Wiedźmin 4 - ratując wizerunek o nadszarpniętej reputacji
Dzisiaj nie będzie już o zamieszaniu wokół CD Projektu. Warszawska spółka i tak ma sporo problemów w związku z Cyberpunk 2077. Night City otrzymuje kolejne hotfixy, w planach są pierwsze fabularne rozszerzenia. W końcu sytuacja się ustabilizuje.
Nas jednak po spędzeniu już kilkudziesięciu godzin wokół miasta i historii inspirowanej mroczną przyszłością, bardziej interesuje przyszłość wiedźmińskiego uniwersum. Wiedźmin 3: Dziki Gon nadal odnosi sukcesy, co po upływie ponad pięciu lat od premiery jest brawurowym osiągnięciem, na miarę kolosa jakim jest dzisiaj Grand Theft Auto V, choć to tylko metaforyczne porównanie. Wystartowała nowa generacja, studio nie będzie zajmować się tylko swoim ostatnim produktem. Marka Wiedźmin zakorzeniła się w świadomości milionów na całym świecie. Siłą rzeczy, kolejna wielka gra umiejscowiona w tym niezwykłym świecie zwyczajnie musi powstać. Chyba wszyscy tego chcemy, prawda?
Trylogii ciąg dalszy?
Historia Geralta zakończyła się. Przynajmniej taki komunikat ujrzymy po skompletowaniu samej historii przedstawionej w trzecim Wiedźminie. CD Projekt Red od samego początku wspominali o finale Białego Wilka, którym gra de facto jest. Niezależnie od obranego zakończenia, to koniec wątku skoncentrowanego wokół najsłynniejszego z zabójców potworów. Wcześniej przecież zrobiła to piśmiennie wiedźmińska saga Sapkowskiego, potem cegiełkę dołożyły gry. Jak wiemy, ostatnia książka, Pani Jeziora ma swój kres podczas pogromu nieludzi, do jakiego doszło w Rivii, roku pańskiego 1271. Według ekipy CD Projekt, kontynuacją tej historii stały się właśnie gry. I chociaż sam autor książek nigdy oficjalnie nie powiązał tego stworzonego przez studio Adama Badowskiego fabularnego pomostu, tak szanował autorską wizję producentów gry. Jak zdecydowana większość z nas. Pytanie zatem brzmi, co dalej?
W końcu siła marki jest już tak potężna, że absolutnie żaden wydawca będący w jej posiadaniu nie zrezygnowałby ze wspierania. W tym przypadku, CD Projekt. Dostarczono nam dwa mocarne rozszerzenia, opracowano samodzielnego Gwinta czy Wiedźmińskie Opowieści. Przyszedł jednak czas na prawdziwie mocny, wysokobudżetowy projekt. Wiedźmin 3: Dziki Gon zwizualizował nam postać Cirilli, wokół której przecież toczy się wątek główny. W zasadzie jest ona drugim obok Geralta bohaterem tej wielkiej opowieści. Osobiście bardzo ją polubiłem, twórcy gry uczynili z niej postać z jednej strony potężną, z innej zaś, bardzo autentyczną. Zresztą, wspomniana autentyczność to jeden z filarów rysowania przez CD Projekt bardzo ciekawych portretów psychologicznych. Rzecz nie dotyczy jedynie Jaskółki, a całej reszty watahy. Uważam, że z racji ogromnego potencjału, jaki tkwi w nieposkromionym Dziecku Starszej Krwi, to jej należy się dedykowana historia w nowej odsłonie.
Jednym z możliwych zakończeń Dzikiego Gonu jest wzmianka o wyruszeniu przez Zirael (tak mniej więcej brzmi jej imię według Starszej Mowy) na wiedźmiński szlak. Czyż nie byłby to idealny początek dla nowej trylogii? Owa teoria nie jest dziełem przypadku, ponieważ fani tuż po pierwszym ukończeniu gry spekulowali właśnie o takim rozwinięciu. Popularyzacja silnych, kobiecych charakterów w naszym interaktywnym medium bardzo sprzyja takiej decyzji. Jeśli czwarty Wiedźmin znajduje się na etapie dalszym niż planowanie, miejmy nadzieję, że CD Projekt RED pójdą mniej więcej w tę stronę. Chociaż autorskie wizje twórców gier, zwłaszcza tych najbardziej oczekiwanych, nierzadko wychodzą na przekór wszystkiemu.
Techniczne wyzwanie
Spekulacje w kwestiach fabularnych to w gruncie rzeczy studnia bez dna. Możliwości rozpoczęcia zupełnie nowej historii, lub poprowadzenia co niektórych wątków z finału trylogii jest bardzo dużo. To ogromny wybór dla scenarzystów. Sfera koncepcyjna daje nieograniczone środki wyobraźni. Prawdziwym zderzeniem z rzeczywistością okazuje się moment implementacji uzgodnionych wizji do silnika gry. Jak wiemy, tytuły produkowane przez CD Projekt niemal od zawsze były szykowane z myślą o kulturze PC. Wiedźmin 3: Dziki Gon w momencie swojego debiutu, czyli 19 maja 2015 roku, nie miał specjalnie większych problemów z działaniem na PlayStation 4/Xbox One. Zdarzały się błędy czy spadki animacji, lecz braki techniczne w miarę szybko usprawniono. Gry REDów zawsze świetnie się prezentowały na komputerach osobistych. Dziki Gon do dzisiaj przy najwyższych ustawieniach robi niemałe wrażenie, podobnie jak Cyberpunk 2077.
Jeśli czwarty Wiedźmin powstaje w niedostępnych, wydzielonych pokojach zlokalizowanych w warszawskiej siedzibie spółki, to platformami docelowymi mogą być już tylko PlayStation 5/Xbox Series X/PC. Częściowy podgląd na wiedźmiński kod w realiach konsol nowej generacji może nam zaoferować leciwy Wiedźmin 3 dostosowany do osiągów mocniejszych platform, twórcy jakiś czas temu obiecywali stosowną aktualizację. Nie ulega wątpliwości, że i tym razem studio zdecyduje się na otwarty świat. Szybsze wczytywanie danych pozwoli na efektywniejsze generowanie otoczenia, które w grach tego typu ma przecież bagatelne znaczenie. Przez lata uczulono nas na wszechobecne doczytywanie obiektów tuż przed nosem. Z drugiej strony, konstrukcja świata przyjęta chociażby w Wiedźmin 2: Zabójcy Królów nadal zdaje egzamin. Rzekłbym nawet, iż w obliczu sporej ilości tytułów z akcją osadzoną w otwartym środowisku, to interesująca alternatywa.
Raz, że poziom wykonania detali z miejsca zyskuje prawie dwukrotnie, a dwa, pozwala jeszcze lepiej skupić się na historii, i rozbudowaniu pobocznych aktywności. Wprawdzie Dziki Gon stał się drogowskazem dla reszty zespołów, jak powinno się prowadzić zadania poboczne, tak nigdy nie zaszkodzi zawyżyć poprzeczki. W końcu stawianie sobie wyzwań jest wpisane w zdobycie światowego uznania, prawda? Kiedy opadną już emocje w związku z Night City, studio najpewniej przekieruje zasoby na produkcję kolejnej wielkiej przygody na wiedźmińskim szlaku. Nie bez powodu wspomniałem również o Zabójcach Królów. CD Projekt zdecydowanie uprościł trzecią odsłonę cyklu w zakresie rozwoju postaci. Wiedźmin 2 robił to znacznie lepiej. Ten element wymaga szczególnej uwagi podczas opracowywania mechanizmów postaci i interfejsu. Tak duży projekt, ogromne wyzwanie i podwojone oczekiwania. Zagramy najwcześniej za trzy, cztery lata.
Dziki Gon nie ustaje
Sukces trzeciego Wiedźmina do dzisiaj napędza popularność CD Projektu. Premiera Cyberpunk 2077 niestety trochę nadszarpnęła wizerunek, na który firma pracowała latami. Setki oświadczeń zarządu, tysiące komentarzy obserwatorów i wściekłość graczy. Niepowodzenie w związku z wątpliwym stanem technicznym gry dla starszych konsol latami będzie wypominane spółce. Po stabilizacji Night City, twórcy powinni całkowicie skupić się na spektakularnym powrocie zabójców potworów. Wiedźmin 4 jest zatem bardzo ważny nie tylko dla nas, oczekujących graczy. To szansa na odzyskanie dawnego wizerunku dewelopera niejednokrotnie zestawianego obok takich tuzów jak Rockstar czy Naughty Dog. O tym przekonamy się jednak dopiero za kilka lat. Mam tylko nadzieję, że do realizacji ścieżki dźwiękowej ponownie dołączy zespół Percival. Z Marcinem Przybyłowiczem na czele.
Ostatnio mówi się o zainteresowaniu przejęciem CD Projekt. Podobnie jak o niezdrowych relacjach zarządu z pracownikami. To w świetle kolejnego projektu na lata bardzo niepokojące doniesienia. Swoboda twórcza i wzajemny szacunek to filary udanego efektu końcowego, w każdej branży medialnej i nie tylko. Z Dzikim Gonem prawdopodobnie spędzę jeszcze niejeden wieczór, zwłaszcza po zaktualizowaniu na potrzeby PS5/XSX. I nie tylko ja. W oczekiwaniu na jakiekolwiek informacje w temacie czwartej, wielkiej gry skoncentrowanej na tym uniwersum, to najlepsza z perspektyw. 2021 dopiero się zaczął. Czy przyniesie nam jakieś pierwsze, konkretne szczegóły? Cytując Geralta: "Lepiej, żeby tak było".
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Wiedźmin 3: Dziki Gon.
Przeczytaj również
Komentarze (45)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych