Demon's Souls - takiego launch title nie było od dekad
Tworzenie remake'ów to łatwe i trudne zarazem przedsięwzięcie. Studio ma już gotową od lat koncepcję, systemowe fundamenty oraz renomę pierwowzoru. Deweleporska wspinaczka rozpoczyna się na etapie wprowadzania pewnych zmian lub renowacji wszystkiego co już podano do stołu. Jak nie przedobrzyć oraz nie zachować zbyt wielu archaizmów?
Dylematy trudniejsze niż samo tworzenie dawnych legend wśród gier. Materiał źródłowy bowiem należy hołdować. Zadanie staje się jeszcze mocniej skomplikowane gdy remont powierza się totalnie zewnętrznej ekipie. Za mistrzów renowacji uchodzi dzisiaj BluePoint Games. Zaczynając od kosmetycznych zabiegów na potrzeby trylogii Uncharted czy epokowym dziełom Japan Studio (Ico, Shadow of the Collossus), kończąc na kolosalnych wyzwaniach pokroju SotC oraz Demon's Souls (PS5), pierwszego tak uznanego pomnika From Software.
Wybór gry jako punktu odniesienia dotychczasowej (od)twórczości BluePoint to bardzo interesujący przypadek w kategorii doboru tytułów startowych nowej platformy. PlayStation wraz z premierą kolejnych konsol, stawiało raczej na przystępność pierwszych gier na danym systemie. Tymczasem produkty z pieczątką Hidetaki Miyazakiego należą do grona wymagających (choć pewne aspekty trudności sprytnie zakamuflowano). Najbardziej surowa i ascetyczna pozycja nurtu souls-like trafiła w odrestaurowanej edycji na PS5. Minął już prawie rok od startu dziewiątej generacji, lecz Demon's Souls nadal tkwi w ambicjonalnej niszy, gdyż sprzedaż okazuje się wysoka. Paradoks nie pierwszy, nie ostatni.
Nexus wzywa
"Należymy do grona miłośników gry. Nigdy nie odświeżamy produkcji, których nie kochamy. Musisz wielbić dany tytuł od korzeni, aby jak najwierniej odtworzyć materiał źródłowy. Demon's Souls to jedna z najbardziej uznanych perełek ery PS3. Myśleliśmy o tym projekcie od lat, lecz nie sądziliśmy, że faktycznie przyjdzie nam tego dokonać" - wspomina Gavin Hood, przedstawiciel studia. Projekt mimo wszystko był wielkim wyzwaniem. Po fantastycznym Shadow of the Collossus (2018, PlayStation 4) przyszła pora na zredefiniowanie gry rozpoczynającej nowy gatunek, wywracający pojęcie trudności w grach do góry nogami. Pytanie brzmi, czy seria Souls jest prawdziwym wyzwaniem dla gracza? Kwestia perspektywy. Miyazaki sprawnie wymieszał koncepcję rozgrywki ze stopniowym nabywaniem umiejętności analitycznego myślenia oraz nawyku cierpliwości.
Przede wszystkim, tego uczą wszystkie znane gry From Software. W Demon's/Dark Souls nie ma mowy o czystej przypadkowości. Oponenci nigdy nie są randomowi, ponieważ zakorzeniono każdą jednostkę w tym samym miejscu. Tych produkcji się po prostu uczymy na pamięć. Pierwsze, drugie, trzecie starcie z potężniejszymi istotami wyostrza zmysły obserwacji, więc zaczynamy szukać luk w defensywnie oraz ofensywie. Największym wyzwaniem ustanowionym przez From Software jest cierpliwość. Ta zawsze popłaca. Wierność przede wszystkim. Demon's Souls we współczesnej edycji to w zasadzie identyczne wyzwanie, pomimo faktu stworzenia od początku. Gdyby start PlayStation 3 zawierał w zrębach katalogu wydane jeszcze przez Atlusa dzieło, kto wie czy konsola nie miałaby nieco łatwiej na rynku. Wysoka cena oraz tańsza alternatywa pod postacią Xbox 360 nie pomagały. Demon's Souls otrzymało więc drugą szansę wraz z najtrudniejszym startem nowej generacji w dziejach. Wieżowce znanych miast rozbłysły na niebiesko, Sony świętuje debiut PS5, lecz konsoli fizycznie nie ma w sklepach.
Temat przewałkowany już dziesiątkami wpisów, zatem dzisiaj odpuścimy przenosząc myśli ku lepszej niż kiedykolwiek Boletarii. Lepszej jedynie wizualnie, bardziej poprzez wzbogacenie detalami, ponieważ to wciąż ten sam średniowieczny, surowy klimat. BluePoint zadbali nawet o identyczny czas jazdy windą w górę lub dół adekwatnie do oryginalnego wydania. Sfera wizualna to już odrębny temat. From Software to bardzo nietypowy przypadek w zakresie technikaliów. Bloodborne uważam za absolutną perełkę w dziedzinie designu świata, postaci oraz agresywnej walki. W oprawie nawet premierowo w oczy rzucają się pewne braki warsztatowe (niska jakość tekstur, okazjonalne spadki animacji). From Software potrafi skutecznie przemknąć pod radarem technicznych niedoskonałości dzięki całej reszcie. BluePoint wraz z renowacją Demon's Souls zadbali o ten sam niesamowity krój oraz wizualną estetykę na miarę gry nowej generacji.
Fakty i mity
Demon's Souls miało nie osiągnąć wysokiego progu sprzedaży. Część obserwatorów była zdania, że zbyt hardkorowe wymogi zniechęcą nowych graczy. Po 11 latach od premiery, oryginał trąci systemowymi archaizmami. Do bossa każdorazowo pokonujemy całkiem spory dystans co dla większości stanowi największą przeszkodę ku ukończeniu gry. Tendencja świata czy postaci to elementy mogące się wydać skomplikowane dla niezaznajomionych z precedesorem graczy. Miyazaki postanowił wkrótce zrezygnować z tej koncepcji. Czy to aby na pewno ciężki archaizm? Sam jestem zdania, że wydłużone ścieżki pomiędzy danymi klińcami, tendencyjny charakter świata czy ociężałość postaci to wizytówka Demon's Souls, ojczystego przedstawiciela nowego gatunku. BluePoint nie chcieli usprawniać niczego ponad ulepszoną animację, ponieważ ataki nadal trwają tyle samo.
Zupełnie jakby przepisali grę na nowym papierze. Sztuką jest zachowanie stuprocentowej aury oryginału niż szereg dodatkowych zmian. Demon's Souls na chwilę obecną jest najlepszym tytułem startowym w historii marki PlayStation. Złośliwi rzekną, że jest niczym ponad remake'iem 11-letniej produkcji. Powierzchownie owszem, lecz prawda zawsze leży pośrodku. Studio tchnęło życie w sterylne lokacje z rocznika '09. Przy czym zachowano całkowitą zgodność w obłożeniu detali, deska do deski, cegiełka do cegiełki. Tak wykonanej gry z cyklu Souls jeszcze nie było. Mitem jest słaba sprzedaż, fakt stanowi bariera trudności dla większości graczy. Miłośnicy gatunku chętnie wchłaniają pierwsze kroki Miyazakiego w prawdziwie nowogeneracyjnej oprawie. Niezależnie od ustawień graficznych, Demon's Souls nawet po blisko rocznej premierze wygląda i porusza się wybornie.
Do takiej Boletarii aż chce się wracać. Bossowie zyskali na wyglądzie, lecz BluePoint zachowali identyczne zachowania, animacje oraz ciężar starć. Z racji wciąż niewielkiej ilości gier przeznaczonych wyłącznie dla nowej generacji konsol, odrestaurowane dziedzictwo From Software dzięki BluePoint Games nadal zachwyca. To piękny kawałek historii gatunku, który wyrósł zaraz po gasnącym trendzie casual gamingu. Dlatego dzisiaj większość gier robi się wymagająca, a Souls-like przenika do różnych gatunkowych miksów. Zdając sobie sprawą z historycznej powagi sytuacji, remake musiał być po prostu całkowicie wierny materiałowi źródłowemu, gdzie nawet kwestie dialogowe choć nagrane od nowa, brzmią identycznie. To nie jest tylko odtworzenie, to spisanie od nowa, przy możliwie jak najlepszym efekcie końcowym. Klimat Boletarii nie uleciał ani trochę. Nexus hipnotyzuje identycznie jak przed laty. Warto o tym pamiętać, gdyż cena Demon's Souls jest obecnie bardzo atrakcyjna, a nowych tak ambitnych renowacji póki co brak. BluePoint, czekamy na Waszą interpretację Solidnego Węża, jak na mistrzów fachu przystało.
Przeczytaj również
Komentarze (77)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych