcję nieco inaczej (odkryliśmy to dopiero po ukończeniu dema, gdy zaczęliśmy sobie opowiadać kto co widział i gdzie był). Fakt, sterowanie i zmieniające się co rusz ujęcia kamer nie zawsze pomagają w dobrej orientacji. Często na siebie wpadaliśmy, co trochę burzyło klimat. Demo było też mocno zabugowane - np. gdy chciałem zrobić coś, czego gra nie przewidziała. W pewnym momencie musiałem miarowo naciskać X, by uspokoić oddech ukrywając się za ściana. Specjalnie zrobiłem wszystko źle, by zobaczyć, co się stanie i czy akcja potoczy się dalej, ale tytuł po prostu się zawiesił. Oby do premiery poprawiono takie detale.
Po prologu akcja przenosi się do czasów współczesnych gdzie poznajemy piątkę bohaterów, którzy wyruszają jachtem, aby trochę ponurkować. Zmierzając do celu możemy oczywiście prowadzić dialogi, zwiedzać pokład, nawiązywać pierwsze romanse - dokładnie to co robiliśmy w Until Dawn. Jeśli gramy w kooperacji każda osoba robi co innego - gdy jedna przygotowuje grilla na statku i wpada w konflikt z bandęą okolicznych rybaków, druga w tym czasie nurkuje zwiedzając zatopiony samolot z czasów wojennych. Przechodząc grę w multi nigdy nie zobaczymy więc wszystkich scen, dlatego warto będzie do tego trybu wracać. Jedyną wadą takiego rozwiązania jest fakt, że poszczególni bohaterowie nie są do nas przypisani - chciałbym decydować o losie konkretnych postaci sam, jednak gra co jakiś czas żonglowała tym, kto odpowiada za prowadzenie dialogów protagonistów. Trzeba jednak przyznać, że gdy stawałem oko w oko z drugim żywym graczem i prowadziliśmy między sobą dysputy było to dużo bardziej emocjonujące niż konwersacje z SI konsoli. Często próbowałem być złośliwy, kolega z konkurencyjnej redakcji, który grał ze mną w co-opie, również wytaczał cięższe działa i oglądanie skutków naszych kłótni miało dodatkowy smaczek. Choć przyznaję, że gdy w bardziej stresujących akcjach wyskakiwał komunikat w stylu "poczekaj na odpowiedź drugiego gracza", trochę to wybijało z filmowej narracji.
Wybór na znaczenie
Warto w tym momencie dodać, że poza sieciowym multiplayerem dla dwóch graczy tytuł oferuje również zabawę lokalną maksymalnie dla pięciu osób, gdzie każda decyduje o losie danej postaci. Niestety w tym wypadku przekazujemy sobie po prostu pada, co jest rozwiązaniem dobrym na imprezy, ale niekoniecznie, gdy chodzi o budowanie napięcia w horrorze. Wracając jednak do samego dema - w pewnym momencie bohaterowie po raz drugi spotykają się z wrogo nastawionymi rybakami, co łącząc ze sztormem, który wybucha na morzu, daje wybuchową mieszankę. Jest mrocznie, dosadnie, a mimika twarzy podobnie jak wzorowanie się na prawdziwych aktorach dają radę. Wprawdzie grafika otoczenia już tak nie zachwyca, ale nie da się ukryć, że gra jest bardzo filmowa w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wyeliminować trzeba jednak już teraz luki fabularne. W scenariuszu, który nam udało się wykreować, zostaliśmy wrzuceni przez morskich piratów pod pokład ze związanymi rękoma. Mojemu bohaterowi udało się oswobodzić, co zobaczył jeden z bandziorów podczas szamotaniny. W kolejnej scenie protagonista oświadcza jednak dość zaskakująco, że schowa ręce do tyłu, żeby nie widzieli, że się uwolnił. Takie błędy trzeba bezwzględnie wyeliminować, bo zapewne związane są one z wyborami, a starałem się wybierać najbardziej absurdalne opcje, by zobaczyć ich efekt. Co by jednak nie mówić wydaje się, że tym razem ścieżek jakimi potoczy się fabuła będzie więcej, a i bohaterowie wydają się trochę ciekawsi. Zwłaszcza seksowna pana kapitan z ciężkich charakterem czy brat jednej z bohaterek, grający typowego lowelasa, który szasta kasą rodziców.
Man of Medan to pierwsza z trzech części cyklu The Dark Pictures, ale nie da się ukryć, że tytuł równie dobrze mógłby nazywać się po prostu Until Dawn 2. Klimat i fabuła zapowiadają się naprawdę ciekawie, ale abyśmy bawili się przynajmniej tak dobrze jak w poprzedniej produkcji Supermassive Games, trzeba jeszcze dopracować stronę techniczną i fabularne babole. Fani interaktywnych filmów już teraz mogą jednak szykować się na solidną produkcję. Moja druga polówka już zresztą nie może doczekać się premiery.
Przeczytaj również
Komentarze (58)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych