Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja (2021) – recenzja filmu (Netflix). Narkobiznes
Serwis Netflix coraz bardziej specjalizuje się w filmach i serialach dokumentalnych, z których część zaczyna przypominać swego rodzaju serie tematyczne. W ostatnim czasie pojawiło się tam bowiem na przykład kilka produkcji o narkotykach. Był Narkobiznes, La Linea: W cieniu narkobiznesu, a dopiero co premierę miał film Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja (2021).
Historia ta zaczyna się pod sam koniec lat 70. XX wieku, a potem ciągnie przede wszystkim przez lata 80. i 90. ubiegłego wieku. Najróżniejsze osoby – byli dilerzy, policjanci, dziennikarze, politycy, jak również osoby, które były uzależnione – opowiadają o tym, jak wyglądała sprawa z crackiem, czyli formą kokainy. Problem szybko stał się tak wielki, że wypowiedziana została słynna wojna z narkotykami.
Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja (2021) – recenzja filmu (Netflix). Smutny obraz przeszłości (i nie tylko)
Nie do końca jestem w stanie powiedzieć, czemu tak bardzo interesują mnie sprawy związane z narkotykami. Nigdy nie ciągnęło mnie do niczego mocniejszego niż marihuana, a i z tą miałem ledwie kilka eksperymentów w życiu. Może chodzi o to, że substancje odurzające łączą w sobie najróżniejsze tematy, od polityki, przez zdrowie i problemy społeczne, aż po przestępczość i wielkie pieniądze.
I właśnie wszystko to oferuje film Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja. Bohaterowie opowiadają, jak to się stało, że do Stanów Zjednoczonych zaczęło trafiać tyle kokainy i czemu coś, co początkowo było dostępne tylko dla najzamożniejszych (a zatem był to tak zwany ekskluzywny narkotyk) stało się absolutnie powszechne wśród najuboższej części społeczeństwa.
To opowieść o złamanych, zmarnowanych życiach, przećpanych pieniądzach, ale przede wszystkim relacjach międzyludzkich. Twórcy nie mówią dokładnie, co daje zażycie cracku, ale jednocześnie widz wyraźnie ma świadomość, że oprócz niezwykłego – jak to mówi jedna z osób, nie do opisania słowami – odlotu, skutkiem ubocznym jest zmiana osobowości, odcięcie się od najbliższych oraz błyskawiczne uzależnienie, które powoduje, że człowiek jest gotów zrobić w zasadzie wszystko, byle tylko zdobyć kolejną działkę.
Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja to jednak przede wszystkim historia całkowicie wadliwie działającego systemu. Porażające – chociaż większość z nich nie była dla mnie nowa – są informacje o zaangażowaniu CIA (nie tylko odwracaniu wzroku) w przemyt narkotyków. Tak samo, jak skala skorumpowania policji w poszczególnych miastach. A przede wszystkim całkowicie bezsensownie pomyślana i przeprowadzona wojna z narkotykami, w oparciu o robione w pośpiechu, na kolanie ustawy – o czym wyraźnie mówią politycy, którzy byli zaangażowani w ich powstanie. No i profilowanie etniczne, które spowodowało, że w którymś momencie nie dało się zamknąć oczu na to, że za crack w więzieniu lądowali wyłącznie czarnoskórzy, chociaż dwie trzecie osób zażywających ten narkotyk była biała.
To zatem także opowieść o tym, w jaki sposób manipuluje się opinią publiczną – film szczegółowo pokazuje kilka przykładów czy to histerii medialnych, czy kłamstw polityków, których głównym zmartwieniem było to, żeby wyglądać na „twardego i bezkompromisowego”, a nie, żeby rzeczywiście rozwiązać problem. Tym bardziej, że podejście do tego było dramatycznie złe – na celownik zostali wzięci zamiast przemytników i wielkich handlarzy, osoby uzależnione, czyli chore. Nic dziwnego, że wojna z narkotykami rozpoczęta za prezydentury Ronalda Reagana przyniosła tak wiele zła, cierpienia i koszmarnych skutków społecznych.
Atuty
- Mnóstwo ciekawych, choć często smutnych (to nie zarzut) wątków i historii;
- Masa archiwalnych nagrań;
- Zwraca uwagę na wiele ważnych rzeczy
Wady
- W sumie szkoda, że tak krótki to film, bo niektóre sprawy mogłyby być jeszcze mocniej rozwinięte
Crack: Kokaina, korupcja i konspiracja (2021) to kolejny z całej – coraz większej – listy udanych produkcji dokumentalnych Netflixa.
Przeczytaj również
Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych