PlayStation 5 i ceny oprogramowania - generacja wysokiego ryzyka?
Od zawsze nadejście nowej generacji konsol wiązało się z nieco wyższymi cenami premierowych gier dla świeżego hardware'u. Obecna sytuacja związana z dość drastyczną podwyżka cen ze strony dominującego obecnie Sony spotkała się z dużym negatywnym odzewem ze strony klienteli. Czy ten stan rzeczy jest faktycznie związany z nagłym wzrostem kosztów produkcji gier nowej generacji?
Patrząc na perspektywę cen samych konsol, raczej ciężko odnieść takie wrażenie. Zatem to tylko wstępne badanie rynku i tym samym sprawdzenie zasobności naszych portfeli? Odpowiedzi jak zawsze pozostaje co najmniej kilka.
Reakcja łańcuchowa
Wszystko zasadniczo ma swój początek od momentu pierwszej zapowiedzianej podwyżki cen ze strony Take-Two. Wydawca jednoznacznie oznajmił wyższe ceny oprogramowania z uwagi na chęć znacznego podniesienia jakości produktów. Już wtedy zdecydowana większość obserwatorów sugerowała, że identycznym śladem podąża inni potentaci rynku wydawniczego. Na rezultat tych przewidywań nie musieliśmy długo czekać. Ostatnie PlayStation 5 Showcase zaskoczyło w miarę pozytywnie z uwagi na dość stonowany koszt PlayStation 5. Cena wydaje się dość uczciwa. Wiele osób jest zdania, że sugerowany koszt nadchodzącej konsoli Sony wymusiła atrakcyjna propozycja Microsoft.
W zasadzie otrzymujemy technicznie potężniejszy sprzęt w cenie nieco słabszej konkurencji. Xbox Series X to według wszelkich podań mocniejsza architektura. Pierwszy rok być może zweryfikuje tę przewagę w różnicach między multiplatformowymi tytułami. Skupmy się na większym problemie z perspektywy nadchodzących miesięcy. Raptem kilka dni po oficjalnym ogłoszeniu ceny PlayStation 5, napłynęły doniesienia o ofertach zachodnich sieci sklepów oferujących tytułu na wyłączność PS5 w kwocie 70 - 80 dolarów. Sytuacja mocno zaniepokoiła społecznością i póki co, wszyscy myśleli, że podane ceny to wypadkowa ustaleń detalicznych sprzedawców. Niestety, japoński konglomerat potwierdził oficjalnie podwyżkę cen gier wewnętrznych studiów pod banderą wydawniczą.
Tym samym zaplanowane jako tytuł startowy Demon's Souls (PS5) polskie sklepy zaoferowały w cenie aż 349 złotych. Takiej podwyżki nie spodziewałam się zapewne nikt z nas. Biorąc pod uwagę cenę samego sprzętu, oczywistym wydawało się utrzymanie pułapu cenowego gier na standardowym poziomie 249 zł. Sony już trzy lata wcześniej podniosło ceny własnego oprogramowania na PlayStation 4. Wówczas jednak była to różnica na poziomie 30 złotych. Z mojego punktu widzenia, cały proces wygląda na zrównanie cen nowych gier w cyfrowej sprzedaży z kwotą żądaną za wydania fizycznie. Tylko czy to uczciwe? Cyfrowa sprzedaż to eliminacja kosztów i procedur logistycznych. Koszty produkcji pudełek, płyt czy nawet instrukcji odchodzą.
Czy tak zostanie?
Cofnijmy się nieco w czasie. Premiera każdego nowego systemu domowej rozrywki od zawsze wiązała się z lekko podwyższonymi cenami gier na starcie. Przypomina mi się sytuacja z rynkowym debiutem PlayStation 4, podczas którego koszt samej konsoli była naprawdę atrakcyjny (sugerowana cena wynosiła ok. 1799 zł). Killzone: Shadow Fall, czyli tytuł startowy kosztował nawet 269 zł. Podobne sytuacje zdarzały się również jeszcze wcześniej. Nowa generacja to wyższe kwoty żądane na początku kadencji. Z czasem cenowe pułapu stabilizowały się na tym samym poziomie. Tak dużej podwyżki nie było od bardzo dawna. W zasadzie od czasów Nintendo 64. Wówczas usprawiedliwiano wysokie ceny na podstawie dużych kosztów produkcji kartridży.
Czy obecnie promowane technologie oferowane przez PlayStation 5 są aż tak kosztowne w sprawnej implementacji? Producenci i wydawcy nigdy się do tego nie przyznają. Ciężko to również zweryfikować w praktyce. Od nowej generacji wszyscy oczekujemy jakości o co najmniej jeden poziom wyżej. W tym miejscu pojawia się otwarta możliwość podniesienia cen. Początek nowej generacji konsol to tak naprawdę jedyny moment w całej rynkowej egzystencji, gdzie można sprawdzić rynek i zasobność finansową odbiorcy. Wydawca takiego formatu jak Sony doskonale zdaje sobie sprawę z tej tendencji. Stąd cena PlayStation 5 nie jest zawyżona, haczyk tkwi w kosztach związanych z grami. Teraz pozostaje kwestia jak to się odbije na indywidualnej sprzedaży gier pokroju Demon's Souls lub Marvel's Spider-Man: Miles Morales, który jest nieco tańszy.
Natomiast w zestawie z Marvel's Spider-Man: Remastered cena sięga prawie 400 zł. Dla nas, czyli odbiorców przyzwyczajonych do płacenia za nowości nie więcej niż 250 zł to dyskusyjna oferta. Nie wspominam już nawet o sumie żądanej przez wydawcę Call of Duty: Black Ops - Cold War. Czy to adekwatne do różnicy jakości gry między generacjami? Niestety, ten moment musiał w końcu nadejść. Stoimy u progu zmieniających się realiów tego rynku. Czy te ceny się utrzymają na dłużej czy może jednak sprzedaż okaże się za mała w stosunku do oczekiwań? W końcu wydanie prawie 400 zł na grę nie brzmi specjalnie kusząco.
Rynek wtórny zyska?
Pozostaje jeszcze jedna kwestia. Mianowicie rynku wtórnego. Mimo modnych w ostatnich latach cyfrowych promocji, obieg używanymi grami ma się całkiem sprawnie. Gry wciąż nie są przypisane do konkretnej konsoli (co w przeszłości zakładał jeden z pomysłów Microsoft) i można swobodnie operować używkami lub się po prostu wymieniać. Siłą rzeczy jednak same używane egzemplarze będą droższe bo nikt nie obniży ceny premierowego tytułu od razu o połowę. Sprzedanie takiej gry w cieniu nawet 310 zł może okazać się już nie tak proste jak przy obecnych wartościach. Innymi słowy, zrobi się niemałe zamieszanie i z nas graczy, mało kto skorzysta. Pozostaje wierzyć w prawdziwie next-genową jakość nowej generacji gier.
Początkowe informacje sugerowały, że podwyżki dotyczą głównie gier od Sony. Inni wydawcy w końcu zrobią to samo jeśli wyniki sprzedaży będą rekordowe. Jak wiemy, gry od Sony za każdym razem rozbijają bank. Reszta zrobi to samo. Zdecydowana większość kupujących PS5 musi nabyć grę. Taka jest prawda. Czy to zatem decyzja podyktowana faktycznym wzrostem kosztów produkcji? A może jednak praktyczne zbadanie rynku i próba wdrożenia nowego pułapu cenowego? Warto nadmienić, że mało który wydawca lub producent potępia nową praktykę ustalania ceny gier. Gdyby sytuacja dotyczyła jedynie hitów z rodziny PlayStation, to pewnie z czasem przywyklibyśmy. W końcu tego typu superprodukcje nie pojawiają się co miesiąc lecz dwa, trzy razy w roku. Premiera w listopadzie zweryfikuje co dalej. Może jednak doczekamy się obniżki?
Przeczytaj również
Komentarze (115)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych