Obce światy (2020) – recenzja serialu (Netflix). Życie w kosmosie
Pandemia to dobry czas na to, by częściej myśleć o nawet najbardziej abstrakcyjnych tematach i zadawać podobne pytanie. To znaczy takie, na które nie otrzymamy zbyt szybko odpowiedzi, więc nie będzie to miało większego znaczenia dla naszej sytuacji. Tym niemniej co jakiś czas warto to robić. Oto recenzja serialu dokumentalnego Netflixa Obce światy (2020).
Ten złożony z czterech, trwających czterdzieści kilka minut, odcinków serial to próba zmierzenia się z kwestią tego, czy we wszechświecie, poza ludzkością, istnieje jakieś życie, a jeśli tak, to jak wygląda, funkcjonuje i czy są tam inne cywilizacje niż nasza.
Obce światy (2020) – recenzja serialu (Netflix). Niezły pomysł, nie zawsze dobre wykonanie
Obce światy tak naprawdę tylko w połowie, tej ziemskiej, jest serialem dokumentalnym. Łączy się on bowiem z science-fiction, mianowicie twórcy, biorąc na warsztat zasady, według których funkcjonuje życie na Ziemi, zastanawiają się, jak wyglądałoby ono na egzoplanetach (planetach krążących wokół gwiazdy innej niż słońce).
Pomysł wyjściowy jest więc całkiem ciekawy, tym bardziej dla mnie, bo od dawna powtarzam, że chciałbym dożyć czasów, gdy będziemy swobodnie podróżować po wszechświecie, odkrywać nowe planety i nawiązywać kontakty z innymi cywilizacjami. Pogląd jakoby jedynym życiem w całym wszechświecie była ludzkość (oraz reszta ziemskiej fauny i flory) zawsze uważałem za niesamowicie antropocentryczny, wynikający z pychy, głupoty i przekonania o własnej potędze.
Dość antropocentryczny – koniec końców – jest również i serial Obce światy. Bo tak naprawdę skupia się on na tym, co ziemskie, na tym, co znamy i co dotyczy nas samych. Przy czym akurat w tym wypadku nie jest to zarzut, bo jest to dość zrozumiałe. Produkcja ta daje zatem możliwość poznania przeróżnych ciekawostek z fizyki, chemii i biologii, ale też złożoności pewnych systemów i tego, jak bardzo poszczególne elementy na naszej planecie są od siebie zależne. W sumie jest to coś, co mocno przebija się z ostatnich produkcji dokumentalnych Netflixa, chociażby takich, jak Nasza planeta czy David Attenborough: Życie na naszej planecie. Może też dlatego mam wrażenie, że nie dowiedziałem się specjalnie niczego nowego z tego serialu, przez co momentami było w tym wszystkim sporo nudy.
Generalnie Obce światy są zrealizowane po prostu przyzwoicie. Z jednej strony sekwencje stworzone przy pomocy efektów specjalnych są całkiem niezłe. Z drugiej twórcy często korzystają z tych samych ujęć, przez co widz zaczyna mieć wrażenie powtarzalności. Także niektóre fragmenty narracji wydawały się być właśnie takie – to znaczy wyglądało to trochę tak, jakby nie bardzo był materiał na odcinek, który trwa aż czterdzieści kilka minut.
Ogółem więc Obce światy to serial po prostu niezły, ale taki, którego jak się nie obejrzy, to straci się w sumie raczej niewiele. Trochę chyba spłyca on temat, który podejmuje, nie stawia jakichś niesamowicie intrygujących pytań i chociaż co jakiś czas trafiają się ciekawe obserwacje, porównania i wypowiedzi, to ogółem nie poruszył on jakoś specjalnie mojej wyobraźni i nie zmusił mnie do myślenia. A jak już wspomniałem – życie we wszechświecie jest czymś, co mnie fascynuje. Tak więc cóż, chyba muszę poczekać albo na lepszy serial, albo na czasy, kiedy każdy z nas będzie mógł swobodnie podróżować do gwiazd.
Atuty
- Niezły pomysł wyjściowy;
- Jest kilka ciekawych momentów i wypowiedzi;
- Porządne efekty specjalne
Wady
- Sporo nudy;
- Średnio zmusza do myślenia i niewiele zostaje po seansie
Obce światy (2020) to serial na poły dokumentalny, na poły science-fiction, w którym niezły pomysł wyjściowy nie został porządnie wykorzystany.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych