The Witcher: Monster Slayer idzie przetartym szlakiem. Inne głośne gry AR na smartfony
Przez ostatnią dekadę gry wykorzystujące technologię AR, które debiutowały na smartfonach, cieszyły się ogromną popularnością. Do dziś kolejni twórcy starają się pójść w ślady największych hitów.
Jest rok 2016, a przede mną rysują się „najdłuższe wakacje w życiu” – dopiero co napisałem egzamin maturalny. Stosunkowo dużo wolnego czasu przed rozpoczęciem sezonowej pracy sprawiło, że dość przypadkiem, przeglądając Internet, natknąłem się na informacje o głośnej premierze pewnej gry. Ta, co ciekawe, zazębiała się z moimi zainteresowaniami i brzmiała jak coś, za co w najmłodszych latach gotów byłbym sprzedać nerkę... Albo przynajmniej ulubioną zabawkę.
Mowa o Pokemon GO. Choć newsy o niej pojawiały się już wcześniej, to jakoś nigdy nie miałem wystarczająco motywacji, tudzież chęci, aby sprawdzić, z czym się to właściwie je. Sytuacja ta jest o tyle nietypowa, że od zawsze lubiłem świat kieszonkowych stworków i chłonąłem wszystko – starsze gry wideo, karcianki, anime, a nawet mini-mangi sprzedawane w polskich sklepach. W mobilnym hicie kroki stawiałem nieufnie, ale szybko poczułem się swobodnie.
Rewolucja AR
Rozpęd promocji gry oraz globalny fenomen można odpowiednio zeskalować i przyrównać do produkcji typu FIFA, Minecraft, czy GTA – o Pokemon GO słyszały nawet osoby, które z branżą nie mają wiele wspólnego. Nie była to bynajmniej pierwsza pozycja wykorzystująca technologię AR (rzeczywistości rozszerzonej), ale pierwsza, która okazała się kurą znoszącą złote jajka.
Zapoczątkowało to prawdziwy bum na podobne produkcje i kolejne marki decydowały się tworzyć swoje – mniej lub bardziej udane – tytuły, które mogły podobnież okazać się kopalnią diamentów. To przypadek nieco podobny do sytuacji Fortnite i trybu Battle Royale, gdzie ogromny sukces jednych staje się przyczynkiem do przemierzania podobnych szlaków przez innych. Wydeptana ścieżka do sukcesu nie zawsze się opłaca, ale przy lekkich modyfikacjach ma szanse powodzenia.
Jak dobrze wiemy, podobne działania podjął CD Projekt RED. Polscy twórcy zapowiedzieli grę , która ma zachęcić wszystkich fanów uniwersum wykreowanego przez Pana Andrzeja Sapkowskiego do wyjścia z domu i poczucia się niczym kolejny adept wiedźmińskiego cechu. Z tego względu przyjrzymy się dziś najgłośniejszym tytułom w technologii augmented reality, które ukazały się dotychczas!
Ingress
Mam nieodparte wrażenie, że w gruncie rzeczy to właśnie od tego tytułu wszystko się zaczęło – wcześniej były jakieś nieśmiałe próby, ale gdybym miał wyróżnić „ojca AR na smartfonach”, to wskazałbym właśnie na ten nietypowy twór studia Niantic. Gra jest oczywiście darmowa, do zabawy wykorzystuje GPS, a naszym zadaniem jest szukać rozrzuconych po całym świecie portali. I, co oczywiste, avatarem w grze nie sterujemy żadnym kontrolerem. Sami musimy wyjść na miasto i przeszukiwać zakamarki ulic, aby zdobywać kolejne punkty i osiągnięcia.
Pokemon GO
Sporo napisałem o tym projekcie w samym wstępie całego tekstu, ale nie mogę przecież nie wspomnieć go i tutaj. Mowa o największym, najgłośniejszym i najbardziej popularnym przedstawicielu gatunku AR. Niantic wyciągnęło wszystko, co najlepsze z Ingressa i ubrało w znaną otoczkę Pokemonów. O fenomenie produkcji najlepiej świadczą dwie rzeczy:
Po pierwsze, w grze można trafić dosłownie na wszystkich (pozdrawiam moje nauczycielki ze Szkoły Podstawowej, które spotkałem na rajdach). Po drugie, z samej gry The Pokemon Company osiągnęło w ostatnim roku fiskalnym zysk na poziomie ponad 140 milionów dolarów.
Jurassic World Alive
Studio Ludia postanowiło pójść podobną drogą. Wzorowanie na Pokemon GO można dostrzec gołym okiem, choć clou zabawy to odnajdywanie i zbieranie próbek DNA ogromnych dinozaurów, które mamy możliwość spotykać spacerując w realnym świecie. Później możemy odpowiednio mieszać ze sobą sekwencje, aby tworzyć nowe, potężne monstra na wzór dawnych władców planety. Nie brakuje oczywiście elementów rywalizacji, ale to chyba normalne.
The Walking Dead: Our World
Kolejna bardzo ciekawa produkcja, choć rządzi mną nieodparte wrażenie, że w naszym kraju zdecydowanie zbyt mało znana. I jest to o tyle dziwne, że sama marka Żywych Trupów (serial, komiks, gry...) jest w Polsce bardzo rozpoznawalna i właściwie lwia część przedstawicieli młodego pokolenia na pewno ją kojarzy. W przypadku pozycji w technologii AR całość opiera się na odcinkowym hicie od AMC, a fundamentalnym celem gracza jest, bez zaskoczenia, zabijanie nieumarłych.
Angry Birds AR: Isle of Pigs
Premiera pierwszej odsłony Angry Birds od studia Rovio była przełomowa. Każdy posiadacz dotykowego smartfona musiał mieć tę grę zainstalowaną i wrzuconą w widocznym miejscu głównego ekranu. Wszyscy strzelali zwariowanymi ptakami do znienawidzonych świnek. Wtedy to właśnie ta marka przecierała szlaki, a kilka lat później sama takim przeszła. W AR wirtualne struktury nakładają się w trójwymiarze na obraz zarejestrowany przez kamerkę z telefonu, co oferuje naprawdę sporo frajdy. Ciekawa pozycja, zwłaszcza dla fanów serii.
Five Nights at Freddy’s AR: Special Delivery
Przyznam się bez bicia, że fenomen FNaF przelatuje jakoś obok mnie. Nie do końca potrafię się w nim odnaleźć i odnoszę wrażenie, że chyba już nigdy się nie wciągnę. Nie wypada mi jednak odmówić dużej skali rozpoznawalności i globalnej bazy fanów zakochanych w produkcjach spod tego szyldu. Marka znalazła się w tym zestawieniu, ponieważ także zdecydowano się na eksplorowanie rozszerzonej rzeczywistości i podobnie, jak ma to miejsce w pełnoprawnych odsłonach, fani zmuszeni są walczyć z animatronikami. Illumix przeniosło horror do realnego świata, aby jeszcze bardziej przerazić wielbicieli.
Harry Potter: Wizards Unite
Najgłośniejsza premiera w technologii AR od czasów Pokemon GO – to fakt. Osobiście dopatruję się tego w dwóch elementach. Po pierwsze, świat Hogwartu to niezwykle popularne uniwersum, a po drugie – za stworzeniem tegoż projektu stoi ponownie Niantic (Pokemon GO, Ingress). Tym razem rozszerzona rzeczywistość wykorzystana została, aby tchnąć nieco czarów w prawdziwy świat, a zadaniem gracza jest pozbywanie się magicznych zakłóceń, które powstały w okolicy.
Minecraft Earth
Tu w gruncie rzeczy wciąż ciężko mówić o debiucie. Mojang cały czas podkreśla, że to, w co możemy grać obecnie, to zaledwie zaawansowana wersja testowa projektu – przy dobrych wiatrach pełna premiera może mieć miejsce jeszcze pod koniec tego roku. Założenia są dość proste i mocno bazują na podstawach z oryginalnej produkcji. Na kamerę naszego telefonu nakładane są trójwymiarowe elementy gry – przeciwnicy oraz bloki i zasoby. Wszystko to przydaje się w momencie wykonywania misji, które na potrzeby Minecraft Earth nazwano „przygodami”. Potencjał jest, teraz trzeba go porządnie zrealizować!
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Wiedźmin: Pogromca Potworów.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych