Sniper Elite 5 mnie nie zachwycił, a wręcz zawiódł
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami skradankowo-strzelankowy Sniper Elite 5 trafił 26 maja na półki sklepowe. Gra zadebiutowała na PC, PS4, PS5, Xbox One i Xbox Series X|S. Na komputerach osobistych oraz konsolach Microsoftu można ją sprawdzić za pomocą Xbox Game Pass, gdzie trafiła w dniu premiery.
W moim przypadku wystarczyło 14 godzin, aby zapoznać się z kampanią fabularną kontynuującą przygody Karla Fairburne'a. Wbrew pierwszemu pozytywnemu wrażeniu gra niestety dość mocno mnie wymęczyła i do kolejnych odsłon serii Sniper Elite będę podchodził z dużą dozą ostrożności. Już tłumaczę dlaczego.
Sniper Elite 5 jest aż za bardzo zabugowany
Najpierw wspomnę o kwestiach technicznych. Sniper Elite 5 zbiera słusznie baty na Steamie za optymalizację, jak i same bugi psujące rozgrywkę. Podczas rozgrywki spotkałem się z takimi problemami, jak wymuszenie wykonywania w pierwszej kolejności celów głównych, a dopiero potem tych pobocznych. Jeśli zająłem się w trakcie jednej z misji najpierw zadaniem opcjonalnym (chociażby zniszczeniem działek przeciwlotniczych), to pojazd, który miałem zniszczyć (był on oznaczony jako cel główny) po prostu znikał z areny i jedyne, co mogłem zrobić, to rozpocząć całą misję od nowa, resetując przy tym postęp.
Podczas rozgrywki na komputerze osobistym byłem świadkiem wielu mniejszych błędów graficznych, takich jak przenikanie innych postaci przez ściany albo widzenie ich pewnej części ciała przez zamkniętą, metalową bramę. Zdarzało się także, że tekstury - po ustawieniu kamery w miejscu, w którym wymuszany jest błąd - "skakały" na moich oczach. Ponadto, u zabitych wrogów bardzo często można było zauważyć oznaki poważnej, pośmiertnej choroby, ponieważ ich ciała leżące na ziemi czasami wykonywały niecodzienne akrobacje, w których skład wchodziło wykrzywianie rąk czy nóg.
Także optymalizacja gry leży w wersji na PC. Na karcie graficznej RTX 3060 Ti nie można zagrać w przynajmniej stałych 60 klatkach na sekundę w rozdzielczości 4K, nawet przy najniższych ustawieniach graficznych. Na pomoc przychodzi technologia dynamicznej rozdzielczości, ale przez nią modele postaci - począwszy od ubioru, a skończywszy na ich twarzach - wołają o pomstę do nieba. Bardzo dużo osób śmiało się z oprawy graficznej Vampire: The Masquerade – Swansong, ale mogę z ręką na sercu powiedzieć, że jeśli nie macie bardzo mocnego komputera osobistego, to Sniper Elite 5 wygląda w wielu momentach jeszcze gorzej. I nie uważam tak wyłącznie ja, ale spora część osób ze Steama, którzy na tejże platformie wystawili nowemu tytułowi Rebellionu negatywną recenzję.
Sztuczna inteligencja nie grzeszy mądrością
Obie wymienione wyżej produkcje ratują starannie przygotowane lokacje, które prezentują się nieźle i na tle innych aspektów gry wybijają się z tłumu. Różnica jednak w tym, że Vampire: The Masquearade - Swansong jest dobrze zoptymalizowane i nawet osoby z leciwym laptopem będą mogły trafić do Świata Mroku, aby poznać interesującą historię. Przy Sniper Elite 5 jest inaczej, bo 60 FPS-ów w tego typu grze to minimum - najczęściej walczymy z wrogami na dalsze odległości, a każde przesunięcie celownika o centymetr w którąś ze stron może wpłynąć na to, czy wyeliminujemy wroga po cichu, czy też wszczniemy alarm.
Mówiąc o Sniper Elite 5 od razu na myśl przychodzą mi wrogowie oraz mapy. Ci pierwsi są naprawdę głupi - wchodzą pod celownik, nie widzą nas w gęstej trawie (nawet wtedy, gdy stoją parę metrów przed nami), nie wiedzą, jak się zachować, gdy przeszukują ostatnią znaną pozycję Karla Fairburne'a. Można by wymieniać bez końca. Im wyższy poziom trudności, tym wyzwanie jest większe, ale jednak sam sposób myślenia sztucznej inteligencji nie zmienia się drastycznie na lepsze. A szkoda, bo jednak oczekiwałem, że wrogowie będą mądrzejsi i niejednokrotnie mnie zaskoczą - w pozytywnym tego słowa znaczeniu - swoją postawą.
Z ostatnich rzeczy, do których muszę się jeszcze przyczepić, to sam projekt map. O ile na początku bardzo mi się one podobały, tak im głębiej w las, tym gorzej. Przede wszystkim deweloperzy za bardzo w moim odczuciu narzucają nam przygotowane przez siebie ścieżki. Jeśli nie skorzystamy z danych przejść czy dróg, to istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że kawałek dalej na rzadziej uczęszczanej przez wrogie siły dróżce spotkamy żywopłot, który spełni swoje zadanie i całkowicie nas zablokuje. Chcąc nie chcąc nie skrócimy lub nie wydłużymy sobie drogi do celu, bo Rebellion w prawie każdej misji mówi nam, gdzie, jak i kiedy mamy pójść. Sniper Elite 4 oddawał odbiorcom zdecydowanie większą swobodę działania, większe pole do popisu. W "piątce" trochę to ukrócono, co dla mnie jest minusem.
Przy Sniper Elite 5 można się dobrze bawić
Rebellion muszę pochwalić natomiast za naprawdę dobry model strzelania. Musimy brać pod uwagę prędkość wiatru, a także lot pocisku - im dalej jest nasz wróg, tym większa szansa, że nabój zacznie opadać lub stopniowo kierować się w lewą/prawą stronę. Tak jak już wyżej wspomniałem, każdy ruch myszką, nawet centymetrowy, w jakimkolwiek kierunku może wpłynąć na to, czy kogoś zabijemy, czy też chybimy. A co za tym idzie: od naszej celności zależy dalsza część misji. Gdy wrogowie rozpoznają Karla Fairburne'a, to marne szanse na to, że dalsze etapy misji rozegramy po cichu, ponieważ oponenci będą przeszukiwać pobliskie tereny.
Oczywiście osoby, które nie chcą bawić się w snajpera, równie dobrze mogą wyciągnąć karabin maszynowy i eliminować napotkanych wrogów z bliższych pozycji. Sam zastosowałem tę taktykę kilka razy - szczególnie wtedy, gdy musiałem powtarzać jakieś etapy przez moje widzimisię lub takie błędy krytyczne, jak rzeczone znikanie celów głównych - i uważam, że jeśli jest się cierpliwym i potrafi się wykorzystywać otoczenie (nic nie stoi na przeszkodzie, aby strzelać w łatwopalne beczki czy haki, które utrzymują ciężkie przedmioty na palecie), to można przejść grę, rzadko kiedy używając karabinu snajperskiego.
Wisienką na torcie jest x-ray, czyli kamera, która automatycznie włącza się wtedy, gdy nasz strzał wyrządza ogromne szkody w ciałach wrogów. Najczęściej będzie to "przedziurawienie mózgu", ale zdarzają się także ujęcia na przestrzelenie serca, wątroby czy szyi. Jakkolwiek to zabrzmi - ten killcam tylko dodaje pikanterii i jeszcze bardziej zwiększa satysfakcję z oddawania dalekich, celnych strzałów.
Ogólnie rzecz biorąc Sniper Elite 5 mnie zawiódł, ale nie uważam, aby była to gra, którą trzeba omijać szerokim łukiem. To raczej Sniper Elite 4 na sterydach, które niekoniecznie zostały dobrze przyjęte przez jego "organizm". Gwoździem do trumny w mojej opinii jest obecnie wersja PC, z którą miałem styczność. Podczas 14-godzinnej kampanii fabularnej napotkałem tyle błędów, że obecnie nie jestem jej w stanie nikomu polecić. Z opinii graczy wynika, że konsolowe edycje na Xboxy czy PlayStation wypadają pod tym względem lepiej, więc jeśli chcecie ruszyć do Francji i uprzykrzyć życie nazistom, to powinniście w pierwszej kolejności przyjrzeć się tym platformom.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Sniper Elite 5.
Przeczytaj również
Komentarze (64)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych