Metal Gear Solid: Remastered Trilogy - potrzebujemy tego?
Konami czuje nostalgię, czuje realne zyski płynące z niej. Lada dzień wyczerpią się jej zasoby by serwować następne składanki hitów naszego dzieciństwa. Wydawca przed momentem puścił w obieg TMNT: the Cowabunga Collection. Co jeszcze pozostanie? Po prawdzie, niezbyt wiele. Problem Konami leżał od lat w bardzo zachowawczym traktowaniu sztandarowych IP. W 2015 roku zmienił się zarząd firmy, czego brutalnym efektem stało się zakończenie współpracy z Kojima Productions, skasowanie niedoszłego Silent Hills (P.T.). Znamy ten ciąg wydarzeń, nie znamy dokładnych szczegółów, obie strony zachowują milczenie. Na rynku w ciągu kilku lat zapanowała moda na remake'i, o dziesiątek remasterowanych edycji nie wspominając. Na forum Reddit fruwają od tygodni średniej jakości screeny pochodzące z renowacji Silent Hill 2 autorstwa krakowskiego Bloober Team. Tę historię opowiem Wam przy innej okazji. Konami na potęgę korzysta ze swojego dziedzictwa. Wcześniej sięgnięto po antologię Castlevanii, teraz przyszła kolej na zawsze popularne Wojownicze Żółwie Ninja. Nie czekamy na nowe, wielkie reinkarnacje legend Konami, lecz kolejne, odświeżone pakiety. W kuluarach przecieków padła trylogia Metal Gear Solid.
Wąż znowu poluje
Czas na garść faktów i mitów. Pierwsze raporty dotyczący planowanej, masowej reedycji uniwersum Metal Gear pojawiły się w zeszłym roku. Najgorętsze doniesienia głosiły o zaangażowaniu do prac nad stuprocentowym odświeżeniem Metal Gear Solid (1998, PlayStation) autorstwa magików z BluePoint Games. Informacji nie potwierdzono, również nie zdementowano. W świetle jakości dostarczanych przez dewelopera produktów, byłoby na co czekać. Wiekopomne dzieło Konami tym samym przeżyje trzecią już młodość, jeśli umowa kiedykolwiek dojdzie do skutku. W 2004 roku, nieodżałowane Silicon Knights dostarcza pełnopawny remake, Metal Gear Solid: the Twin Snakes tylko dla Nintendo GameCube. Zatrzymajmy się na ciut dłużej, bo premiera Twin Snakes jest mocną analogią do obecnej sytuacji związanej z The Last of Us: Part I. Dla wielu "cashgrab", dla niewielu produkcja kompletna, z wiernością materiałowi źródłowemu. Cofnijmy się w czasie, rok 2004 to pełnia życia 6. generacji konsol, z niepodzielnym panowaniem PS2 na tronie, raczkującym w świadomości graczy Xboxem oraz niedostatecznie cenionym GaCkiem. Silicon Knights, w ścisłej kolaboracji z Konami Japan, korzystając z silnika graficznego Metal Gear Solid 2: Sons of Liberty przebudowuje od podstaw legendę PlayStation. Zupełnie jak Naughty Dog stosujące engine drugiej części The Last of Us na potrzeby pełnego odświeżenia wyprawy Joela i Ellie - taka dygresja mnie naszła. Wtedy jeszcze nie komentowaliśmy na potęgę jak obecnie, zresztą, GameCube nadal egzystował w publicznej niszy. Po dziś dzień, Konami nie zdołało przeportować gry na jakąkolwiek inną, współczesną platformę. Twin Snakes wciąż pozostaje samotnym cudem, dedykowanym tylko jednej maszynie, co czyni grę definicją tzw. "ekskluziwa". Czasem zdarzy mi się wrócić na tamto Shadow Moses, ponieważ zachowałem swój egzemplarz, ten z krwistą okładką.
Ciężko ukryć fakt, że czas przestaje oszczędzać ten unikatowy projekt, chociaż nadal gra się względnie dobrze. Nostalgię odłóżmy na potem. Redakcja VGC dotarła do interesującej treści w temacie zbliżających się targów Tokyo Game Show. Konami sprezentuje zapowiedź ze świata gry powszechnie wielbionej przez społeczności na całym globie. Która franczyza japońskiego wydawcy otrzymuje regularne wsparcie? Określenie wsparcie jest ciut przesadzone, lecz o Metal Gear Solid pisze się najwięcej. Niedawno profile firmy w mediach społecznościowych zdobiły wpisy celebrujące 7. urodziny Metal Gear Solid V: the Phantom Pain. My również często wspominamy ten nadal świetny, grywalny i nieco inny na tle reszty, wyczyn Kojima Productions, ostatni za czasów studia w biurowcach Konami. Tymczasem, tajne źródło wspomnianej redakcji dotyczyczy zaplanowanego odświeżenia "klasycznych gier Metal Gear Solid". Jeśli mamy rozumieć treść w sensie dosłownym, czeka na nas coś więcej niż trylogia. Chociaż na zremasterowaniu części czwartej bym nie polegał, a szkoda, ponieważ Guns of the Patriots już w chwili premiery został brutalnie pocięty na liczne ekrany ładowania oraz przymusowe instalacje pomiędzy Aktami. Zdecydowanie rekomendowana poprawa jakości tej świetnej, lecz mocno kontrowersyjnej, emocjonalnej odsłony cyklu. W pogoni za medialnym rozgłosem artykułu VGC zjawił się sam Dusk Golem, znany i całkiem rzetelny leaker, który potwierdził informacje. Odświeżeniu ulegną trzy rozdziały MGS w sprzedaży osobno oraz jako pakiet. Plus coś extra, czyli dwie oryginalne pozycje z MSX. Jeśli wszystko się spełni, gracze otrzymają już drugie takie odświeżenie. W 2011 roku wydano Metal Gear Solid HD Collection, w składzie którego znalazły się Sons of Liberty, Snake Eater oraz Peace Walker. Kolekcja jakiś czas temu została wycofana ze sprzedaży z powodów licencyjnych, dotyczących archiwalnych materiałów historycznych.
W imię nostalgii
Wielu wierzy w jakikolwiek remake ze strony Konami. Po prawdzie, ten pazerny kombinat w żadnym wypadku nie zainwestuje, jak na ironię, w machinę generującą zyski. Firma dysponuje gotowym narzędziem w postaci solidnego Fox, przygotowanego wraz z MGSV. Gameplay potraktowano tutaj priorytotetowo, podczas gdy starsze części nierzadko cechują archaizmy, na co media narzekały już za czasów Guns of the Patriots. Trylogia zasilana przez Fox, w standardzie mechaniki z Phantom Pain? Po serii niepowodzeń związanych z Pro Evolution Soccer to recepta na dawną glorię. Rzecz w tym, że Konami radzi sobie względnie dobrze w sektorze mobilnym. Ponadto, kolejną nadzieję rodzi wyciek projektu Silent Hill: Sakura w realiach P.T. Oby cokolwiek dobrego z tego wyszło. Kogo tak naprawdę zainteresuje reedycja Metal Gear Solid? Jeśli mowa wyłącznie o kosmetycznych usprawnieniach, wystarczy uruchomić MGS na PC. Konami po latach, z powrotem wydało część pierwszą oraz drugą na GOGu, gdzieś w 2020 roku. Prawdopodobnie identyczną jakość ujrzymy w tej kolekcji, zaraportowanej przez redakcję VGC.
Nowe pokolenia raczej nie sięgną po bogactwo treści, ponieważ cała sfera techniczna - z całym szacunkiem dla tej serii - zestarzała się. Różnicę widzimy po Phantom Pain czy Death Stranding, gdzie w wersji reżyserskiej zawarto imitację przygód Snejka w ramach rozszerzenia. Za życia PlayStation 3, wydano Metal Gear Solid: Legacy Collection. Część zawartość mogliśmy pobrać w ramach kodu, m.in. na MGS oraz zestaw misji VR. Dzisiaj, kolekcja oscyluje w granicach 233 złotych na rodzimych aukcjach. Aż dziwne, że tak tanio. Zresztą, wiele gier PS3 trzyma dość niską cenę, podobnie jak sama konsola. TMNT: the Cowabunga Collection radzi sobie całkiem nieźle, chociaż tutaj jest sporo nostalgicznej zabawy, czystego funu z gry wymieszanego ze wspomnieniani z czasów kartridży, osiedlowych zabaw w żółwie, itd. Kolejna iteracja zbiorczego pakietu MGS pachnie cashgrabem. Nieważne w jak gustownym pudełeczku i okładce wydana. Nostalgia lubi się cenić. Ewentualnie, wydawca pokusi zapaleńców banalnymi platynami, to zawsze zwiększona szansa na sukces, przy minimalnym wkładzie. Solid Snake na zawsze w sercach, wspomnieniach. Historia starsza od niejednego czytelnika. Tokyo Game Show być może cokolwiek nam podpowie. Metal Gear Solid nie potrzebuje rekomendacji, jest legendą i tyle. Konami, poprosimy pełnokrwisty remake trylogii, bez zbędnej kosmetyki co dekadę.
Przeczytaj również
Komentarze (35)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych