Death Stranding 2 - czy gra ma szanse być aż tak innowacyjna, jak jedynka?
Death Stranding podzieliło graczy tak mocno, jak zrobiło to kilka miesięcy później również The Last of Us Part II. Hideo Kojima słynął z tworzenia niestandardowych, odbiegających od powielanych mechanik i założeń produkcji, a za sprawą przygody Sama Bridgesa tylko udowodnił, że nie ma zamiaru odchodzić w najbliższych latach na emeryturę.
Innowacyjność Death Stranding nie wszystkim przypadła do gustu i nie bez powodu mówiło się, że jest to zdalna praktyka mająca przygotować odbiorcę na pracę w firmie kurierskiej. Niemalże każdą misję fabularną rozpoczynaliśmy od odebrania w jednym z punktów kontrolnych przesyłki, a następnie skupialiśmy się na jej dostarczeniu do wskazanego celu. Zadanie najczęściej poprzedzał i kończył filmik przerywnikowy, który miał zdradzać kolejne smaczki o bohaterach, jak i otaczającym nas tajemniczym świecie.
Powiew świeżości
Taki opis rozgrywki nie brzmi bardzo intrygująco na papierze, bo powiedzmy sobie szczerze: kto chciałby kilkadziesiąt minut chodzić po opustoszałych lokacjach i za każdym razem zmierzać w kierunku kolejnych schronów, w których czekaliby odbiorcy przesyłki. Hideo Kojima przygotowując mniej więcej 70 misji fabularnych (około 55 z nich skupiało się na dostarczeniu paczki do klienta) doskonale zdawał sobie z tego sprawę, że musi urozmaicić swoje oczko w głowie.
Tym samym Japończyk przygotował m.in. mechanikę kondycji i równowagi, system opadu temporalnego, który "pożerał" i niszczył noszone, narażone na skażony deszcz pakunki. Wraz z biegiem czasu mogliśmy brać udział w niecodziennych potyczkach z wynurzonymi (agresywnie nastawionymi do żywych istot duchami) lub korzystać z pomocy innych graczy, którzy odbudowywali zniszczoną Amerykę wspólnie z nami. I to właśnie ta ostatnia rzecz najbardziej zachęcała do ciągłej rozgrywki, bo zamiast wykonywać kolejne zlecenia, niejednokrotnie spędzałem masę czasu na zbieraniu wszelkiej maści materiałów, które potem wykorzystałem do odbudowy dróg.
Mam bardzo dobre wspomnienia z Death Stranding, szczególnie za sprawą wyżej wymienionej angażującej współpracy z innymi graczami. Kolejnemu projektowi Hideo Kojimy będę bacznie się przyglądał, a wszystkie znaki na niebie sugerują, że będzie to... Death Stranding 2. Norman Reedus nie potrafi trzymać języka za zębami i wypaplał podczas jednej z rozmów, że pełnoprawna kontynuacja przygód Sama Bridgesa już powstaje, na co japoński reżyser odpowiedział wymownym, mającym wywołać uśmiech na twarzy fanów tweetem. Sprawdzicie go w tym miejscu.
Rozgrzewka przed czymś większym?
Amerykański aktor znany przede wszystkim jako Daryl z produkcji The Walking Dead powiedział zdecydowanie za dużo, ale trzeba także podkreślić to, że już wcześniej sygnalizował on, iż Death Stranding 2 powstanie. To swego rodzaju potwierdzenie jego zaangażowania w kontynuowanie odgrywania roli kuriera w postapokaliptycznej Ameryce. Po owej nieoficjalnej zapowiedzi można, a fani twórczości Kojimy nawet powinni sobie zadać pytanie: czy Death Stranding 2 ma szansę być tak innowacyjne, jak "jedynka"?
Wywody na ten temat warto poprzedzić wypowiedzią japońskiego twórcy gier, który krótko po pojawieniu się pierwszego Death Stranding na półkach sklepowych odrzekł, że gdyby druga odsłona marki miałaby powstać, to zostałaby zaprojektowana od zera. Mowa tutaj o całkowicie nowym podejściu do projektu, aby po raz kolejny wnieść na rynek coś świeżego. Kojima nie chce wyłącznie skorzystać z wcześniej przygotowanych mechanik i dodać kilka nowych, ponieważ jego ambicje sięgają wyżej.
Trudno dokładnie stwierdzić, co Hideo miał wtedy na myśli. Czy w ewentualnym Death Stranding miałoby zabraknąć chodzenia po opustoszałych terenach na rzecz korzystania z nowszych, ułatwiających podróż środków transportu, które jednak przez większość część gry musielibyśmy manualnie tworzyć z wybranymi graczami? Czy współpraca z innymi odbiorcami nie polegałaby już wyłącznie na odbudowywanie zniszczonej Ameryki, a walką o coś więcej, w której niektóre działania poszczególnych kurierów zbliżą lub oddalą od wygrania krwawego konfliktu z nieznanymi dotąd istotami?
Dla mnie szczególnie interesująco wypada kwestia sieciowej rozgrywki, ponieważ Kojima niejednokrotnie podkreślał, że zależy mu na podkreśleniu możliwości i bonusów płynących ze współpracy z innymi graczami. W przygodzie Sama Bridgesa wyszło mu to niesamowicie (można wręcz rzec, iż był to motor napędzający i zachęcający do długich, wieczornych sesji z grą) i gdyby założyć, że moduł multiplayer w Death Stranding był jedynie testem mającym dać znać Kojima Productions, czy taka forma rozgrywki podoba się graczom, to na myśl o potencjalnych sieciowych rozwiązaniach w Death Stranding 2 dostaję gęsiej skórki.
Kojima nie zawiedzie. Prawdopodobnie
Death Stranding 2 w moim odczuciu może być aż tak innowacyjne, jak "jedynka". Z pewnością tytuł nie zrobi aż tyle szumu, co "jedynka", bo większość zainteresowanych będzie już mniej więcej się orientowała, z czym przyjdzie im się zmierzyć w przyszłości, ale nawet mimo tego produkcja ma ogromne szanse na odniesienie spektakularnego sukcesu. Fani Kojimy już o to zadbają.
Przed deweloperami, a przede wszystkim samym założycielem Kojima Productions, ogromny i ciężki do zaliczenia sprawdzian. Jeśli ma mu ktoś podołać, to będzie to nie kto inny jak Hideo, który uwielbia zaskakiwać i odchodzić od utrzymujących się w branży standardów. Za to go kochamy, prawda?
Przeczytaj również
Komentarze (87)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych