Pomiędzy (2021) - recenzja filmu [Netflix]. O rasizmie, czarno na białym

Pomiędzy (2021) - recenzja filmu [Netflix]. O rasizmie, czarno na białym

Piotrek Kamiński | 18.11.2021, 21:00

Przyjaciółki z dzieciństwa spotykają się po raz pierwszy od piętnastu lat. Obie wywodzą się z czarnej części społeczności, ale ze względu na relatywnie jasną karnację mogłyby uchodzić za białe. Jedna korzysta z tego faktu pełnymi garściami, druga raczej nie. Czy ich przyjaźń ma szansę ponownie zakwitnąć? 

To zawsze szalenie interesujące, kiedy filmowcy próbują swoich sił w przeniesieniu na język filmu dzieł, które wcale w tak łatwy sposób przenieść się nie dają. Ponieważ na kartach powieści zdecydowanie łatwiej jest ukryć detale, które w oku kamery widoczne będą jak na dłoni. Pisarz ma znacznie większą kontrolę nad tym, co pokazuje odbiorcy, dzięki czemu może go zaskoczyć na wielu platformach niedostępnych dla kina. Przynajmniej teoretycznie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na studiach, w ramach zagwozdki językowej, kazano nam przeczytać, a później zaproponować tłumaczenie książki, w której para głównych bohaterów musiała ukrywać się ze swoim związkiem, ponieważ zarówno ich rodziny, jak i przypadkowi ludzie widzieli go jako coś niewłaściwego. Czytelnik niemalże do końca nie jest pewny z czego ta niechęć wynika. Z różnic klasowych? Wieku? Otóż nie. Ostatecznie dowiadujemy się, że obie postacie były mężczyznami. Fakt, którego teoretycznie nikt nie ukrywał, ale poprzez sprytne dobranie imion i słownictwa, skrzętnie omijał. Na ekranie praktycznie nie do ukrycia. Podobnie "Recitatif", autorstwa Toni Morrison, w którym jedna z dwóch głównych bohaterek jest czarna, lecz czytelnik nigdy nie jest jednoznacznie pewien która. Podobnym tematem, dobrych sześćdziesiąt lat wcześniej, zajęła się Nella Larsen, w swoim "Passing", na podstawie którego nakręcono dzisiejszy film.

Pomiędzy (2021) - recenzja filmu [Netflix]. Świat nie jest tylko czarny i biały

Pomiędzy (2021) - recenzja filmu [Netflix]. O rasizmie, czarno na białym

Irene Redfield (Tessa Thompson) mieszka spokojnie w Harlemie ze swoim mężem, Brianem (Andre Holland). Mimo że oboje są czarni, a Nowy York sto lat temu nie był najbardziej przyjazny miejscem na świecie jeśli chodzi o "nie-białych", ich życie jest raczej lekkie. Brian jest lekarzem i zarabia na tyle dobrze, że prócz pięknego domu, ma nawet gosposię. Uporządkowana, lubiąca ład i kontrolę Irene wpada pewnego dnia na przyjaciółkę z dzieciństwa, której nie widziała od przeszło dekady, Clare Kendry (Ruth Negga).

Rodzice Clare zmarli, a ona sama przeprowadziła się do swoich ciotek. Ponieważ kobiety były białe, a i sama Clare odznaczała się raczej jasną karnacją jak na mulatkę, nikt nigdy nie zwrócił uwagi na jej prawdziwe korzenie, fakt, z którego młoda Clare bardzo chętnie korzystała przez całe swoje życie. Jej mąż, John (Alexander Skarsgard) mówi wręcz otwarcie, że nienawidzi Afroamerykanów. Kiedy ich wybitnie czarno-białe światy zaczną się ze sobą mieszać, okaże się, że w rzeczywistości są to pod wieloma względami światy podobne, a czerń i biel to po prostu dwa różne odcienie szarości.

Pomiędzy (2021) - recenzja filmu [Netflix]. Niedogotowany pomysł 

Pomiędzy (2021) - recenzja filmu [Netflix]. O rasizmie, czarno na białym

Nie ma co się czarować, tym co ciągnie film do przodu jest jego estetyka. Monochromatyczne kadry, wykorzystane w równej mierze jako metafora i aby lepiej oddać motyw przewodni nieoczywistego pochodzenia bohaterek, potrafią cofnąć widownię w czasie. Nie byłoby to zapewne możliwe, gdyby nie połączyć tych bardzo klasycznie ułożonych i doświetlonych ujęć z równie staromodną ścieżką dźwiękową i grą aktorską. Otóż znakomita większość czasu projekcji otulona jest kompletną, absolutną ciszą (co, biorąc pod uwagę niespieszne tempo akcji, nie sprzyja wieczornym seansom). Słychać jedynie stukanie obcasów, chrzęst piachu pod butami, stawiane i przesuwane rekwizyty, szczęk sztućców i głosy bohaterów.

Pod względem obsady film absolutnie nie ma się czego wstydzić. Aktorzy wyglądają, mówią i zachowują się jakby faktycznie pochodzili z epoki. Problem polega na tym, że nie za bardzo mają co z tymi swoimi rolami robić. Historia jest dosyć prosta i zwięzła, a kolejne wydarzenia mają być przede wszystkim punktem wyjścia rozmów. Efekt jest mocno nierówny.


Film Reginy Hall bierze na warsztat intrygujący temat głęboko zakorzenionego rasizmu i jego dualistycznej natury, ale w ostatecznym rozrachunku nie robi z nim niczego ciekawego. Rodzina Redfieldów wspomina dwa razy o tym, jak ciężko jest czarnym w Nowym Jorku, ale sami zatrudniają czarną gosposię. Uciskana mniejszość nie ma najmniejszego problemu z wyszydzaniem większości. Koło kręci się, napędzane regularnie z dwóch stron przez obie części konfliktu. Tylko co z tego? W sumie to nic. Tragiczne zakończenie historii przychodzi nagle i nie przynosi ze sobą żadnego rozwiązania, ani trafnego komentarza. Ot, po prostu jest i zostawia widza z pytaniem, czy tylko dla tego zakończenia poświęcił ostatnie 100 minut życia. W prawie stuletniej książce temat mógł prowokować do rozmów, być ważnym głosem w walce czarnych obywateli o prawa. Dzisiaj ten kontekst nie jest już tak aktualny, więc i cały film sprawia wrażenie nijakiego.
 

Atuty

  • Wygląda i brzmi jak klasyka czarno-białego kina;
  • Interesujący pomysł...

Wady

  • ...ale tylko pomysł;
  • Przedstawia tezę, kilka punktów nawet rozwija, ale żadnego nie puentuje;
  • Powolny i niezbyt angażujący.

"Pomiędzy" jest interesującym, acz ostatecznie niezbyt udanym eksperymentem. Powolna fabuła i nieskoncentrowany przekaz sprawiają, że nawet niezła obsada nie jest w stanie go uratować. Raczej szkoda czasu, chyba że jako temat pracy na studiach.

4,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper