Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Wojciech Gruszczyk | 12.11.2019, 13:39

Razer w ostatnim czasie wprowadził na rynek kolejne dwa kontrolery. Razer Raion ma zostać doceniony przez fanów bijatyk, a Razer Raiju Tournament Edition powinien podbić serca graczy liczących na dużą wszechstronność. Jak wypadają oba urządzenia? Zapraszam na recenzję.

Razer dołącza do producentów, którzy z nieukrywaną chęcią odświeżają swoje kontrolery do PlayStation 4 lub oferują nowe urządzenia przygotowane dla wyspecjalizowanego grona odbiorców. W ostatnich dniach miałem okazję sprawdzać dwa sprzęty, które choć mocno się od siebie różnią, to jednak można je w ciekawy sposób zestawić. Zacznijmy jednak od początku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raion – pad skrojony do bijatyk

Razer ma w swoim katalogu kilka arcade sticków, ale dopiero pierwszy raz firma postanowiła pochylić się nad kontrolerem do bijatyk. Razer Raion po wyciągnięciu z pudełka od razu prezentuje swój specjalistyczny wygląd – zamiast czterech przycisków funkcyjnych, na przednim panelu znalazły się jeszcze dwa dodatkowe w postaci R1 i R2. Same przyciski są większe, ułożone w dwóch liniach i charakteryzują się specyficznym kliknięciem. Inżynierowie zdecydowali się wyposażyć urządzenie w Razer Yellow Switches, które charakteryzują się żywotnością na poziomie 80 mln aktywacji. To najcichsze i najszybsze przełączniki Razera – producent korzysta z nich w wielu klawiaturach przeznaczonych między innymi dla graczy, dla których najważniejsza jest precyzja i pewna powtarzalność. „Żółty” działa po wykonaniu minimalnego ruchu palcem, więc bez problemu możemy wyprowadzać błyskawiczne ataki. W dodatku, urządzenie do pełnego ruchu potrzebuje 3,5mm, więc podobnie jak w arcade stickach możemy wykonać atak mocno klikając i dociskając przycisk (punkt aktywacji wynosi 1,2 mm) lub po prostu decydując się na bardzo szybkie i tym samym niepełne ruchy. Jest to całkiem ciekawe doświadczenie, ponieważ połączono standardowy pad z ruchami kojarzonymi głównie z „kijów” i zostało to zrealizowane naprawdę dobrze.

Drugą zmianą dostrzegalną przy pierwszym kontakcie jest d-pad znajdujący się na okrągłej podstawce, która została skrojona na miarę dla wszystkich fanów bijatyk. Inżynierowie postawili na osiem kierunków, więc bez najmniejszego problemu można wykonać skomplikowane combosy lub kręcić klasyczne „kółeczka”. Razer Raion w dodatku został wyposażony w mecha-taktyczne przełączniki, więc każde kliknięcie przypomina wykonywanie szybkich akcji za pomocą myszki – możesz dzięki temu płynnie wykonać przykładowo ruch „tył, tył, tył, góra”, by otworzyć sobie drogę na wyczekiwany atak. W jednym kontrolerze mamy dwa zupełnie inne zestawy przełączników, które jednak zostały dobrane w przemyślany sposób, ponieważ d-pad w Raionie daje uczucie „kija” z arcade sticków. Jest to oczywiście połowiczne uczucie, bo sam ruch jest wykonany w inny sposób (to nadal kliknięcie, a nie pchnięcie), ale zastosowano w tym wypadku identyczną technologię, więc reakcje na ekranie są takie same.

Sześć dużych przycisków funkcyjnych i większy d-pad niosą za sobą duże cięcia – Razer Raion nie posiada dwóch analogów. To kontroler przygotowany do bijatyk i podobnie jak dobry arcade stick pozwala zmienić funkcjonalność d-pada. Po lewej stronie od wejścia słuchawkowego znajduje się przełączniki: DP, LS, RS, które odpowiadają oczywiście za wykorzystanie d-pada, lewego analoga lub prawego analoga. Otwiera to możliwość gry w kilka dodatkowych tytułów z innych gatunków, ale sprzęt nie jest dostosowany przykładowo do nowego Call of Duty. Ta opcja została opracowana z prostego powodu – od czasu do czasu w bijatykach musimy skorzystać z analoga lub są też tytuły nastawione właśnie na lewy grzybek. Po prawej stronie wspomnianego wejścia na headset znajduje się jeszcze jeden przełącznik – w tym miejscu mamy okazję zmienić możliwości triggerów i zamiast klikać L1/R1 i L2/R2 możemy otrzymać dostęp do L3/L1 czy R3/L2. Jest to atrakcyjna opcja i dobrze, że twórcy pomyśleli o dodatkowych przyciskach, które mogą przydać się w niektórych tytułach.

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raion – wykonanie z bonusami

Na przednim panelu znajduje się jeszcze małe odświeżenie, bo choć sam panel dotykowy jest standardowy (klikalny), a przyciski Options, Share i PlayStation nie wyróżniają się z tłumu, to jednak warto zwrócić uwagę na dwa dodatki. Kontroler pozwala płynnie wyłączyć podłączony do pada mikrofon (zapala się czerwona lampka) lub dostosować głośność dźwięku. Szczególnie przypadła mi do gustu ta druga opcja, ponieważ nie wszystkie słuchawki posiadają zmianę głośności na kablu, a tutaj można sprawnie dostosować głośność zgodnie z własnymi preferencjami. Gdy jednak jednocześnie przyciśniemy ikonkę mikrofonu oraz głosu – aktywujemy Tryb Turniejowy i wyłączamy Options, by mieć pewność, że podczas dynamicznej walki przez przypadek nie wejść chociażby do menu gry. W Razer Raionie na plecach nie znalazły się dodatkowe przyciski – znajdziemy tutaj tylko przełącznik platform (PlayStation 4 / PC) – ale za to zdecydowano się także na pewne odświeżenie triggerów. L1 i R1 są teraz jeszcze większe, by odpowiednio leżeć pod palcami, a L2 i R2 to przyciski, które posiadają natychmiastową aktywację. Szczególną różnicę można dostrzec w przypadku „Dwójek”, bo teraz otrzymujemy zwykły (szybki) przycisk zamiast klasycznego (długiego) procesu aktywacji. W niektórych kontrolerach pojawia się opcja przyblokowania L2/R2, ale nawet w tej sytuacji nie można mówić o takim samym doświadczeniu. Razer odświeża dwa triggery i udowadnia, że można w tym miejscu przygotować coś nowego. Inżynierowie pokusili się o jeszcze jedną zmianę – teraz L1/R1 nie są tak bardzo wystające jak chociażby w Razer Raiju i dzięki temu wszystkie triggery znajdują się na tym samym poziomie. Wygląda to nieźle i klika się naprawdę przyjemnie. L1/R1 bardzo dobrze leżą pod palcami i co ważne – zastosowany przełącznik działa identycznie na całym panelu przycisku. Nie ma znaczenia, czy klikniesz na początku, środku lub przy końcu – zawsze możesz liczyć na tę samą precyzję.

Razer ponownie zdecydował się na konstrukcję znaną z między innymi Razer Raiju, więc pod względem ergonomii nie można nic urządzeniu zarzucić. Na gripach znalazła się przyjemna w dotyku, siatkowa struktura, która ma zapewnić lepszy chwyt, a samo urządzenie zostało przygotowane z porządnego plastiku. Żaden z elementów nie chrupie, cały kontroler został precyzyjnie spasowany oraz solidnie wykończony. Jego rozmiar jest przybliżony do poprzednich modeli – 173 mm x 103 mm x 58 mm (długość x szerokość x wysokość), ale sprzęt waży zaledwie 275 gram. Jest to możliwe dzięki postawieniu na tylko jedną formę łączności, ponieważ Razer Raion możemy podłączyć do konsoli wyłącznie za pomocą zamontowanego na stałe 3-metrowego przewodu. Nie jestem specjalnym entuzjastą takich rozwiązań, gdyż uważam, że firmy powinny akurat w tym miejscu dawać wybór, montować akumulator i zapewnić możliwość przełączenia się pomiędzy trybami (przewodowy/bezprzewodowy). Firma chce w tym miejscu wyeliminować jakiekolwiek opóźnienia, ale jestem przekonany, że można to zrobić lepiej... Lub przynajmniej dać alternatywę. Producent nie zdecydował się obładować urządzenia niepotrzebnymi kolorkami, a nawet zrezygnował ze swojego kultowego podświetlenia – tutaj mam podobne odczucia: choć sprzęt posiada klasyczny wygląd, to jednak dodatkowa opcja dostosowania jego wyglądu nie byłaby dużą zbrodnią. Urządzenie ponadto nie korzysta ze współpracy z aplikacjami, więc nie możemy dostosować przykładowo przycisków zmieniając ich funkcje.

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raion – niby pad, niby arcade stick

Przed rozpoczęciem testów Razera Raion miałem doświadczenie z podobnymi eksperymentami, bo już kilka miesięcy temu sprawdzałem podobną propozycję od HORI. To dzięki temu już od pierwszego meczu wiedziałem, jak rozpocząć i mogłem bez problemu prowadzić równe walki w bijatykach. Pragnę jednak zauważyć, że jeśli nigdy wcześniej nie graliście na podobnym padzie – dajcie mu czas. Trzeba dobrze poznać tę konstrukcję, a nawet odpowiednio ułożyć palce, by móc w pełni wykorzystać jej wszystkie możliwości. Ja najbardziej preferuję, gdy kontroler leży przykładowo na stole lub udzie i podobnie jak w przypadku arcade sticka – trzy palce lądują na prawej stronie urządzenia. Z drugiej strony, d-pad także najlepiej kontrolować za pomocą dwóch palców, by móc dynamicznie wykorzystywać wszystkie jego atuty. Taki chwyt wpływa na samą rozgrywkę, bo mamy ograniczony dostęp do triggerów, ale jak wiadomo – w bijatykach wystarczą dwa, które w tym wypadku pojawiły się na głównym panelu.

Niezależnie od włączonej bijatyki – Tekken 7, Soulcalibur VI, Mortal Kombat 11, Injustice 2 – Razer Raion sprawdza się w każdym calu. Kapitalnie wykorzystuje się d-pad, który pozwala na szybkie odskoczenie lub wykonanie odpowiedniego combo – w tym wypadku nie ma mowy o problemach z kręceniem kółek lub wykonaniem typowych dla bijatyk sekwencji (dół-skos-prawo), by następnie dorzucić kilka kwadratów. Technologię docenią szczególnie gracze na wyższym poziomie doświadczenia, którzy często rozpoczynają walkę chociażby w Tekkenie od „tańca” lub jak kto woli „szachów”. Bez problemu płynnie przemieszczałem się po arenie, by znaleźć ten odpowiedni moment i wyrzucić z siebie kolejne combosy. Bardzo zbliżone doświadczenie oferuje porządny „kij”, do którego także trzeba się przyzwyczaić lub nauczyć się rozgrywki.

Fantastyczne doświadczenie oferują także przyciski funkcyjne, ponieważ Razer Raion daje nam sporą namiastkę pełnoprawnego i profesjonalnego arcade sticka. Kwadrat, kółko, trójkąt, krzyżak reagują błyskawicznie, bez problemu skorzystacie z najróżniejszych sekwencji, by w ostateczności wyprowadzić oczekiwane i zarazem śmiercionośne ataki. Żaden z padów dostępnych na rynku nie oferuje takiego uczucia, gdyż Razer wykorzystał autorską technologię, co się naprawdę udało. Wykonywanie combosów jest zdecydowanie łatwiejsze, a jestem jednocześnie pewny, że pojawia się tutaj przewaga względem standardowego pada. Sprzęt oczywiście nie zapewnia „+10 do skilla”, ale na pewno pomaga w nauczeniu się podstaw i ułatwia rozgrywkę. Bardzo dobrze sprawdzają się wspomniane przełączniki, które nie zawodzą, a w połączeniu z d-padem dają świetne combo.

Razer Raion nie jest przygotowany dla każdego gracza, jednak zapewni sporo przyjemnej rozgrywki śmiałkom, którzy spędzają cały wolny czas na szlifowaniu umiejętności w kolejnych bijatykach. Nikt nie ukrywa, że właśnie dla takich klientów przygotowano konstrukcję, gdyż oni mają najbardziej skorzystać z atutów pada.

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raiju Tournament Edition – biały zawrót głowy

Zupełnie inne podejście do rozgrywki oferuje drugi testowany przeze mnie w ostatnich dniach kontroler. Razer Raiju Tournament Edition to najnowsza wersja cenionego Raiju, która akurat trafiła do mojego w domu w białym kolorze (Mercury White). To trafione odświeżenie, ponieważ twórcy wpadli na wyśmienite połączenie kolorów – przyciski funkcyjne zachowały swój charakter, niebieski znaczek PlayStation na białej obudowie sprytnie się wyróżnia, a srebrne wstawki są świetnym wykończeniem. To dobra odmiana od typowego, czarnego pada, który oczywiście nie wygląda źle, ale od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi pewna zmiana.

Urządzenie oferuje asymetryczne rozstawienie analogów, które nie są wymienne, ale producent wyraźnie zaakcentował wklęsłe grzybki tworząc specjalne elementy wpływające na przyczepność. W przypadku przycisków funkcyjnych także zdecydowano się na mechaniczno-taktyczne przełączniki, które zapewniają błyskawiczne sprzężenie zwrotne. To uczucie pojawia się w topowych myszkach, w których możemy pokusić się o mnóstwo szybkich kliknięć w ciągu jednej minuty. Ta sama technologia pojawiła się już w Razer Raiju Ultimate, ale pierwszy raz zdecydowano się zastosować ją w wersji przeznaczonej na turnieje. Na przednim panelu wyróżnicie jeszcze sam d-pad, który nie oferuje tak wyjątkowego doświadczenia, jak krzyżak z Razer Raion, ale również w tym wypadku nie można mocno narzekać, ponieważ element spełnia swoją funkcję i pozwala na przyjemną rozgrywkę.

Ostatnim detalem wyróżnionym na froncie sprzętu jest mały przycisk z diodą znajdujący się pod przyciskiem PlayStation, a nad wejściem na słuchawki. To za jego pomocą możemy połączyć kontroler ze smartfonem – dzięki przygotowanej aplikacji zmienimy funkcję wszystkich przycisków dodatkowych lub dostosujemy wibracje. Działa to szybko i sprawnie, a co najważniejsze – nie natrafiłem na problemy podczas nawiązywania połączenia. Pozwala to też szybko zmienić funkcję jednego z przycisków (nie trzeba podłączać pod PC) i płynnie kontynuować rozgrywkę.

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raiju Tournament Edition – kilka opcji dla wszystkich graczy

Zmienić możemy nie tylko przykładowo kwadrat, trójkąt, kółko lub krzyżak, ponieważ Razer Raiju Tournament Edition otrzymał aż cztery dodatkowe przyciski. M1 i M2 wylądowały pomiędzy L1/L2 i R1/M2, a M3 i M4 znalazły się z tyłu. Podobne rozwiązanie pojawia się w innych modelach profesjonalnych padów od Razera i ponownie – to nie zawodzi. M1/M2 zostało idealnie umiejscowione, ponieważ palec pojawia się w tym miejscu naturalnie, a porządny przełącznik błyskawicznie odskakuje i umożliwia wykonywanie szybkich serii ataków lub strzałów. Doskonale sprawdza się przykładowo przypisanie na M1/M2 dodatkowej broni lub rzut granatem – wszystko można personalizować, więc nie pojawia się problem z wykorzystaniem wyłącznie jednej, przypisanej przez deweloperów opcji. Podobnie zresztą jak M3/M4, które ponownie płynnie przechodzą z tyłu na grip – także w tym miejscu nie ma mowy o przypadkowym kliknięciu, a reakcja switchów jest dopracowana. Trudno tak naprawdę wybrać jedną opcję dla wszystkich przycisków, ale to właśnie tutaj pojawiają się możliwości programu, który umożliwia szybkie i płynnie dostosowanie rozgrywki. Inżynierowie zadbali o umiejscowienie i wykonanie M1/M2/M3/M4 - wszystkie klawisze reagują natychmiastowo i można na nich polegać podczas przykładowo sieciowych pojedynków, gdzie liczy się nie tylko precyzja, ale również czas reakcji.

L1 i R1 ponownie zostały wydłużone, by lepiej leżeć pod palcem. Przyciski reagują na całej powierzchni, więc nie ma znaczenia, w którym miejscu klikniemy. R1 i R2 zostały natomiast wyciągnięte do góry, by palce mogły wygodniej ułożyć się na kontrolerze. W obu wypadkach korzystamy ze standardowych jak dla Razera przełączników – L1/R1 reagują szybko, odskakują bezzwłocznie, a L2/R2 posiadają standardowe kliknięcia (trigger ucieka do kontrolera), ale na plecach znalazły się dwa przełączniki, które pozwalają ograniczyć ruch przycisków. Sprawdza się to przykładowo podczas strzelania, gdy chcemy, by nasz żołnierz jak najszybciej namierzał cel. 

Razer wykorzystał konstrukcję znaną ze zwykłego Razera Raiju, więc każdy element został dobrze skrojony z pozostałymi, nie pojawiają się luzy w częściach, a całość jest spójną, jedną bryłą. Urządzenie mierzy 104mm x 159,4mm x 65,6mm (długość x szerokość x wysokość). Tournament Edition bez kabla waży 322 gram. Większa waga jest spowodowana umieszczeniem w kontrolerze akumulatora, który pozwala na swobodną rozgrywkę przez około 20 godzin. To naprawdę dobry wynik, bo raczej tylko nieliczni mogą pozwolić sobie na kilkunastogodzinne sesje przy konsoli – a nawet wtedy podłączenie 2-metrowym przewodem pada do PlayStation 4 lub PC nie powinno być problemem. Razer skorzystał z technologii Bluetooth, więc podczas podłączenia niezbędne jest skorzystanie z dodatkowego kontrolera – musimy wejść w odpowiednie opcje. Parowanie przebiega bez problemów, a z tyłu wylądował jeszcze przełącznik PS4 BT/USB/PC BT, który pozwala wybrać odpowiednią łączność. Warto jednak zwrócić uwagę, że firma ponownie zdecydowała się na niestandardowy port Micro-USB, więc trzeba dbać o przewód – w razie problemów niezbędne będzie kupienie dodatkowego u producenta. Istotnym zagadnieniem są także podjęte zmiany – producent dopracował samą konstrukcję względem poprzedniego modelu, by mieć pewność, że tym razem nie pojawi się problem z analogami. W testowanych wcześniej egzemplarzach nie natrafiłem na tę niedogodność, ale najwidoczniej firma postanowiła ulepszyć urządzenie. W prezentowanej sztuce nie natrafiłem na jakikolwiek problem.

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raiju Tournament Edition – doświadczenie i uśmiech na twarzy

Testowany model Razera Raiju został przygotowany z myślą o rozgrywce podczas turniejów i to właśnie dzięki temu możemy płynnie zmienić ustawienia. Firma jednocześnie wykorzystała bardzo solidne materiały. Na gripach wylądowała dodatkowa guma, która nie tylko podkreśla wygląd sprzętu, ale przede wszystkim zwiększa jego masywność i dodaje pewnego charakteru.

Rozgrywka na Razer Raiju Tournament Edition jest bardzo satysfakcjonująca, bo urządzenie nadaje się dosłownie do każdej produkcji, a w trakcie zabawy możemy łatwo wykorzystać wszystkie funkcje pada. M1/M2/M3/M4 wybornie sprawdzają się w każdym tytule, ponieważ łatwo je dostosujemy, przykładowo korzystając z szybszego dostępu do kucania, skoku, zmiany broni lub strzelania. Nie możemy oczywiście pokusić się o stworzenie makra (kombinacji klawiszy), ale nie jest to raczej dużym zaskoczeniem, gdy weźmiemy pod uwagę, że sprzęt ma być dopuszczony do oficjalnych rozgrywek. Razer musi brać pod uwagę takie detale, gdy faktycznie chce zaoferować urządzenie szerokiemu gronu publiczności czy profesjonalnym graczom.

Bardzo dobrze ponownie spisują się przyciski funkcyjne – precyzja znana z esportowych myszek może zapewnić odpowiednią i oczekiwaną przewagę, bo czas reakcji został tutaj zminimalizowany. Razer w ten sposób oferuje świetne doświadczenia, a co najważniejsze – potwierdza się wszechstronność wykorzystania urządzenia. Istotnym zagadnieniem jest również fakt, że sprzęt nie został oklejony przez podświetlenie, więc nawet korzystając z akumulatora nie musimy się martwić o szybkie wyładowanie – tutaj oczywiście moglibyśmy otrzymać wybór (z szybką opcją wyłączenia), ale warto zwrócić uwagę, że seria Tournament Edition jest często przez producenta pozbawiona Razer Chroma.

Razer Raiju Tournament Edition nie wprowadza wielkiej rewolucji względem poprzedniego modelu, ale w ciekawy sposób wykorzystuje uznaną konstrukcję, serię dodatkowych przycisków oraz dodaje do całości porządnie skrojoną aplikację. Nie otrzymujemy w zestawie serii wymiennych elementów – nie możemy przykładowo zmienić grzybków lub d-pada – ale są to pewne kompromisy spowodowane ceną kontrolera. W pewien sposób zmniejsza to możliwości i zawęża pole odbiorców.

Razer Raion i Razer Raiju TE – recenzja sprzętów. Dla każdego coś mocnego

Razer Raion i Razer Raiju Tournament Edition – dla kogo?

Razer Raion i Razer Raiju Tournament Edition to dwa zupełnie różne kontrolery. Pierwszy będzie świetnym wyborem dla fanów bijatyk, ale tych najbardziej zaangażowanych, którzy faktycznie spędzają przy tych tytułach wiele długich godzin. Drugi zostanie doceniony przez szersze grono graczy, choć trzeba pamiętać o pewnych różnicach względem modelu Ultimate. Niezależnie od sytuacji – Razer wrzuca na rynek dwa ciekawe i dobrze wykonane kontrolery, które na pewno znajdą swoich wyznawców.

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper