Fallout 5 – co powinna zrobić Bethesda, aby odzyskać zaufanie graczy [OPINIA]
Fallout 5 zadebiutuje zapewne dopiero za kilka lat, ale już teraz możemy zastanowić się, co powinna zrobić Bethesda, aby odzyskać zaufanie graczy po błędzie, jakim był sieciowy Fallout 76?
Niespełna półtora roku temu wybuchła bomba [nuklearna], która wyrządziła wiele szkód w świecie gamingu - był nią oczywiście najnowszy Fallout z dopiskiem 76, który był swego rodzaju nieudanym eksperymentem ze strony amerykańskiego zespołu Bethesda. Rzeczona ekipa postanowiła spróbować swoich sił w multiplayerze, czego żałują z pewnością po dzień dzisiejszy. Recenzje Fallout 76 były bardzo niskie, a średnia na metacriticu, licząc wszystkie platformy, wynosi około 5.1/10. Gra tak słabo się sprzedawała, że wydawca postanowił 9 dni, powtarzam, 9 dni, po premierze przecenić ją o 33%, ale taka cena (około 150 zł) to i tak za dużo, jak na taki produkt. Zacznijmy jednak od początku...
Fallout 5 - To nie tak miało wyglądać
Zapowiedź Fallouta 76 była dosyć zaskakująca, ponieważ odbyła się na transmisji na platformie Twitch, bez żadnych wcześniejszych uprzedzeń. Niezawodny Jason Schreier, były dziennikarz serwisu Kotaku, zdradził, że nie będzie to typowa gra dla pojedynczego gracza - jedni się ucieszyli, bo Fallout 4 był jakościowo dużo gorszy od poprzedniczek, a podróż po wyniszczonym świecie jedynie ze sztucznymi towarzyszami zaczęła lekko wynudzać, a z kolei drudzy martwili się, czy aspekty sieciowe w tak kultowej serii to dobry pomysł, można rzec, że nawet obawiali się o jej przyszłość... i trzeba przyznać, że ich obawy się sprawdziły.
Pomijając już wszelkie nowinki o innowacyjnych mechanikach w marce, typu wspólne wykonywanie zadań czy również odbudowywanie świata ze znajomymi, pojawiły się szczegóły wersji beta, w której wziąć udział mogły osoby ze złożonym zamówieniem przedpremierowym, a także szczęśliwi wybrańcy, których Bethesda wyłoniła spośród tysięcy zgłoszeń. I to właśnie wersja beta uświadomiła fanów serii, że nie ma co się pchać w zabugowanego Fallouta 76.
Fallout 5 - Masa błędów uniemożliwiających swobodną rozgrywkę
Na „blaszakach” prędkość ataku (co było bardzo ważnym czynnikiem podczas rozgrywki) zależała od ilości klatek na sekundę. Osoba, która posiadała zabójczy sprzęt miała przewagę już na starcie zabawy nad przeciwnikiem posiadającym gorszy procesor, kartę graficzną czy mniejszą ilość pamięci RAM. Żałosne, nieprawdaż? Drugim, największym problemem sieciowej produkcji była plaga cheaterów, która powstała dzięki informacjom przechowywanym w złym miejscu. Krótko mówiąc, najważniejsze pliki nie były zabezpieczone i umieszczone na prywatnych serwerach deweloperów, a wdrożone do plików owego tytułu, dzięki czemu każdy PeCeciarz mógł z łatwością zmienić wartości danych i m.in. przenikać przez ściany czy być nieśmiertelnym. Oczywiście Bethesda zaprzeczała wszelkim szczegółom, ale gdy odbyła się światowa premiera Fallouta 76, a gracze na własnej skórze doświadczyli bugów, o których słyszeli przed debiutem owej gry na rynku, każdy wiedział, że Amerykanie lecieli w przysłowiowe kulki kłamiąc odbiorców w żywe oczy. Dobitką była jeszcze edycja kolekcjonerska, której zawartość była duża mniejsza, niż pierwotnie mówiono - cena oczywiście została ta sama.
Granie w Fallouta 76 było, dosłownie, katastrofą. Multiplayerowy RPG nie dawał rady pod każdym względem, nie sprzedawał się, czego potwierdzeniem było dołączanie go do nakładek na pada za 19 złotych. Muszę jednak zaznaczyć, że znam paru znajomych, którym przyjemnie ratowało się wyniszczony świat, ale są to tylko jednostki. 9 na 10 osób żałowało kupna. Trzeba jednak zaznaczyć jedno - Amerykanie nie poddawali się i ciągle eliminowali błędy, a warto wspomnieć, że niedawno zadebiutowała aktualizacja zatytułowana Wastelanders. Dodała ona pożądanych NPC-ów, którzy powinni znaleźć się w tytule Bethesdy już w wersji beta. Można śmiało stwierdzić, że gdyby Fallouta 76 wypuszczono właśnie teraz, po wielu poprawkach eliminujących błędy i dodających nową zawartość, na amerykańskich deweloperów nie wylałaby się taka fala hejtu. Wyszło, co wyszło, a twórcy najnowszej odsłony popularnej serii będą mieli nauczkę na całe życie.
Fallout 5 - Jak odzyskać zaufanie graczy?
Na kolejnego Fallouta będziemy musieli jeszcze sporo poczekać, ponieważ Bethesda skupia się obecnie przede wszystkim na trzech dużych projektach, które, po ostatnich porażkach kultowego zespołu, muszą się udać. Mowa tutaj o TES-ie VI, Starfieldzie oraz Wolfensteinie III. Produkcje te to na razie wielkie niewiadome, szczególnie The Elder Scrolls VI, na którego konkrety, jak osobiście potwierdziła Bethesda, będziemy musieli jeszcze bardzo, ale to bardzo długo poczekać. Można jednak już teraz wymienić parę rzeczy, które powinny znaleźć się w Fallout 5.
Przede wszystkim brak trybów sieciowych - po wyżej opowiedzianej porażce deweloperzy nie powinni pchać się już w multiplayera, i jak sądzę, oni osobiście też o tym wiedzą. Czwarta pełnoprawna odsłona serii, w moim odczuciu, była bardzo toporna, nie zachęcała do wykonywania zadań pobocznych przez m.in. brak ruchów postaci podczas cut-scenek. Do tego doszła niskiej jakości grafika oraz bardzo słaba optymalizacja na komputerach osobistych, jak i konsolach - na topowym sprzęcie PC gra ledwo chodziła na wysokich ustawieniach, a podczas śmiesznych efektów, takich jak wybuch, klatki na sekundę drastycznie się zmniejszały. Pewne jest to, że piąta pełnoprawna część marki będzie powstawała na nowym silniku lub obecnym, ale bardzo mocno przebudowanym, więc mam nadzieję, że twórcy popracują nad efektami wizualnymi i ich optymalizacją.
Nie narzekałem na fabułę, ale nie pogardziłbym, gdyby Amerykanie zainwestowali w dodatkowych scenarzystów, którzy zajęliby się tworzeniem ciekawszych wątków fabularnych, jak i tych pobocznych. W „czwórce” były one dosyć schematyczne i prawie zawsze sprowadzały się do walki z przeciwnikami w lokacji, które, de facto, często odwiedzaliśmy podczas poznawania wątku głównego.
Musimy uzbroić się w cierpliwość i wyczekiwać pierwszych oficjalnych informacji dotyczących Fallouta 5. Nie pojawią się one zbyt prędko, ale jestem pewny, że pod naciskiem społeczności, twórcy tak popularnej serii nie powtórzą błędów z poprzedniczki. Najlepiej byłoby, gdyby nowa postapokaliptyczna odsłona jakościowo przypominała tę z dopiskiem „New Vegas”, za którą odpowiadało studio Obsidian Entertainment. Szanse są małe, ale pamiętajmy, że nadzieja umiera ostatnia.
Przeczytaj również
Komentarze (79)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych