One Night in Miami (2020) – recenzja filmu (Amazon). Kwartet
Wielu aktorów i wiele aktorek coraz częściej chce sprawdzić się po drugiej stronie kamery, czyli na stołku reżyserskim. Kolejnym przykładem tej tendencji jest Regina King, która chociaż miała podobne doświadczenie przy odcinkach seriali, to jednak teraz zdecydowała się nakręcić pełnometrażowy film. I od razu mówi się o nim w kontekście Oscarów. Oto recenzja dostępnego w serwisie Amazon Prime Video filmu One Night in Miami (2020).
Było ich czterech – wybitny bokser Cassius Clay (wkrótce mający przybrać imię Muhammad Ali), słynny aktywista na rzecz czarnoskórej społeczności Malcolm X, znakomity gracz futbolu amerykańskiego Jim Brown oraz świetny piosenkarz Sam Cooke. Zebrali się oni pewnego wieczoru w 1964 roku w hotelowym pokoju, by świętować świeżo zdobyte mistrzostwo przez tego pierwszego.
One Night in Miami (2020) – recenzja filmu (Amazon). Ile ludzi, tyle opinii
One Night in Miami jest ekranizacją sztuki teatralnej o tym samym tytule. Było to zatem ogromne wyzwanie, bo nie jest przecież łatwo przenieść na ekran fabułę, która w zdecydowanej większości rozgrywa się w jednym miejscu. Co oczywiste, na deskach teatru nie potrzeba zbyt wielkiej dynamiki, w przeciwieństwie do tego, co rejestruje kamera. Gdy jednak twórca (lub w tym przypadku twórczyni) ma odpowiedni pomysł, jak na przykład Roman Polański w Rzezi, można w ten sposób osiągnąć naprawdę dużo.
Reginie King też się to udaje. O przebiegu tego słynnego spotkania czterech ikon nie wiadomo w sumie zbyt wiele. Jednocześnie dzięki temu można trochę popuścić wodze fantazji. One Night in Miami to zatem okazja do bardzo długiej, bardzo wnikliwej i ciekawej rozmowy na temat czarnoskórej społeczności w Stanach Zjednoczonych. Każda z obecnych w hotelowym pokoju osób ma swój pogląd na to, w jaki sposób należy walczyć o równouprawnienie, które działania są sensowne, a które skazane na niepowodzenie. Debata jest zaciekła, tym bardziej, że wpływają na nie różne doświadczenia, charaktery i temperamenty biorących w niej udział ludzi. Chociaż wiele ich łączy, to sporo też dzieli, przez co dodatkowym tematem staje się religia. One Night in Miami rozkręca się trochę długo, zanim bohaterowie zaczną porządnie przerzucać się argumentami, z ekranu nieco wieje nudą. No i jeśli ktoś nie lubi filmów „gadanych”, to zdecydowanie nie jest to produkcja dla niego.
Kiedy jednak temperatura w pokoju stopniowo rośnie, zwiększa się też napięcie, a do tego znacznie większą rolę zaczynają odgrywać zdjęcia. King świetnie koordynuje operowanie kamerą, przez co nadaje zaskakująco dużo dynamiki temu, co dzieje się na ekranie. Warto przyglądać się temu, co robią poszczególne postacie, bowiem wszystko ma tu znaczenie – czy siedzą, czy stoją, w jaki sposób się poruszają i kogo w aktualnym momencie są bliżej, a kogo dalej. To opowiadanie obrazem zmieniających się nastrojów oraz w większości znakomite dialogi są jednymi z największych zalet One Night in Miami.
One Night in Miami (2020) – recenzja filmu (Amazon). Wybitne aktorstwo
Kolejnym wielkim atutem, co też bardzo dobrze świadczy o umiejętnościach reżyserskich Reginy King, jest aktorstwo. To jeden z wielu przykładów produkcji, które nie miałyby żadnej szansy się udać, gdyby nie odpowiedni wykonawcy. Wszyscy czterej grają wprost rewelacyjnie, uwiarygadniając z jednej strony łączącą ich bohaterów sympatię, z drugiej dzielące poglądy i podejście do różnych spraw. Aldis Hodge jako Jim Brown pokazuje spokój i pewien brak złudzeń, ale gdy puszczają mu nerwy można zacząć się go bać. Eli Goree jako Cassius Clay łączy przekonanie o własnej wyjątkowości z jakimś dziwnym rozchwianiem i niepewnością, co do niektórych decyzji. Leslie Odom Jr. jako Sam Cooke jest pełen luzu, ale też inteligencji i determinacji, by robić swoje i na nic się nie oglądać. Z kolei Kingsley Ben-Adir jako Malcom X ma w sobie siłę przy jednoczesnej desperacji, smutku i parę razy zdaje się przeczuwać, co niedługo nadejdzie (został zamordowany niecały rok później).
Całą czwórkę ogląda się z niesłabnącym podziwem i zainteresowaniem. Jak już wspomniałem, One Night in Miami trochę długo się rozkręca, początkowo zastanawiałem się nawet, czy film ten będzie mi się podobać. Im jednak dalej, tym było lepiej. I chociaż nie jest to film dla wszystkich – część widzów pewnie się wynudzi – to jednak myślę, że warto sprawdzić, czy jednak nie będzie warto poświęcić niecałe dwie godziny na tę produkcję.
Atuty
- Od pewnego momentu bardzo wciąga i zmusza do myślenia, pokazuje wiele różnych perspektyw złożonego problemu;
- Wybitne aktorstwo;
- Dialogi;
- Świetne zdjęcia
Wady
- Trochę za długo się rozkręca, początkowo może nieco nudzić;
- Miewa momenty przestoju
Dostępny w serwisie Amazon Prime Video film One Night in Miami (2020), debiut reżyserski Reginy King, rzeczywiście może się liczyć w nadchodzącym sezonie nagród.
Przeczytaj również
Komentarze (13)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych