Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil (2021) – recenzja serialu (Netflix). Tajemnica
Wczoraj wspomniałem, że serwis Netflix przygotowuje produkcje dokumentalne, które są związane nie tylko z przestępstwami. Naturalnie przyszedł więc czas na kolejną tego typu opowieść. Oto recenzja serialu dokumentalnego Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil (2021).
Cała historia wydarzyła się na początku 2013 roku. 21-letnia studentka z Kanady, Elisa Lam, przybyła do Los Angeles, które było częścią jej pierwszej samotnej podróży. Zatrzymała się w owianym złą sławą hotelu Cecil, w którym dochodziło do różnego rodzaju przestępstw, a niektórzy twierdzili wręcz, że jest nawiedzony. Gdy Elisa nagle zniknęła, rozpoczęło się głośne śledztwo.
Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil (2021) – recenzja serialu (Netflix). Jak powstają teorie spiskowe
Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil to kolejna produkcja dokumentalna, którą dla Netflixa zrobił Joe Berlinger, twórca między innymi Taśm Teda Bundy’ego oraz Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty. Po reżyserze tego kalibru można było się spodziewać czegoś znacznie lepszego, co nie znaczy, że jego nowe dzieło nie jest warte uwagi.
Serial przybliża bardzo skomplikowane i bardzo specyficzne śledztwo. Policja nie miała w zasadzie żadnych tropów, żadnych śladów, za to pełno różnych hipotez. Najważniejszym materiałem było czterominutowe nagranie z kamery zamieszczonej w windzie, na którym Elisa Lam zachowuje się w sposób bardzo dziwny. Detektywi postanowili umieścić je w internecie, co sprawiło, że wszystko wymknęło im się spod kontroli.
Najciekawszym wątkiem serialu Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil jest moim zdaniem reakcja internetowej społeczności, amatorskich detektywów, którzy zaangażowali się w śledztwo. I chociaż co jakiś czas są oni w stanie pomóc służbom, to jednak w przypadku sprawy Elisy Lam nie do końca tak było. Jest to po prostu całkiem przystępna opowieść o tym, jak powstają teorie spiskowe, jak łatwo jest uwierzyć, że wszystko jest ze sobą połączone, wszędzie obecne są znaki odkrywające straszną tajemnicę, jak ludzie wzajemnie się nakręcają i szukają dowodów na poparcie swoich pomysłów. Wszystko dlatego, że po pierwsze, jest to wciągające, a jak zainwestowało się w coś mnóstwo czasu, to trudno przyznać, że było to bez sensu, po drugie, łatwiej w ten sposób poradzić sobie ze smutną prawdą.
Problem w tym, że łatwo jest się w tym całkowicie zatracić, a w końcu emocje biorą górę i można przez to skrzywdzić innych, którzy na to zupełnie nie zasługują. W tym kontekście zdecydowanie zabrakło mi przyjrzenia się, w jaki sposób całe śledztwo, zarówno to oficjalne, jak i internetowe, wpłynęło na rodzinę Elisy Lam. Sprawa została „załatwiona” dosłownie jednym zdaniem.
Ciekawym wątkiem serialu Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil jest również sam tytułowy hotel. Co ciekawe łączy się on z inną produkcją dokumentalną Netflixa, bowiem w miejscu tym mieszkał seryjny morderca Richard Ramirez, o którym serial niedawno recenzowałem. Cecil jest jednak tylko jednym budynkiem, położonym w całkiem sporej dzielnicy Los Angeles, Skid Row, znanej z tego, że przebywa tam największa liczba osób w kryzysie bezdomności w całych Stanach. Na ulicach nie jest bezpiecznie, za to jest mnóstwo różnorakich problemów, z którymi władze miasta wyraźnie nie są w stanie sobie poradzić. Ten aspekt też można było nieco bardziej rozwinąć, bo kto wie, czy gdyby Elisa Lam zatrzymała się gdzieś indziej, to nie otrzymałaby pomocy?
Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil generalnie jest produkcją całkiem wciągającą. Czemu więc napisałem, że można było się po niej spodziewać więcej? No cóż, poza wspomnianymi wątkami, które wypadałoby pogłębić, serial ma jeszcze ten problem, że za mocno rozwija inne fragmenty. To znaczy cały czas wydaje mi się, że tę historię spokojnie dałoby się opowiedzieć podczas trzech, a nie czterech odcinków. Dużo tu powtórzeń tego, co już wiemy, dużo zupełnie niepotrzebnych wstawek, które w sumie niczego nie wnoszą, jak historia małżeństwa z Wielkiej Brytanii, które było w hotelu Cecil w tym samym czasie, co Elisa Lam. To zatem po prostu solidna produkcja, z której można chyba było wycisnąć więcej.
Atuty
- Kilka bardzo ciekawych i nieźle przedstawionych wątków;
- Nieźle tłumaczy mechanizm powstawania teorii spiskowych
Wady
- Za dużo powtórzeń i niepotrzebnych wstawek;
- Inne wątki zaś potraktowane po macoszemu
Na miejscu zbrodni: Zaginięcie w hotelu Cecil (2021) nie jest najlepszą produkcją dokumentalną Netflixa, ale wciąż warto się zapoznać z tym serialem.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych