Graliśmy w Tails of Iron. Odważna mysz walczy by odzyskać koronę
Dzięki United Label jakie zostało założone przez CI Games, niezależni deweloperzy mogą liczyć na solidne wsparcie, a my możemy na konsolowym i pecetowym rynku zapoznać się z coraz to ciekawszymi projektami. Ostatnio mieliśmy okazję zagrać w Tails of Iron - świetnego ręcznie rysowanego RPG-a akcji!
Niezależne Odd Bag Studio znane do tej pory było wyłącznie z małej przygodówki 2D stworzonej z myślą o PlayStation VR, zatytułowanej The Lost Bear. Teraz jednak deweloperzy uderzają w znacznie większe grono odbiorców i robią to ze znacznie odważniejszym projektem w postaci Tails of Iron. Czy kolejny RPG-akcji z soulsową walką ma sens? I czy ręcznie rysowana grafika zdaje egzamin? Tego dowiecie się z moich dzisiejszych przemyśleń.
Fascynujący świat szczurów
Kolejna gra od United Label i kolejny "souls-like"? Oj nie moi drodzy, nie dajcie się złapać na takie porównania. Tails of Iron co prawda czerpie trochę z mechaniki Soulsów, ale ma swój własny niezapomniany charakter i nie jest kolejną imitacją Dark Souls. Podczas prasowego pokazu miałem okazję ograć pierwsze 40-45 minut produkcji utalentowanego zespołu Odd Bag Studio i od razu żałowałem, że nie dostałem dostępu do pełnej wersji. Dlaczego? Młodzi deweloperzy postanowili uderzyć w nieco mroczniejsze tony niż poprzednio, dzięki czemu już 17 września zaprezentują nam spowity mrokiem świat szczurów walczących z ropuchami i innymi żabopodobnymi stworami, okraszony ciekawym systemem walki.
Wcielcie się tu bowiem we wchodzącego w dorosłość syna dotychczasowego króla szczurzego świata, którego ojciec został nagle zamordowany podczas ceremonii przekazywania korony młodszemu pokoleniu. Niestety podłe płazy znów zaatakowały i tym razem przekroczyły taką granicę, po której nie ma już odwrotu, a co za tym idzie, ruszamy za nimi by pomścić ojca i skopać ich zielone dupska. Cały przemierzany przez nas świat gry składać się będzie z kilku bardzo rozległych lokacji, gdzie ukończenie jednej z nich może zająć mniej więcej dwie godzinki, więc całkowity czas szykowanej opowieści powinien przekroczyć 10-12 godzin, co jest bardzo przyzwoitym wynikiem jak na reprezentanta tegoż gatunku.
Taktyka jest najważniejsza
Historia przygotowana przez Odd Bag Studio wydaje się być ciekawa, ale to raczej walka będzie głównym motorem napędowym Tails of Iron. Deweloperzy skupili się bowiem na przygotowaniu zróżnicowanego i wymagającego ciągłego skupienia systemu bazującego na najlepszych RPG-ach akcji. Nasz szczurzy bohater może wykonać tradycyjny lekki lub ciężki atak bronią białą, dzięki dzierżonej tarczy zablokować cios rywala lub też go sparować - jak zatem widać mamy tu do czynienia ze standardowymi zasadami, aczkolwiek podanymi w zupełnie nowym sosie. Przede wszystkim autorzy zdecydowali się na całkowitą likwidację paska wytrzymałości, albowiem uznali, że w gdy w tego typu grach znajduje się taki mechanizm, gracze bardziej skupiają się na zarządzaniu staminą, aniżeli prawdziwą walką i szczerze bardzo się z nimi zgadzam.
Dzięki temu całe moje odczucia związane z Tails of Iron są dużo lepsze niż chociażby z Eldest Souls, gdzie trudność tak naprawdę stanowiło zarządzanie staminą, a nie sama konstrukcja walki. Z jednej strony dzieło Odd Bag Studio może wydawać się dzięki temu nieco łatwiejsze, ale z drugiej strony to właśnie walki z przeciwnikami stanowią ciekawsze i bardziej angażujące wyzwanie.
Żabi rywale zawsze będą sygnalizować swój rodzaj ataku jaki zamierzają wykonać za pomocą specjalnych kolorowych efektów i okrzyków, dzięki czemu wiemy czego możemy się w danej chwili spodziewać. O ile w walkach 1 na 1 możemy poczuć się dość pewnie, tak w bitwach wielu na jednego musimy działać bardzo ostrożnie i odpowiednio reagować na zmiany. Dość fajnym "ułatwieniem" jest chociażby to, że postać automatycznie obróci się w kierunku z którego pada cios, jeśli tylko w odpowiedniej chwili wciśniemy blokadę, co pozwala uniknąć swoistej frustracji wywołanej otrzymywaniem ciosów w plecy. Oczywiście tradycyjnie dla tego typu rozwiązań sparowanie ciosu ogłusza rywala na krótką chwilę, dzięki czemu możemy pójść za ciosem i go mocno osłabić, ale z drugiej strony gdy wykonamy to źle to my na tym mocno ucierpimy.
Walki z bossami również są ekscytujące i wymagające, ale nie są aż tak przegięcie trudne jak w ostatnim opisywanym przeze mnie tytule United Label, gdzie krzywa wzrostu poziomu trudności była po prostu źle przygotowana. Tutaj najpierw uczymy się pewnych zachowań i możliwości, a dopiero potem mamy okazję sprawdzić je w cięższym boju. Fajnie rozwiązano tu również system zapisów, gdzie nasz bohater siada na ławeczce, aby odpocząć, zaś jeśli chodzi o leczenie się naszej postaci, to przypomina rozwiązanie znane z MediEvila - napełniamy flaszkę zdrowotnym napojem i stopniowo pijemy, aby się uleczyć.
W mojej ocenie Tails of Iron ma szansę stać się naprawdę bardzo dobrym i rozpoznawalnym tytułem - ma pięknie ręcznie rysowaną grafikę, ciekawą historię, mroczny świat i szalenie wciągający system walki. Jeśli tylko dalsza część gry jest tak dobra jak początek, mamy do czynienia z prawdziwym hitem!
Przeczytaj również
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych