Assassin's Creed Valhalla bierze lekcje od Ghost of Tsushima i Red Dead Redemption 2

Assassin's Creed Valhalla bierze lekcje od Ghost of Tsushima i Red Dead Redemption 2

Mateusz Wróbel | 14.11.2020, 20:00

Assassin's Creed Valhalla - pomijając kwestię błędów technicznych - jest wychwalany niemalże pod każdym aspektem. Kwestią sporną jest system walki, ale i do niego idzie się przyzwyczaić po pewnym czasie rozgrywki. Co sprawiło, iż gra Ubisoftu zdobyła tak wysokie oceny? Tego dowiecie się czytając poniższy artykuł.

Jesteśmy już po jednej z najgorętszych premier tego roku. Assassin's Creed Valhalla pojawił się na rynku cztery dni temu (dwa, jeśli myślimy o wersji na PS5), a recenzje redaktorów oceniających najnowszy tytuł Ubisoftu - po południu. Zapewne wielu z Was się zdziwiło, ba, nawet i graczy z całego świata, iż ów tytuł zdobywa tak wysokie noty. Obecna średnia na serwisie zbierającym oceny dziennikarzy - Metacritic - wynosi 85/100 dla Xboksa, 84/100 dla PC, a także 81/100 dla PlayStation 4, co jest naprawdę bardzo dobrym wynikiem. Gdyby nie masa pomniejszych błędów nie zdziwiłbym się, jakby liczby te dosięgały nawet sumy 90/100.

Dalsza część tekstu pod wideo

Modyfikacja elementów drażniących posiadaczy Originsa i Odyssey

Assassin's Creed Valhalla bierze lekcje od Ghost of Tsushima i Red Dead Redemption 2

Co przyczyniło się do tak wysokich ocen? Pomijając kwestię kampanii fabularnej - która opowiada jedną z najciekawszych fabuł w historii serii, a na dodatek, zajmuje sporo czasu, nie wynudzając przy tym odbiorcy - to pierwsze skrzypce zagrały pytajn... wróć, przebudowane aktywności opcjonalne, które nareszcie nie przygniatają gracza od pierwszego kroku postawionego w świecie produkcji. 

Wielu z nas było podekscytowanych szybką premierą Assassin's Creed: Odyssey, które zostało zapowiedziane znienacka w połowie 2018 roku. Ogromna mapa, antyczna, tętniąca życiem Grecja, wojna pomiędzy wyszkolonymi Spartanami a lekko wystraszonymi Ateńczykami, system dialogów z zaimplementowanymi wyborami, to wszystko brzmiało na papierze wybitnie. Zabawę rozpoczynaliśmy w Kefalonii, i o ile tam mapa nie była "zalana" pytajnikami, tak już w Megarze (drugim regionie) mogliśmy poczuć zdezorientowanie.

Podczas poznawania bohaterów i wykonywania misji głównych odkrywaliśmy kolejne kawałki mapy, a co za tym idzie, na naszym kompasie pojawiały się setki, dosłownie, setki pytajników, które w 99% sprowadzały się do przeniknięcia do fortyfikacji, zabiciu - na oko - 15-20 wojowników, a następnie zabranie z trzech/czterech skrzynek skarbu, tudzież ważnego dokumentu, dzięki czemu lokacja została zaliczona, a my spokojnie mogliśmy udać się do kolejnej niewymaganej aktywności.

Dla fanów eksploracji była to, mimo sporej powtarzalności, gratka, bowiem z pozycją Francuzów mogli spędzić nawet 100-150 godzin, co brzmi świetnie. Wydajemy 200 złotych na grę i spędzamy z nią nawet miesiąc, dobrze przy tym się bawiąc. Jednakże druga połowa odbiorców, czyli tych, którzy nie lubią zbytnio całować ścian, a także preferują skupić się na opowieści fabularnej, mogli się srogo zawieść. AC Odyssey wymagało grindu, aby pchnąć przygodę Aleksiosa lub Kassandry do przodu, co spotkało się z ogromnym niezadowoleniem w sieci. I dobrze, bo Francuzi, jak widać za sprawą Valhalli, zauważyli, że wdrażanie grindu to najgłupszy pomysł, na jaki wpadli.

Jak wzorować się, to od najlepszych

Assassin's Creed Valhalla bierze lekcje od Ghost of Tsushima i Red Dead Redemption 2

To jednak nie brak wymuszania wykonywania misji opcjonalnych sprawił, że najnowszy tytuł o zakapturzonych zabójcach (choć nie wiem, czy to określenie jest na miejscu, patrząc na to, co wyprawia w 99% zadań Eivor) zbiera masę ocen na poziomie 8-9/10. Assassin's Creed Valhalla może poszczycić się naprawdę ciekawymi aktywnościami pobocznymi, a co więcej, rozwiązaniami zaczerpniętymi z największych hitów ostatnich lat - mam tutaj na myśli chociażby Ghost of TsushimaRed Dead Redemption 2, czy nawet Days Gone.

Pisząc o ostatnim ekskluzywnym tytule Sony na konsole PlayStation 4 mam na myśli przebudowane sekrety. Jeśli przeżyliście historię samuraja wychowanego na wyspie Cuszima, to na pewno orientujecie się, że tamtejsze aktywności były wspaniałe. Aby zwiększać hart ducha, braliśmy udział w przecinaniu bambusa (szybkim wciskaniu wyznaczonych przycisków na DualShocku 4), w celu zwiększenia poziomu zdrowia, braliśmy kąpiel w gorących źródłach relaksujących umysł Jina Sakaia, a jeszcze w innych przypadkach wspinaliśmy się do kapliczek Shinto, aby zdobyć nowe umiejętności.

W Valhalli mamy do czynienia z czymś podobnym. Ubisoft przygotował dla nas kopce, w których układamy kamienie (tak, aby dosięgły one wyznaczonego punktu), przypominając sobie przy tym o młodzieńczych latach, zjadamy trujące muchomory wywołujące u nas halucynacje, a następnie rozwiązujemy często wymagające zagadki, których rozwiązanie znajdziemy obserwując otoczenie, odsyłamy legendarnych wojowników do tytułowego miejsca, aby usiedli wraz z Ragnarem przy jednym stole podczas uczty, spotykamy zbuntowane Córy Leriona broniące pewnego skarbu, czy nawet odszukujemy, a następnie zbieramy Uczone Księgi, aby zdobyć nowe zdolności. Dodatkowo, jeden z sekretów - Anomalie Animusa - wynagradza ukończenie każdego zadania wchodzącego w jej skład, tak jak zrobiło to Days Gone od zespołu Bend.

Może i na papierze brzmi to dosyć żmudnie, ale w praktyce sprawdza się niesamowicie. Deweloperzy od początku ukrywali fakt, iż aktywności zostały znacząco przebudowane (nie wliczając w to słów dyrektora kreatywnego sugerującego, że w produkcji nie znajdziemy typowych misji pobocznych rodem z generatora), dzięki czemu recenzenci zostali zdziwieni, ba, zszokowani nowym kafelkiem prezentującym poziom ukończenia zbierania "bogactw, tajemnic, artefaktów". Być może podobnych zmian doczeka się seria Far Cry, która - no nie oszukujmy się - potrzebuje jakichś innowacji w kwestii zadań pobocznych, bowiem te dostępne w piątce, czy spin-offie New Dawn wołają o pomstę do nieba.

Wydarzenia w świecie potrafią zaintrygować

Assassin's Creed Valhalla bierze lekcje od Ghost of Tsushima i Red Dead Redemption 2

Wspomniałem również o Red Dead Redemption 2, ale nie bez powodu. Wykonując misje główne niejednokrotnie wsiadamy na wierzchowca i wraz z towarzyszami podążamy konno do znacznika oddalonego o półtora/dwa kilometry (taka podróż zajmuje od 5 do 10 minut, w zależności od narzuconego naszemu koniowi tempa). Podczas tej czynności bohaterzy rozmawiają, śmieją się, żartują, tudzież omawiają plan ataku na twierdzę nieprzyjaciela. Widząc coś takiego od razu otworzyła mi się w mózgu szufladka przypominająca, że coś takiego już widziałem - tym razem w najnowszej grze studia Rockstar Games.

To nie jedyny element zaczerpnięty z RDR 2. W Assassin's Creed Valhalla mamy również wszelakie aktywności w świecie. Zwiedzamy tętniącą życiem Anglię i w pewnym momencie słyszymy, jak nieznana postać woła o pomoc. Przykładowo, okazuje się nim być zamknięty w domku dzieciak, którego w zamkniętym na kłódkę pomieszczeniu przetrzymuje chora psychicznie kobieta. Deweloperzy nie mówią nam wprost, co mamy zrobić, bowiem to odbiorcy muszą się domyślić, w jaki sposób chcą rozwiązać wydarzenie w świecie.

W niektórych sytuacjach wystarczy wystrzelić strzałę z łuku w kierunku blokującej drzwi deski (z otwartego okna po drugiej stronie chatki) lub znaleźć dzban wypełniony łatwopalnym materiałem i rzucić nim w kierunku przeszkód blokujących wejście. Jesteśmy jednak często świadkami bardziej wymagających zadań, w których np. musimy znaleźć konającego NPC-a i zanieść go pod kapliczkę, poradzić sobie z myszami grasującymi wokół silosów rolników, czy pomóc starszej kobiecie wyrzucić tajemnicze pudełka w przepaść, dzięki którym uwolni się od grzechów przeszłości. Oczywiście te historie poboczne są mniej ciekawsze od tych z Red Dead Redemption 2, ale widać gołym okiem, iż Ubisoft robi spore postępy.

Jest bardzo dobrze, a mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej

Assassin's Creed Valhalla bierze lekcje od Ghost of Tsushima i Red Dead Redemption 2

Seria Assassin's Creed zrobiła ogromny krok do przodu. Każdy z rozdziałów fabularnych może zakończyć się na parę sposobów, wysoko położeni członkowie Zakonu Starożytnych nie są już zwykłymi NPC-ami, a nowe "pytajniki" powinny zaciekawić nawet osoby nielubiące zbytnio eksplorować obszernych światów. Szkoda jedynie, iż Ubisoft nie stawia już na cichą, podstępną walkę, a preferuje tę na otwartym terenie przy użyciu toporów. Gdyby nie ukryte ostrze i dwóch członków Zakonu Ukrytych, którzy towarzyszą Eivorowi w jego wymagającej wędrówce, można by założyć, że jest to kompletnie nowa marka. Mam nadzieję, że kolejna część marki pojawi się na rynku w 2022 roku, a nie w 2021 roku - pozwoli to Francuzom zaimplementować do gry kolejne rozwiązania i zmodyfikują te, które wciąż szwankują.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Valhalla.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper