FIFA z pełnymi trybunami i bez VAR-u to dla mnie odskocznia od obecnej sytuacji
Nie od dziś wiadomo, że gry wideo mogą być dla nas przepustką do nowych i alternatywnych światów. Jest to ważną funkcją zwłaszcza w dobie pandemii, która trawi świat na zewnątrz.
Jedną z niewątpliwych zalet gier wideo jest fakt, że potrafią przenosić nas do zupełnie innych światów, czasów i rejonów. Dzięki dzisiejszej technologii jesteśmy w stanie z coraz lepszym skutkiem zanurzać się całkowicie w wytworach większych i mniejszych studiów, które przygotowują dla nas uniwersa pełne niesamowitych przygód, cudownych chwil i momentów, spośród których mnóstwo zapamiętamy na długie lata.
To też pewien sposób ucieczki od codzienności. I to bardzo dobrze. Dopóki nie przeradza się to w patologiczne unikanie otoczenia i całkowite wsiąkanie w wirtualną rzeczywistości... Jeśli jednak wszystko jest realizowane z odpowiednimi pokładami zdrowego rozsądku, można z dużą pewnością zakładać, iż przynosi to więcej korzyści dla naszej psychiki, niż ewentualnych szkód, o których często od lat trąbią niektóre media.
I szczególnie w obecnych czasach może się to okazać na wagę złota. Gdy wiele osób jest uziemionych w domach, a globalna pandemia wręcz zmusiła nas do ponownego zwiększenia zainteresowania segmentem gier wideo (co najlepiej pokazują wzrosty procentowe sprzedaży różnego rodzaju akcesoriów itd.), zdaje się, iż zwyczajnie korzystamy z dobrodziejstw technologicznych, aby nieco uciec od tego, co nas obecnie trawi od zewnątrz.
Imprezy, kina, teatry, wycieczki, sport...
Wydaje mi się, że nie ma dziś osoby, która w żaden sposób nie odczuła skutków pandemii – choćby w kwestii rozrywki. Dla jednych najbardziej dotkliwy jest brak imprez czy koncertów, inni wariują z powodu pozamykanych kin i teatrów, a jeszcze inni smucą się, albowiem wycieczki są obecnie dużo bardziej utrudnione, niż miało to miejsce jeszcze choćby rok temu. Tak to wygląda i wiele wskazuje na to, że jeszcze trochę przyjdzie nam się w takiej codzienności obracać.
Osobiście najbardziej odczuwam chyba pustki w trakcie transmisji meczów w TV. Jedne stacje podkładają sztuczne odgłosy z trybun, inne pozwalają nam „cieszyć się” krzykiem piłkarzy przez całe spotkania, ale w żadnym z przypadków nie jest to skala tysięcy kibiców obecnych na stadionach. Jestem ogromnym fanem piłki nożnej od lat i muszę przyznać, że aktualna sytuacja jest dla mnie czymś, do czego przez te wszystkie miesiące wciąż nie zdążyłem się przyzwyczaić.
Pandemia i VAR
Częściowo pokrywa się to także z wprowadzeniem technologii VAR (Video Assistant Referees) na szeroką skalę. Dla niezaznajomionych z tym sportem pozwolę sobie wytłumaczyć, iż chodzi o to, że większość decyzji sędziowskich jest w czasie rzeczywistym weryfikowana przez specjalne kamery i sędziów przy monitorach, którzy mogą na podstawie powtórek orzec o słuszności tudzież błędzie tego głównego.
Sam zamysł jest oczywiście dobry i w zasadzie całkiem długo go broniłem, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że ulatuje gdzieś magia radości. W zasadzie trudno jest mi się dziś cieszyć z wielu bramek w momencie ich zdobycia, albowiem wiem, że za chwilę nastąpi weryfikacja i może się okazać, że miał miejsce kilkumilimetrowy spalony.
Oczywiście idea jest słuszna – nikt nie powinien wygrywać kosztem błędów, szczególnie na najwyższym poziomie, gdzie często gra toczy się o coś więcej niż uśmiech. Ale ja jestem tylko kibicem.
FIFA na ratunek
Nigdy bym się nie spodziewał, jak dużym ukojeniem będzie dla mnie w tym okresie granie w FIFA 21. Zdaję sobie sprawę z powszechnej opinii, jaka panuje wokół jednej z największych marek w rękach Electronic Arts, ale obecnie jest to bez większego znaczenia. Właściwie nie przejmuję się pojedynczymi błędami czy problemami z szaleństwem wśród obrońców. Cieszę się, bo dostaję piłkę nożną w takim wydaniu, jakie wspominam.
Gdy miałem przyjemność brać udział w przedpremierowym pokazie gry, zapytałem twórców, czy dostosują tytuł do obecnej sytuacji. Dociekałem, czy będzie VAR i opcjonalny wybór pustych trybun. Odpowiedź była krótka i nie do końca mnie wtedy satysfakcjonowała. Deweloperzy mówili bowiem, że wystarczy, iż pandemia jest w normalnym świecie – nie chcą jej przenosić również na grunt wirtualnej zabawy.
Wtedy nie do końca to rozumiałem – dziś, po kilku kolejnych miesiącach, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co mieli na myśli. Właściwie nie gram nawet w Tryb FUT. Najwięcej godzin spędzam w Trybie Kariery, gdzie bardziej niż ze strzelonej bramki, cieszę się reakcją kibiców na nią. Jakby tego było mało, wiem, że moja radość z gola w ostatnich sekundach spotkania może mieć ujście w momencie pojawienia się piłki w siatce. Nie muszę w napięciu czekać na rozważenie miliona nieścisłości.
Ukojenie w czasach wariactwa
I choć jest to tylko przykład tego, jak działa ucieczka u mnie, życzę każdemu z Was podobnej opcji. Warto korzystać z dobrodziejstw gier wideo, aby zwyczajnie zapewniać sobie mentalny komfort, o który w wielu przypadkach jest dziś niewyobrażalnie trudno. A taka forma „przeczekania” zdaje się stosunkowo zdrowa. Obecnie jest o nią bowiem znacznie łatwiej, niż choćby o powrót na stadiony i hale koncertowe.
Kiedy wszystko będzie normalnie? Premier Wielkiej Brytanii powiedział kilka dni temu, że chciałby wpuścić pewną liczbę kibiców na stadiony już w maju, w okolicach zakończenia sezonu Premier League. Cóż, być może tak się właśnie stanie. Na ten moment jest to jednak melodia przyszłości i nieco roszczeniowe marzenie. Pozostaje mi więc dalej korzystać z tego, co mają do zaoferowania gry wideo.
Ich siła w trakcie globalnej pandemii i lockdownów może być bowiem znacznie większa, niż tylko dawanie rozrywki w czasie nudy. Tego typu projekty mogą zapewniać pewien balans, stabilizację mentalną oraz po prostu dobre samopoczucie, poprzez wirtualne wypełnianie braków. Warto z nich korzystać.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do FIFA 21.
Przeczytaj również
Komentarze (20)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych