Starfield powinien czerpać garściami z Mass Effect i totalnie olać multiplayer
Już od dawna nie otrzymaliśmy żadnego porządnego RPG-a w kosmosie - sytuację może zmienić w mgnieniu oka Bethesda, która powinna jeszcze w tym roku szerzej przedstawić swoim odbiorcom Starfielda.
Bethesda w ostatnim czasie zaliczyła parę wpadek. Fallout 4, mimo wielu wysokich ocen, nie spełnił oczekiwań graczy - szczególnie tych bawiących się na komputerach osobistych, bowiem to oni byli najbardziej narażeni na dziesiątki, jak nie setki bugów psujących wrażenia z rozgrywki.
„Puff - jak gorąco!”
Oliwy do ognia dolał debiut Fallout 76, o którym chcieliby zapomnieć nie tylko gracze, ale i sami twórcy. Sieciowa, postapokaliptyczna produkcja mająca zachęcić graczy żyjących w niszczonym świecie do współpracy miała tak ogromne problemy, że zawiedzeni odbiorcy próbowali wręcz zrównać ją z ziemią. Krzyczenie opłaciło się, bowiem obecnie można się w niej naprawdę świetnie bawić.
Todd Howard, szef amerykańskiej ekipy, próbował już z połowy 2018 roku, czyli około 4 miesiące przed premierą wyżej wymienionego nieporozumienia, zaskarbić sobie sympatię swoich fanów. Zrobił to zapowiadając światu - podczas imprezy E3 2018 - The Elder Scrolls VI oraz Starfielda, tytuł określony jako "pierwszoosobowy RPG science fiction dla nowej generacji konsol". Jak sam zaznaczył w wywiadzie dla hiszpańskiej redakcji po rzeczonym wydarzeniu, ten ruch został wykonany z uwagi na fanów:
Mówiliśmy już wcześniej, że kiedyś zabierzemy się za The Elder Scrolls 6, ale obecnie pracujemy także nad innymi grami. Uznaliśmy, że powtarzanie tego na okrągło nie ma sensu, więc postanowiliśmy naszym fanom zdradzić nasze projekty. Pokazać im, że faktycznie nad nimi pracujemy.
Ucieszyliśmy się (tak, jak w przypadku hucznej zapowiedzi , o którym obecnie ani widu ani słychu) i zaczęliśmy niecierpliwie wyczekiwać nowych informacji nt. nowego TES-a, jak i Starfielda. Minęło już ponad, powtarzam, ponad dwa i pół roku od momentu, gdy ujawniono obie produkcje, a od tej pory nie otrzymaliśmy żadnych szczegółowych informacji na ich temat. No oprócz tego, że są tworzone na mocno przebudowanym silniku pozwalającym tworzyć lepsze animacje i gigantyczne, tętniące życiem tereny.
Zgodnie ze słowami Todda Howarda w połowie 2018 roku, to kosmiczna gra pojawi się na rynku w pierwszej kolejności, bo gdy ona była w produkcji, to TES VI znajdował się dopiero w pre-produkcji. Kiedy to nastąpi? Obecnie dwie poszlaki wskazują, iż Starfield ujrzy światło dzienne jeszcze w tym roku, ale jeśli mam być z Wami szczery, to wątpię w tak szybką premierę z jednego prostego powodu - nie otrzymaliśmy do tej pory żadnego materiału, który przedstawiłby zarys fabuły, bohaterów, czy nawet świata.
Czym najprawdopodobniej będzie Starfield?
Posiłkować możemy się obecnie jedynie zrzutami ekranu, które również zbyt wiele nie mówią. Ba, mogą one pochodzić ze starej wersji gry, w co można śmiało uwierzyć patrząc na to, że przedstawione na screenach (dostępnych tutaj, tutaj i tutaj) obiekty znajdują się na czarnym tle (lub w hangarze). A oznacza to tyle, że zapis z rozgrywki, który zostanie przygotowany i opublikowany - oby - w 2021 roku może diametralnie różnić się od tego, co widzieliśmy w poprzednim roku.
Sugerując się jednak udostępnionymi jak dotąd materiałami możemy założyć, że głównym bohaterem będzie osoba lubiąca badać florę i faunę rozmaitych planet. Sugeruje to nie tylko wyposażenie służące do "walki" z przyrodą i przeciwnikami, ale także skafander mający ochronić nas przed substancjami chemicznymi i umożliwiający zejście pod wodę na dłuższy czas - butle z tlenem nie bez potrzeby zostały umocowane na plecach naszej postaci.
Po eksploracji danych terenów i powrocie na statek wrócimy do bazy, którą może być właśnie dwa akapity wyżej wymieniony hangar - mieści on w sobie nie tylko kwatery drużyny (bazę, w której przygotowywalibyśmy swojego bohatera, jak i towarzyszy do wyprawy), ale także laboratorium, w którym moglibyśmy zwiększyć statystyki przedmiotów znajdujących się w ekwipunku.
Mass Effect wzorem dla innych?
Brzmi to trochę jak Mass Effect: Andromeda, nieprawdaż? I bardzo z tego powodu się cieszę! Jestem w mniejszości, której czwarta część popularnej marki BioWare przypadła do gustu - szczególnie dzięki pięknemu otwartemu światu, który był gratką dla fanów "całowania ścian", jak i towarzyszom, którzy mimo tego, iż nie dostali aż tyle czasu co bohaterzy z trylogii komandora Sheparda, potrafili mnie zaciekawić.
Jeśli Bethesda poniekąd wzorowałaby się na serii Mass Effect, oferując graczom piękny świat i przyjemny gameplay w połączeniu ze świetnie napisanymi postaciami (o ten aspekt akurat najmniej się martwię, bo amerykańscy twórcy zawsze potrafili tworzyć interesujących bohaterów) i angażującą opowieścią fabularną przepełnioną zadaniami pobocznymi (według Toda Howarda, NPC-e odegrają w Starfieldzie sporą rolę, więc kto wie - może nie ziewniemy przy ani jednym queście?), to byłbym w siódmym niebie.
Najbardziej boję się jednak o same mechaniki. Nie odkryję Ameryki pisząc, że produkcje oferowane przez Bethesdę są cholernie drewniane, a skupiając się jedynie na mechanikach można odnieść wrażenie, że gramy w tytuł z poprzedniej dekady. O Andromedzie można mówić wiele złego, ale akurat do systemu strzelania i satysfakcji płynącej z używania nadprzyrodzonych zdolności nie można się doczepić. Czy taką jakość zabawy zapewni nowa wersja autorskiego silnika Bethesdy? Trudno stwierdzić, bo nikt otwarcie nie mówi, jak bardzo przebudowano jego podstawowe struktury.
Kosmos i multiplayer? To nie może się udać
Najważniejsze jest natomiast jedno - Starfield nie powinien w jakikolwiek sposób skupiać się na multiplayerze. Nawet w takiej formie, jaką zaproponowało nam BioWare w przypadku ww. Andromedy, w której braliśmy udział w zadaniach. Po ich wykonaniu zawsze zostawaliśmy wynagradzani w postaci cennych zasobów i broni.
Kosmos w połączeniu z multiplayerem nie ma racji bytu i zapewne znużyłby większość z nas już po kilku meczach typu: deathmatch, obrona przed falami wrogów czy przejmowanie flag, a na tryb z angażującymi, pomysłowymi misjami, jak w Grand Theft Auto V nie ma co liczyć.
Nie pozostaje nic innego, jak czekać na oficjalne wieści odnośnie Starfielda. Uważnie będę obserwował ten projekt, bo może on być naprawdę interesującą pozycją szczególnie dla kogoś, kto wariuje za serią Mass Effect. Założenia tegoż projektu brzmią bliźniaczo podobnie do największej marki BioWare, więc istnieje cień szansy, że dostaniemy mniej więcej to, czym od początku miała być Andromeda - świetną przygodą.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Starfield.
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych