Dragon's Dogma (2020) – recenzja anime [Netflix]. Średniowieczna przygoda niestroniąca od krwi i nagości
Podchodząc do seansu 7-odcinkowe anime na bazie gry Dragon's Dogma nie oczekiwałem wiele i trochę zdziwiłem się, że Netflix zainteresował się marką, która doczekała się zaledwie jednej części gry. Czy warto się więc z produkcją zapoznać?
Dragon's Dogma, gra Capcomu wyprodukowana w 2021 roku, której świetne intro z utworem „Into Free” w wykonaniu B'z (japońskiego duetu rockowego), nakręcało na zabawę, to jedna z moich ulubionych gier RPG na PS3/X360. Wprawdzie tytuł stworzyli Japończycy, ale stylistycznie bliżej mu było do zachodnich produkcji w klimatach średniowiecza i walk z takimi monstrami jak cyklopy, gryfy czy tytułowe smoki. I właśnie w tę nutę uderzyło anime.
Dragon's Dogma (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Bez serca
Początek serialu dość wiernie odwzorowuje historię z gry pokazując, że będzie on skierowany do dorosłego widza. Na oczach głównego bohatera ginie jego „adoptowany” syn oraz żona będąca w ciąży, a za całą tragedię odpowiedzialny jest niewidziany od dziesiątków lat smok, który niszczy miasto i pozbawia Ethana, bo za zwie się nasz heros, serca. To czyni go Przebudzonym i wrzuca na krwawą drogę zemsty. W tej krucjacie, która ma doprowadzić do odnalezienia i zabicia smoka bohaterowi towarzyszy Sługa (czyli przedstawicielka znanych z gry Pionków), pozbawiona ludzkich uczuć, ale chroniąca naszego śmiałka istota.
Tytuł w wielu momentach dość wiernie odwzorowuje miejsca i prawa rządzące światem. W lasach czają się gobliny i watahy wilków, ludzi bronią rycerze stacjonujący w twierdzach, nie brakuje też znanych z produkcji Capcomu walk z olbrzymi przeciwnikami jak wspomniane cyklopy i hydry, charakterystycznych krajobrazów, miast czy nawet takich smaczków jak fakt, że trzymając się szlaków drużyna ominie niebezpieczeństwo w postaci potworów. Trup ściele się gęsto, jucha nie raz chlapie na ekran, nie brakuje golizny i scen ociekających erotyzmem oraz pokazania bezlitosnego świata, w którym czasami ciężko odróżnić dobro od zła, a to ludzie są największymi potworami składając w ofierze nawet swoje własne dzieci. Czyli wszystko jest na swoim miejscu? Nie do końca.
Dragon's Dogma (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Potwory z CGI
Największy problem miałem z walkami z potworami. Bestiariusz w grze był wprawdzie bardzo ciekawy i fajnie, że z niego skorzystano, jednak o ile postacie i środowisko zrealizowano klasyczną metodą i kreską nasuwającą czasami skojarzenia z takimi anime jak netfliksowa „Castlevania” czy „Claymore”, tak większe monstra wygenerowano komputerowo. Wyglądają jak trójwymiarowe bryły wyciągnięte z niezbyt dobrze oteksturowanej gry, albo wstawek CGI rodem z PS2. Tym samym jeden z najbardziej spektakularnych elementów gry, wspinanie się na olbrzymich przeciwników i znajdywanie sposobu na ich ubijanie, zrealizowano po prostu słabo. Klimat dark fantasy udziela się więc przede wszystkim w starciach z mniejszymi wrogami, których animacja nie odstrasza. Nie ukrywam jednak tego, że choreografia walk i ich realizacja mogłaby być lepsza i czasami ma się wrażenie, że brakuje w tym wszystkim „klatek animacji”.
Każdy kolejny odcinek nosi tytuł jednego z siedmiu grzechów głównych, opowiadając inną historię i pokazując konsekwencje wyborów dokonanych przez bohatera. Jedne historie są bardziej inne mniej ciekawie, ogląda się to dobrze, ale próżno tu szukać złożonych dialogów i większej głębi przedstawionego świata. Za to cała koncepcja doskonale wpisuje się w stylistykę gier RPG, bo oto poza główną osią fabularną, drużyna podejmuje się mniejszych questów, poznaje postacie poboczne (NPC-ów), eksplorując kolejne lokacje i podróżując od miasta do miasta. Szkoda jedynie, że główni bohaterowie są dość nijacy i choć do samego końca kibicujemy Ethanowi, to jednak relacje i charaktery postaci są przeciętnie napisane.
Dragon's Dogma (2020) – recenzja serialu [Netflix]. Dark fantasy ze średniej półki
Otwarte zakończenie sugeruje, że wzorem „Castlevanii” możemy doczekać się kolejnych sezonów. A to osobiście rozpaliło moje nadzieję, że Capcom zdecyduje się kiedyś na stworzenie sequela gry. Może dlatego miałem sporą przyjemność z odkrywania kolejnych elementów nawiązujących do oryginału i cały serial łyknąłem też na jednym posiedzeniu zmieniając oczywiście w opcjach głosy na japońskie. Nie oczekujcie jednak, że będzie to dark fantasy najwyższych lotów.
Atuty
- Elementy charakterystyczne dla gier RPG
- Historia i realizacja skierowana do dorosłego widza
- Przyjemnie się ogląda
- Pokazanie konsekwencji wyborów
- Smaczki dla fanów produkcji Capcom
Wady
- Bardzo słaba realizacja walk z większymi wrogami
- Dialogi mogłyby być lepsze
- Główni bohaterowie trochę nijacy
- Przedstawionemu światu brakuje większej głębi
Fani „Berserka” czy „Claymore” mogą znaleźć tu coś dla siebie, bo anime ma kilka naprawdę udanych momentów, ale jako całość zbyt często popada w przeciętność.
Przeczytaj również
Komentarze (29)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych