Final Fantasy VII: Trylogia Wspomnień - o cenie pecetowej edycji FF7 Remake
Final Fantasy VII stało się legendarne już w chwili premiery. Pisana dla Nintendo 64, finalnie trafiła na pierwszy, najważniejszy system Sony. Wszystko dzięki megabajtom, gdyż Nintendo 64 nie radziło sobie z większym zapasem danych. Po 1997 roku gatunek jrpg uległ silnej popularyzacji dzięki wielkiej grze Squaresoft.
Wywołane do tablicy Sony po latach uderzyło z Legend of Dragoon, ambitnej wizji artystycznej lecz niedostatecznie wchłoniętej przez światowy rynek. Tymczasem Square już po inicjacji z Enixem nie próżnowało. Final Fantasy VII spisało dalsze dzieje własnego uniwersum. Crisis Core, Before Crisis, Advent Children - nie tylko gry wideo, również filmy. To nadal za mało, gracze od lata domagali się godnej renowacji. Tak nadszedł kwiecień 2020 roku, przełomowy pod wieloma względami, o których pisać n-ty raz nie zamierzam. Final Fantasy VII: Remake trafiło do sprzedaży jako zwiastun podwyżek cen wydań pudełkowych. Który wydawca u schyłku generacji nagle ceni sobie standardowe wydanie nowej gry? Oczywiście, że Square Enix. Decyzję tłumaczono względnymi problemami z dystrybucją gry spowodowaną światowymi obostrzeniami, lecz w sklepie cyfrowym nowa wersja historii Avalanche do tanich nie należała, choć sklep PlayStation nigdy pod tym względem nie rozpieszcza graczy. Final Fantasy VII nadal się mocno ceni, w każdej swojej wersji.
Cena klasyki
Square Enix po wydaniu FF7: Remake na PlayStation 4 nie odpuściło swojej grze nawet na chwilę. Raczej nam, graczom. Cena utrzymywała się niemal do września, 2020 roku. Dopiero na jesieni Final Fantasy VII: Remake mogliśmy kupić w cenie nie przekraczającej 200 złotych. Do tego momentu minęło jednak niemal pół roku. Przypomnę, że tytuł pojawił się równo tydzień po debiucie innego, pełnego odświeżenia - Resident Evil 3 (2020, Capcom). W związku z premierą współczesnej iteracji Midgaru, przypomniała mi się znana obecnie sytuacja cenowa gier. Square Enix w ramach problemów z kanałami fizycznej dystrybucji, nieco zawyżyło cenę pudełkowego wydania.
Za tytuł musieliśmy wyłożyć ponad 270 zł. Z ciekawostek, gra powstała wyłącznie dla konsol Sony. Przypadek? Co jednak zdecydowania wpłynęło na mieszany odbiór tytułu w kwestii czysto technicznej? Midgar to wspaniała, postindustrialna aglomeracja w kształcie pizzy. Zresztą, twórca jego pierwotnej wersji miał przed oczami zdjęcie owej włoskiej potrawy w trakcie projektowania. W skali 1:1 twórcom nowej wersji udało się przenieść znane z oryginału lokacje, przy znacznym rozszerzeniu wielu miejscówek. W tym miejscu zaczynają się lekkie schody. Wystarczyło spędzić nieco więcej czasu na eksplorowaniu Slumsów w pamiętnym Sektorze 7, aby z miejsca zauważyć tekstury opiewające niekiedy jakością czasów wczesnego PlayStation 3.
Napisanie pokoleniowej opowieści na nowo to punkt zwrotny w całym uniwersum Final Fantasy VII. Punktem odniesienia stał się okryty blachą Midgar, fan-serwis z udziałem Sephirotha, "niezrównoważona" Aeris, seksowna Tifa i one-linery w wykonaniu głównego bohatera. Tetsuya Nomura wspiął się na szczyt własnej kreatywności przy projektowaniu postaci, natomiast pomoc Unreal Engine 4 stała się nieoceniona. W bazowej edycji projektu większości mocy obliczeniowej podarowano modelom postaci kosztem otoczenia, co widać w Slumsach gdzie tekstury reprezentują poprzednie generacje konsol Sony. Edycja Intergrade wyeliminowała nierówności w oprawie przy podwojonym klatkażu. Obecnie tytuł działa sowicie na PS5. Cena usprawnionego wydania mieściła się w nowym standardzie cenowym, więc Sony oraz Square Enix nie przygotowały taryfy ulgowej na premierę poprawionej wersji latem ur. Obie firmy zasłynęły jakością i pazernością jednocześnie. Oczekiwano sprawnego przeniesienia renowacji Final Fantasy VII: Remake na komputery osobiste. Nastała coroczna gala rozdania nagród The Game Awards, podczas której SE przygotowało zestawienia bardzo interesujących nowin dla fanów cyklu, oraz pewnej nowej marki.
"I'll buy it at a high price"
Cytując klasyka, wysoka sprzedaż Final Fantasy VII w Epic Games Store oraz niedawno Steam przeczy wszelkim narzekaniom dotyczącym wysokiej ceny komputerowej edycji gry. W trakcie Game Awards 2021 przedstawiciele Square Enix potwierdzili datę premiery interesującego Forspoken oraz FF7: Remake dla PC. Projekt zrodzony wprawnym piórem Amy Henning nie pojawił się na rynku do dzisiaj, zaś Cloud Strife przywędrował w ofercie gigantów cyfrowej dystrybucji. Cena wywoławcza w sklepie Epic wynosiła blisko 70 dolarów. Za Forspoken w lekko wzbogaconej edycji wydawca życzył sobie niemal 115 dolarów. Tytuł rozpala zmysły, uderza tym "vibem piętnastki" lecz suma wydawała się ciut przesadzona. Zwłaszcza w obliczu nowej marki jaką jest Forspoken, więc cena powinna raczej zachęcać. Na tym nie koniec cenowych atrakcji, ponieważ 17 czerwca nowe FF7 trafiło na Steam.
Wydawca postanowił udostępnić tytuł w niższej cenie jeśli przypomnimy sobie debiut w Epic Games Store. Haczyk tkwił w cenie promocyjnej, która opiewała na okres równo dwóch tygodni. W chwili pisania tego artykułu, cena wróciła do normy, więc kolejne 70 dolców, piękny kawalerze. Znani komentatorzy rynku PC ćwierkali o końcu niskich cen dla typowo komputerowej braci. Inni winą obarczali szaloną inflację. Prawda jak zawsze, leży gdzieś pośrodku. Wydawcy zaczynają coraz bardziej ochoczo podnosić ceny swoich gier. Zaczęło się wnet od Square Enix, gdy firma wydała oczekiwany FF7: Remake. Aktualnie trwają prace nad Rebirth oraz odrestaurowanym Crisis Core. Taniej już nie będzie. Lepiej? Zawsze. Wydawca zaplanował nam całą trylogię nowych i starych wspomnień na panelu wielkiej siódemki.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Final Fantasy VII Remake.
Przeczytaj również
Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych