Diablo Immortal

Diablo Immortal zarabia krocie, Blizzard zadowolony... Rynek mobilny jest okropny

Mateusz Wróbel | 25.06.2022, 09:00

Diablo Immortal jest od dnia premiery bombardowane negatywnymi recenzjami na serwisach typu Metacritic, które pozwalają przygotowywać, a następnie publikować opinie nie tylko recenzentów, ale również graczy. 

Blizzard może "poszczycić się" obecnie dwoma rekordami. Jeden jest dość niechlubny, bo dotyczy tego, iż Diablo Immortal to najgorzej oceniana przez użytkowników gra w historii. Czy zasłużenie? To z kolei jest temat rzeka, o którym zostało już powiedziane sporo.

Dalsza część tekstu pod wideo

Dodam jedynie, że w mojej opinii darmowa odsłona serii hack'and'slash jest dobrą pozycją, jeśli mamy zamiar zapoznać się wyłącznie z wątkiem fabularnym, którego przejście nie wymaga wyciągania prawdziwych pieniędzy z portfela, a jedynie zmusza w dalszych fragmentach do żmudnego grindu (jak to w większości pozycjach z tego gatunku). Sięgając z kolei po dodatkową zawartość dostępną w end-gamie będziemy karmieni i zachęcani na każdym kroku do ułatwiających rozgrywkę i progresję mikrotranskacjami, o których więcej wspomniałem już w swojej recenzji gry.

Natomiast drugi rekord dotyczy osiągnięcia świetnych dochodów z Diablo Immortal. Tytuł w zaledwie dwa tygodnie od premiery mającej miejsce 2 czerwca 2022 roku zdołał wygenerować 24 mln dolarów Blizzardowi. Przypomnieć w tym miejscu warto o tym, że tydzień po premierze grę pobrało 10 mln odbiorców, więc wychodzi na to, że jest naprawdę wiele śmiałków, którzy wydają krocie na rozwijanie postaci w darmowym Diablo.

Diablo Immortal wygenerowało tyle pieniędzy, że można by na nich spać

Diablo Immortal Cain

Te wyniki pokazują czarno na białym, jak mało znaczy - nazwijmy to wprost - nasze "krzyczenie" w sieci. Lwia część graczy z Europy krytykuje na każdym kroku Diablo Immortal, a do tej grupy dołączają niektórzy awanturnicy z Zachodu. Jest ich jednak bardzo mało, ponieważ z rzeczonych 24 mln dolarów aż 43% przychodów pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Drugie miejsce zajęli Koreańczycy (23%), a najniższy stopień podium wypełnili Japończycy (8%).

Zazwyczaj mówi się, że mobilne tytuły najbardziej przypadają do gustu Azjatom, którzy często nie szczędzą pieniędzy na wszelkiego rodzaju boostery pomagające szybciej wbić poziom doświadczenia czy zdobyć drogie skórki, o których marzyli od dłuższego czasu. A tu taki myk - ponad 10 mln przychodów z Diablo Immortal wygenerowali gracze z USA, którzy - jak zostało to już wyżej wspomniane - czasami dołączali do krucjat przeciwko Bllizardowi przeprowadzonych na Twitterze.

Rynek mobilny rządzi się swoimi prawami, a Call of Duty Mobile i Diablo Immortal to idealne przykłady na to, że wystarczy wrzucić jakiekolwiek duże marki na telefony z systemem iOS czy Android, a one od razu sprzedadzą się jak świeże bułeczki lub zapewnią korporacji spory zastrzyk gotówki z mikrotransakcji. Nie ma co się łudzić, że owe płatności w grze nie będą nachalne, bo w jakiś sposób wydawca musi zarobić. Szkoda tylko, że przez takowe rozwiązania są równi i równiejsi, bo nie każdy może pozwolić sobie na wydawanie co tydzień kilka tysięcy złotych po to, aby móc dorównać komuś w trybach PvP.

Sony i reszta wydawców, nie idźcie tą drogą

Diablo Immortal awanturnicy

Skłamałbym pisząc, że tak ogromny sukces Diablo Immortal, wręcz detronizujący świetne Diablo czy Diablo 2, mnie nie martwi. Jestem fanem twórczości PlayStation Studios, a tylko przypomnę, że pod koniec maja tego roku szef PlayStation - Jim Ryan - stwierdził na jednej z konferencji prasowej, że do 2025 roku rynek mobilny będzie odgrywał sporą rolę w Sony. Nie aż tak, jak konsole PS5 i PC, ale większą niż do tej pory.

Wyobrażacie sobie God of Wara na telefony? Coś w stylu właśnie hack'and'slasha, w którym lądujemy w wielkich HUB-ach, zgadujemy się, a następnie wychodzimy na polowania z innymi nordyckimi, przygotowanymi przez klientów wojownikami? Ja nie. Nie dlatego, że taki luźny spin-off nie ma racji bytu, a dlatego, że rynek mobilny i mikropłatności idą w 99% przypadkach w parze. Sony podejmuje ostatnio dość dziwne decyzje (chociażby afera z dopłacaniem do PS Plusa kupionego w trakcie promocji), więc nie zdziwiłbym się, gdyby ich marki przenoszone na telefony były zalane mikrotransakcjami przynoszącymi prosty, przyjemny dla oka zysk.

Ciężko stwierdzić, co przyniesie przyszłość. Czy dalej gry single-player będa tak pożądane, czy może wszyscy będą patrzeć już tylko na gry-usługi. W jaki sposób rozwinie się technologia wirtualnej rzeczywistości i jaką rolę w tym wszystkim odegra rynek mobilny? Przekonamy się w przyszłych latach - druga połowa tej dekady będzie decydująca, bo w tej pierwszej wciąż dominują wielkie, masywne tytuły z otwartym światem dla jednego gracza. Osobiście liczę na to, że "grube ryby" nie wpadną na pomysł, w którym granie na telefonie zacznie być stopniowo przekładane nad zabawę na konsoli/PC.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Diablo Immortal.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper