Oscary 2022 już za nami, a oto aktorzy i aktorki, którzy wciąż nie dostali nagród
Tegoroczna gala rozdania Oscarów już za nami i chyba najbardziej wymownym jej podsumowaniem będzie fakt, iż nie zapamiętamy na zawsze wybranych filmów, największych gwiazd, czy też kontrowersji związanych z nagrodzeniem tej ścieżki dźwiękowej, a nie innej. Najmocniej w głowie zapadnie nam na pewno sytuacja, w której Will Smith przyłożył solidnego liścia Rockowi.
O samym zajściu zostało już jednak napisane całkiem sporo. Rozkładano je na czynniki pierwsze, próbowano doszukać się ustawki (osobiście dalej nie zamierzam tego negować - magia telewizji ma duże możliwości), wypowiadano się już z każdej perspektywy. Czytałem wpisy od prawników, aktorów, policjantów, polityków, a nawet samego Smitha. Zostawmy się to za nami i zajmijmy się samym głównym tematem (który zszedł na boczny plan).
Otóż Oscary - jak każdy inne rozdanie nagród - niosą ze sobą spory bagaż kontrowersji. Bardzo często w związku z tym, kto dostaje wyróżnienie, a kto musi obejść się ze smakiem. Dziś skupimy się na tej drugiej grupie. Przedstawię Wam dziesięciu aktorów, którzy moim zdaniem w przekroju całej swojej kariery zdecydowanie zasłużyli na przynajmniej jedną statuetkę, a w gablocie na Oscary wciąż zbiera się u nich jedynie kurz.
Samuel L. Jackson
Zaczniemy od tego Pana i chyba nie trzeba go nikomu przedstawiać, co? Jedna z ikon kina i facet, który jakiś czas temu zaczął upijać się eliksirem przeciwko starzeniu. Cały czas robi robotę na dużym ekranie i niezwykle szokujące jest, iż wciąż nie zdobył ani jednego Oscara. Najbliższej był w 1995, gdy nominowano go za „Pulp Fiction”. Udało mu się wtedy odebrać statuetkę BAFTA, ale na tym koniec. Zasłużył na więcej.
Naomi Watts
Dacie wiarę, że była ona nominowana w 2013 roku do trzech głównych nagród (Oscary, Złote Globy i BAFTA) i przy każdej z nich musiała obejść się ze smakiem, kończąc z pustymi rękami?! Niecodzienna sytuacja, a trzeba przyznać, że w „Niemożliwe” z 2012 wypadła na tyle dobrze, iż spokojnie mogła zawinąć całe trio. Faktem jest jednak, że dalej musi czekać, aż przyjdzie jej pora. Choć od lat nie ma nawet nominacji, to być może jeszcze coś przed nią.
Ryan Gosling
Niezwykle młody aktor ze stosunkowo dużym stażem. Niestety wciąż bez Oscara. Śmiem jednak twierdzić, że u niego jest to zaledwie kwestia czasu. Ma już na swoim koncie dwie nominacje (pierwszą w wieku 26 lat za „Szkolny Chwyt”) i jeden Złoty Glob (oczywiście za „La La Land” z 2016). Na główną nagrodę od Akademii Filmowej musi jeszcze nieco poczekać. Chyba zgodzimy się, że ma przed sobą mocną przyszłość, prawda?
Michelle Williams
Aktorka z Manchesteru wciąż jest bardzo młoda i bez wątpienia dostanie jeszcze wiele szans, ale prawdą jest, iż bez dwóch zdań zasłużyła sobie już na to, by dostać przynajmniej jednego Oscara. Nominowana była czterokrotnie - pierwszy raz w 2006 roku za „Tajemnicę Brokeback Mountain”, a ostatni w 2016 za „Manchester by te Sea”. Czemu przegrała? Najprościej powiedzieć, że akurat wtedy byli lepsi.
Jake Gyllenhaal
Wspomniałem o „Tajemnicy Brokeback Mountain”, więc warto płynnie przejść do jednego z moich ulubionych aktorów - Jake’a Gyllenhaala. Tak się bowiem składa, iż ów nominowany był tylko raz. I to właśnie we wspomnianym filmie (za najlepszą rolę drugoplanową). Co ciekawe, choć nie udało mu się zdobyć ani Oscara, ani Złotego Globa, ma na swoim koncie jedną nagrodę BAFTA. Oby było ich więcej.
Hugh Jackman
Hugh to znakomity aktor, ale nie ma szczęścia do najwyższych nagród. Cóż, dość powiedzieć, że największym echem przeszła jego rola w Les Miserables z 2012 roku. Wtedy udało mu się zdobyć Złoty Glob, a przy tym dwie nominacje - do BAFTY i właśnie Oscara. Ani w jednym, ani w drugim nie wyszedł jednak obronną ręką i musiał obejść się ze smakiem. Jako wielki fan aktora, uważam, iż prędzej czy później powinien zostać odpowiednio nagrodzony.
Amy Adams
Ta pani do Oscara nominowana była aż sześciokrotnie (w latach od 2005 do 2019) i niestety ani razu nie mogła wrócić do domu ze statuetką. Cóż - pokuszę się o stwierdzenie, że przynajmniej za American Hustle z 2013 powinna dostać (wręczono jej wtedy Złoty Glob). Bardzo utalentowana aktorka wciąż czeka na swoje pierwsze wyróżnienie z Akademii i biorąc pod uwagę, że nie ma jeszcze nawet 50 lat, wciąż sporo przed nią.
Jim Carrey
Nie można nie wspomnieć także o aktorze, który ma na swoim koncie dwa Złote Globy (za „Truman Show” i „Człowieka z Księżyca”, ale nawet jednej nominacji do Oscara. Cóż, prawdopodobnie kluczowy jest tu gatunek, w jakim gra i raczej mała skala „artyzmu” tego typu produkcji w postrzeganiu zasiadających w Akademii. Niemniej - Jim Carrey to facet, którego kojarzy dziś prawie każdy. Sam zbudował sobie pomnik ze spiżu.
Johnny Depp
Szczerze? Dla mnie nieporozumieniem jest, jak niewiele nagród zdobył Johnny Depp. To facet, do którego - w kwestii jego zawodu - mam ogromny szacunek. Uważam go za jeden z największych diamentów i talentów obecnego Hollywood. Co film, to zupełnie inny charakter. Prawdziwy aktor. Niestety pomimo trzech oscarowych nominacji, nagrody tej nie zdobył ani razu. A biorąc pod uwagę niedawne kontrowersje, będzie o to tylko trudniej.
Bradley Cooper
Wiecie, ile razy Bradley Cooper był nominowany do Oscarów? Dziewięć. A wiecie, ile razy zdobył tę nagrodę? Oczywiście, że wiecie - inaczej nie trafiłby do tego tekstu. Kapitalny aktor, który pomimo niezliczonych miejsc na listach tych najbliższych nagrody, nigdy nie zdobył ani jednej z nich. Ani od Akademii Filmowej, ani Złotego Globa. Jedyne, co świeci na jego koncie z „wielkiej trójki” to BAFTA za znakomite „Narodziny Gwiazdy”. Mało, jak na taką osobistość.
Przeczytaj również
Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych