Ryse: Son of Rome - brat The Order: 1886? Takie gry zasługują na więcej
Ryse: Son of Rome oraz The Order: 1886 oberwało się za te same rzeczy. Ja jednak z opiniami krytyków oraz graczy ostro wypowiadających się o obu powyższych tytułach nie mogę się zgodzić.
Z Crytekiem nigdy nie było mi po drodze. Nie żeby ich gry mi nie przypadły do gustu, bo Crysis - czy to jedynka, czy dwójka - w okresie, kiedy debiutowały na rynku, były czymś wspaniałym i niezapomnianym. Do tej pory pamiętam, jak druga odsłona, oparta już na przebojowym CryEngine 3, "paliła" mój komputer wyposażony w stary układ graficzny Nvidii w połączeniu z procesorem AMD Athlon X2.
Zagubieni
Od wydania w 2013 roku Crysis 3 - de facto najsłabiej przyjętej części kultowej marki - i trochę później Ryse: Son of Rome, Crytek zaczął się gubić. Niemiecka firma miała problemy finansowe, dochodziło nawet do najgorszego, czyli niewypłacania pensji pracownikom. Na szczęście w pewnym momencie pomocną dłoń postanowiło wyciągnąć Deep Silver, które jednocześnie poprosiło deweloperów o pomoc przy pracach nad Homefront: The Revolution. Finalnie nic z tego ciekawego nie wyszło - strzelanka z fabułą otrzymała spore baty i od krytyków, i od graczy, ale Crytek przynajmniej nie został zakopany na cmentarzu.
Przed próbą wrócenia na główny tor twórcy spróbowali swoich sił w segmencie gier VR, lecz ani Robinson: The Journey wydany przez Sony Interactive Entertainment, ani The Climb wprowadzony na rynek przez samych twórców, nie cieszyło się sporym zainteresowaniem. Crytek nie polubił się z goglami wirtualnej rzeczywistości, bo robienie gier opartych na VR totalnie im nie wychodziło.
W ostatnich latach Niemcy zaserwowali zainteresowanym kooperacyjną strzelankę, Hunt: Showdown, i przyzwoite remastery poszczególnych odsłon serii Crysis. Dzięki nim posiadacze konsol poprzedniej oraz bieżącej generacji z kultową marką mogą zapoznać się bez jakichkolwiek przeszkód z hitami poprzednich lat. I to by było na tyle, jeśli chodzi o szybkie przypomnienie historii tegoż studia.
Bliźniak The Order: 1886?
Wydaje się, że po wydaniu Ryse: Son of Rome w 2013 roku Crytek nie wiedział, co dalej robić. Tytuł, ku mojemu zdziwieniu, został skrytykowany przez szeroką publiczność. Wszak średnia ocen gry w wersji na komputery osobiste wynosi zaledwie 6/10 - niby wciąż dobra ocena, ale jednak uważam, że tytuł skupiający się na efektownych bitwach między Rzymianami a barbarzyńcami zasługiwał na trochę więcej.
Krytykowane były nie główne założenia rozgrywki, unoszący się w powietrzu klimat, czy grafika (ba, oprawa wizualna jak na 2013 rok była wręcz niesamowita i nawet dzisiaj robi wrażenie), a... przede wszystkim długość gry. Bez jakiejkolwiek eksploracji najczęściej zamkniętych lokacji napisy końcowe w historii Mariusa Titusa można było ujrzeć już po 4-5 godzinach rozgrywki. Trochę krótka kampania, ale czy to źle? Nie, ponieważ rozwleczonych do granic możliwości sandboksów większość graczy ma już po dziurki w nosie.
Z analogiczną sytuacją spotkało się Ready at Dawn stojące za The Order: 1886. Jeden z pierwszych "eksów" na PS4 - podobnie, jak wymienione wyżej Ryse: Son of Rome, tylko z tą różnicą, iż był to jeden z pierwszych tytułów na XONE - wyróżniał się niesamowitą oprawą graficzną, interesującą historią, fascynującą walką i swego rodzaju filmowością, która sprawiała, że oglądanie kolejnych dobrze wyreżyserowanych filmików przerywnikowych rozwijających poszczególne wątki fabularne było czystą przyjemnością. Romans Ready at Dawn a Sony wiadomo już, jak się zakończył - twórcy The Order: 1886 zostali kupieni przez Facebooka i teraz tworzą produkcje VR.
Ryse: Son of Rome 2 jest bardzo potrzebne
Ryse: Son of Rome i The Order: 1886 były bardzo dobrymi grami i szczerze powiedziawszy, uwielbiam myślami do nich wracać. To były jedne z tych doświadczeń, które pokazywały mi, jak bardzo lubię produkcje kładące spory nacisk na oprawę graficzną, a także przedstawianą bardziej w konwencji filmu fabułę. Dzisiaj takich gier brakuje i liczę na to, że odbiorcom będzie dane zasmakować kiedyś Ryse 2.
Jest na to nadzieja, bowiem o pełnoprawnej kontynuacji Ryse: Son of Rome trąbiło się już w sieci parę lat temu, kiedy to jeden z najbardziej rzetelnych informatorów - Shpeshal_Ed - zdradził, że Crytek ma w planach kolejną produkcję osadzoną w realiach starożytnego Rzymu.
Szczegółów dotyczących gameplayu czy fabuły nie podano, ale wiele wskazuje na to, że byłaby to multiplatforma (czyli produkt zadebiutowałby na PC oraz konsolach Xbox i PlayStation) wydana przez Deep Silver. Insider otrzymał rzekomo nawet screeny z rozgrywki, więc cóż... ja mu ufam, zważywszy na to, że już w 2015 roku krążyły plotki, jakoby Ryse 2 powstawało, ale przez wyżej wspomniane problemy finansowe projekt został zamrożony lub nawet usunięty przez Microsoft (de facto wydawcą, z którym podobno Crytek nie żyje teraz dobrze).
Nowy tytuł Cryteku mógłby pomóc w pewien sposób wstać niemieckiej firmie z kolan, bo nawet mimo porządnych remasterów wszystkich trzech odsłon Crysisa, ekipa na przestrzeni ostatnich lat nie pokazała nic konkretnego.
Jeśli Ryse 2 byłby, podobnie jak Ryse z podtytułem Son of Rome lub The Order: 1886 od Sony, a nawet i Hellblade od Microsoftu, porządną korytarzówką z dobrze przedstawioną fabułą, świetną oprawą graficzną (akurat o to się w ogóle nie martwię) i przyjemnym systemem walki, to pobiegłbym po grę do sklepu w dniu premiery. W dzisiejszych czasach takich pozycji debiutuje na rynku zdecydowanie za mało i zaczynam je coraz bardziej doceniać.
Przeczytaj również
Komentarze (43)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych