Fargo (2014), sezon 4 – recenzja serialu (Amazon). Pewnego razu w Kansas City
Żyjemy w czasach seriali. Ba, coraz więcej starych produkcji filmowych zyskuje swoje znacznie dłuższe wersje, albo stanowi dla nich inspirację. Jednym z przykładów tego trendu jest Fargo. Znaleźli się twórcy, którzy postanowili przenieść na mały ekran ten wybitny film braci Coen. Zamiast jednak tworzyć jedną, zwartą historię, zdecydowali się na antologię. Oto recenzja czwartego sezonu Fargo.
Tym razem jesteśmy w Kansas City (znajdującym się w stanie Missouri), a rok mamy 1950. O władzę w mieście rywalizują ze sobą dwa gangi – Cannon Limited oraz rodzina Fadda. Względną równowagę zapewnia wymiana – każda z organizacji oddaje drugiej na wychowanie syna swojego przywódcy. Wiadomo jednak, że kwestią czasu jest, kiedy obie grupy rzucą się sobie do gardeł.
Fargo (2014), sezon 4 – recenzja serialu (Amazon). Prosta historia gangsterska
Fargo, zarówno to filmowe, jak i – generalnie – serialowe nigdy nie było tylko thrillerem z elementami kina gangsterskiego i kryminału. Zarówno Coenom, jak i twórcom wersji telewizyjnej chodziło przy okazji o coś więcej. Mogły to być rozważania na temat banalności i ogromu zła, którego nie da się w żaden sposób zrozumieć, albo o nieuchronności losu i całkowicie nieprzewidywalnych konsekwencjach podjętych decyzji, albo o roli pamięci, albo o tym, co jest prawdziwe, co nie i kto o tym decyduje.
Chcę przez to powiedzieć, że Fargo zwykle oferowało nie tylko wciągającą historię, ale dawało też okazję do przemyślenia różnych rzeczy. Do dziś zresztą pamiętam swoje odczucia po pierwszym seansie filmu Coenów. I właśnie czegoś takiego brakuje mi w czwartym sezonie Fargo. Gdzieniegdzie pojawiają się przebłyski związane z sytuacją migrantów przyjeżdżających do Stanów Zjednoczonych, ewentualnie obserwacje na temat natury tego kraju, panujących w nim zasad – zarówno tych oficjalnych, pięknych i symbolicznych, jak i bliższych rzeczywistości, za to o wiele mniej przyjemnych. Ewentualnie można by jeszcze zauważyć wzmianki o tym, jak tworzy się historia, a raczej pewna narracja, która zależy od tego, kto ją prowadzi. Ale tak naprawdę wątki te w żadnym momencie nie są należycie eksplorowane, uwagi są rzucane mimochodem i wszystko jest ledwie zarysowane.
Co zatem dostajemy w czwartym sezonie Fargo? Ano dość prostą historię gangsterską, pozbawioną specjalnych zaskoczeń czy wielkich zwrotów akcji. Niestety niezbyt wykorzystany jest motyw oddawania synów szefów do konkurencyjnego gangu. Całość jest więc raczej standardową opowieścią o ambicji, pragnieniu władzy i poszerzania wpływów, sojuszach i zdradach, a także towarzyszącej temu wszystkiemu przemocy, która gdy raz się jej użyje, będzie już raczej tylko eskalować. Nic, czego byśmy wcześniej nie oglądali.
Fargo (2014), sezon 4 – recenzja serialu (Amazon). Dobre aktorstwo i odwołania do klasyki
Mimo wszystko czwarty sezon Fargo jest całkiem wciągającą produkcją. Dzieje się tak głównie dzięki aktorkom i aktorom. Chris Rock jako Loy Cannon jest bardzo zdyscyplinowany, jak na bossa zaskakująco często się uśmiecha, ale jednocześnie wiadomo, że kryje się za tym bezwzględność i okrucieństwo. Fajną rolę ma Jason Schwartzman. Początkowo wydawało mi się, że będzie on grać fajtłapę i frajera, a okazało się, że Josto Fadda to inteligentny i przebiegły gość. W przeciwieństwie do swojego brata Gaetano, który reprezentuje głównie siłę, wybuchowość i niepokorność. Grający go Salvatore Esposito wykonał dobrą robotę, chociaż czasem odrobinę za bardzo szarżował. Dawno też nie widziałem na ekranie Jacka Hustona (Richard Harrow z Boardwalk Empire), który zalicza dobry wstęp, podobnie jak i Timothy Olyphant. Nie polubiłem za to Oraetty, którą gra Jessie Buckley, bo to postać strasznie irytująca (może taka miała być, kto wie).
Problem w tym, że jej wątek był dla mnie zupełnie nieciekawy, tak samo jak i kilka innych. Niestety czwarty sezon Fargo jest zdecydowanie za długi, są tu elementy zupełnie niepotrzebne, a resztę spokojnie dałoby się opowiedzieć w o połowę krótszym czasie. Co prawda fajnie się tropi nawiązania (głównie wizualne, ale nie tylko) do klasyki kina gangsterskiego, nie zmienia to jednak faktu, że momentami podczas seansu można poczuć znużenie. Szkoda, z serialu, który momentami ocierał się o wybitność, została po prostu niezła produkcja.
PS Czwarty sezon jest legalnie dostępny (za opłatą) na Amazonie, ale pewnie za jakiś czas trafi na HBO GO (są tam trzy wcześniejsze sezony).
Atuty
- Historia generalnie wciąga…;
- Dobrze wykreowane (poza jedną) i zagrane postacie;
- Nawiązania do klasyki
Wady
- …Chociaż są dłużyzny i nie wszystkie wątki są równie ciekawe;
- Brak porządnie zarysowanego drugiego dna historii
Czwarty sezon Fargo niestety jest chyba najgorszym z dotychczasowych.
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych