Ultras - recenzja filmu. Seks, dragi, przemoc i piłka nożna. Pokoleniowy dramat z Neapolu
Kibice piłki nożnej nie mają łatwo w czasach koronawirusa, na szczęście Netflix wychodzi z kilkoma propozycjami dla fanów tego sportu. Jednym z nich jest historia fanatycznych kibiców Napoli, których klub walczy o mistrzostwo Włoch.
"Szkoła, praca, dziewczyna, rodzina, wszystko to nie obchodzi dziś mnie, kiedy gra ukochana drużyna, której dawno oddałem serce swe" - to przyśpiewka kibiców Legii Warszawa, ale w podobnym tonie rozpoczyna się film Ultras Francesco Lettieriego. Produkcja na starcie pokazuje nam ślub jednego z kibiców Napoli, na którym nie brakuje rac, flag i chóralnych śpiewów, które przypominają panu młodemu, że... to klub jest w życiu ultrasa najważniejszy.
Na utrasowskim szlaku
Głównym wątkiem Ultras jest historia Angelo (nie do końca trafny dobór aktora), młodego chłopaka wchodzącego dopiero na drogę przemocy i fanatycznego uwielbienia Napoli, którego mentorem jest Sandro (świetna rola Aniello Areny, który faktycznie urodził się w Neapolu), blisko 50-letni weteran kibicowskiej sceny, zaprawiony w bojach, ustawkach, ale obecnie z zakazem stadionowym. Sandro przeżywa jednak kryzys tożsamości - kwestionuje to, czy życie na stadionach było dobrym wyjściem, szuka miłości, ustatkowania, miota się, chce coś zmienić w życiu, doprowadzając je do coraz większej ruiny niczym w greckiej tragedii. Jednocześnie wciąż traktuje niemalże jak syna młodego Angelo. Chłopak w wojnach kibicowskich stracił brata i ma ciężkie relacje z matką, która wychowuje go samotnie.
Nie jest to jednak film ani o Sandro, ani o Angelo. To obraz o wojnie pokoleniowej i wpływie otoczenia na jednostki. Stare konie z zakazami stadionowymi mają swoje zasady i wciąż chcą przewodzić grupie, pokolenie niżej swoje już przeżyło i chciałoby przejąć schedę, niczym pisklę, które opuszcza gniazdo, a najmłodsi mają najbardziej podatne na naciski umysły i nie do końca wiedzą, czy podążać za swoimi mentorami szanowanymi na mieście, czy stanąć po stronie buntowników. Napoli walczy o mistrzostwo Włoch, więc konflikt cały czas narasta, a finałem ma być wycieczka na decydujący mecz do Rzymu, gdzie czekają już kibice Romy.
Boski Diego
Osoby interesujące się ruchem ultras z pewnością znajdą tu wiele smaczków, jak szykowanie transparentów na mecze, odpalanie rac, zadymy czy organizowanie się do wyjazdowych meczów, ale przyznam szczerze, że trochę brakowało mi skali. Dla przykładu - w 2008 roku 1500 fanów Napoli udało się na mecz do Rzymu z AS Roma... uprowadzonym wcześniej pociągiem. Oglądając film Ultras miałem wrażenie, że cały ruch kibicowski zamyka się w 30-40 osobach z różnych pokoleń.
A przecież Napoli ma jednych z najbardziej fanatycznym kibiców we Włoszech, także tych, którzy pamiętają jeszcze czasy, gdy bramki dla klubu strzelał Diego Maradona. Sam dobór aktorów jest również dyskusyjny - o ile starsze pokolenia wypadają bardzo wiarygodnie również pod względem stylizacji, tatuaży czy ubioru i czasami aż iskrzy od chemii między bohaterami, tak aktorzy wcielający się w najmłodszych kibiców klubu z Neapolu nie sprostali zadaniu i czasami ocierają się wręcz o groteskę.
Warstwa fabularna niczym specjalnie nie zaskakuje, a wątki miłosne czasami biją wręcz sztampą. Mimo wszystko myślę, że film spodoba się najbardziej właśnie osobom, które interesują się piłką nożną. Produkcja potrafi przy tym rozbawić, ma gorzki smak, pokazuje przemoc, seks oraz problemy dorastania, ale jednak na pierwszym planie zawsze jest akcentowana różnica pokoleń i świat włoskich tifosi, z którego ciężko się uwolnić i który może prowadzić do autodestrukcji. Film nie powstał przy udziale kibiców Napoli, ale reżyser nie stara się moralizować naszych bohaterów - co najwyżej puszcza subtelne aluzje akcentując, że jest to przede wszystkim dramat. Football Factory dalej pozostaje jednym z moich ulubionych filmów w tej kategorii, ale świat Apaczy wciąga od pierwszych minut, bije od niego włoski klimat i każdy fan kibicowskiej sceny powinien go obejrzeć, choćby po to, by samemu wyrobić sobie o nim zdanie.
Atuty
- Chemia między bohaterami
- Włoski klimat
- Starsza część obsady
- Pokazanie mechanizmów rządzących utrasami
Wady
- Młode pokolenie wypada słabo
- Czasami brakuje tu skali
- Część wątków bardzo sztampowa
Ultras to film, który fabularnie niczym specjalnie nie zaskakuje, ale wciąga w świat włoskich ultrasów i i mechanizmów jakie rządzą tym światem.
Przeczytaj również
Komentarze (32)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych