Assassin’s Creed Mirage ma ogromny potencjał, ale może okazać się klapą
Seria Assassin’s Creed jest prawdopodobnie jedną z największych w branży gier wideo. Trudno znaleźć drugi cykl, który od tak wielu lat utrzymuje się na topie (w kontekście produkcji dla pojedynczego gracza), operując na podobnych założeniach. Ubisoft nie ma sobie równych pod tym względem, ale pomimo pewnej powtarzalności trzeba im oddać, że są w tym wszystkim solidni i praktycznie zawsze oferują stosunkowo wysoki poziom.
A przygody w AC za każdym razem dają dużo frajdy. I nie jest dla mnie żadnym zaskoczeniem, iż są ludzie (do których sam należę), którzy praktycznie rokrocznie ekscytują się tym, co przygotowują deweloperzy. Wszak ulubione danie może się znudzić i przejeść, ale zawsze smakuje wybornie, gdy już się weźmie pierwszy kęs. Podobnie działa to w tym przypadku i pewnie nieprędko się to zmieni.
Zresztą, sam Ubisoft nie zamierza rezygnować z umacniania pozycji marki. Zaledwie na początku września zapowiedzieli przecież oficjalnie, że powstaje kolejna odsłona - tym razem zatytułowana Assassin's Creed Mirage. I choć na ten moment nie wiemy o niej wiele, to z informacji, które do nas docierają, można stworzyć sobie konkretny obraz. Gra ma ogromny potencjał, ale może okazać się klapą.
Assassin’s Creed Mirage - Słowem Wstępu
Zacznijmy jednak od samego początku. Jeśli wierzyć spływającym informacjom, najnowszy Assassin’s Creed przedstawi nam postać Basima. Ów jest ulicznym złodziejaszkiem, któremu przyszło funkcjonować na zatłoczonych ulicach IX-wiecznego Bagdadu. Brzmi dobrze? Oj, tak! I muszę przyznać, że przy okazji ogrywania ostatniej „trylogii”, zatęskniłem za taką formułą. Miejmy nadzieję, że będzie można do niej wrócić.
Produkcja ukaże się na obie generacje (poprzednią i obecną), a przy tym ma oferować - cytując - „nowoczesne ujęcie ikonicznych funkcji i rozgrywki, które definiowały markę przez 15 lat”. Z jednej strony się to gryzie, a z drugiej strony niebezpiecznie zazębia. Niemniej, z samych opisów klaruje się wizja czegoś na wzór nieco odnowionego Assassin’s Creed Unity, a w gruncie rzeczy może być to dobrą wiadomością.
Ponownie dostaniemy więc możliwość badania zakamarków wielkiego miasta, raz jeszcze poczujemy się niczym prawdziwy członek Bractwa Skrytobójców i znów dane nam będzie częściej korzystać z umiejętności cichych eliminacji przeciwników. Potencjał jest tu niewątpliwie spory i prywatnie mam nadzieję, że wszystko okaże się ostatecznie dokładnie takim, jakim maluje się w mojej głowie. Praktyka może jednak pokazać, że…
Może być dobrze, ale nie musi
Taa… Wiem, co sobie myślicie. Ale teraz dał nieoczywiste zdanie, co? Zawsze może być przecież dobrze, a może być źle. Cóż, zdaję sobie sprawę, że nie odkryłem tym stwierdzeniem Ameryki, ale pozwólcie, że wyjaśnię, co mam na myśli. W tym przypadku są bowiem pełne przesłanki, które pozwalają sądzić, że gra może okazać się klapą. Kolejny Assassin’s Creed może być wyjątkiem, a może następnym potwierdzeniem reguły.
Przede wszystkim, jak już wspomniałem, gra zadebiutuje dopiero w przyszłym roku, a ukaże się zarówno na konsole bieżącej i poprzedniej generacji. Już to pozwala sądzić, że w pewnych aspektach nie będzie ona rewolucyjna. Jestem przekonany, że choćby graficznie, znacznie lepiej byłoby, gdyby wszystkie zespoły całkowicie poświęciły się dopieszczaniu wizualnej warstwy na PS5 oraz XSX|S.
Niemniej, niejako na obronę Ubisoftu muszę dodać, że choć Assassin’s Creed Valhalla również ukazał się na poprzednią generację, to i tak potrafił wyglądać zjawiskowo. Chyba po prostu trzeba zaufać tej ekipie i koniec końców oceniać ich po pierwszym zetknięciu z Mirage. Niemniej, będą musieli się nieźle napracować.
(R)Ewolucja
Jakby tego było mało, same opisy pozwalają sądzić, że fabuła będzie bardzo podobna do tego, co już znamy. Albo inaczej - budowa świat, a także otoczka związana z formułą samej serii niespecjalnie ulegnie zmianie. I choć z jednej strony nie ma sensu zmieniać czegoś, co działa, to pokuszę się o stwierdzenie, że w ostatnich latach najlepszym, co przydarzyło się AC, było wprowadzenie nowej trylogii, która okazała się małą ewolucją względem oryginału.
I nie liczę, że Mirage będzie tym, czym na pewnym etapie dla samej marki było Origins, ale mam nadzieję, że chociaż w pewnym stopniu będziemy mogli liczyć na zmiany, które będą miały przełożenie na odświeżone doznania. Czy tak będzie? Trudno powiedzieć. Pewne jest to, że po trzech ostatnich odsłonach przyda się mały kopniak, który zachęci graczy, aby ruszyć do sklepów i sprawdzić, co Ubisoft upichcił tym razem.
Reasumując…
Jak więc wspomniałem, Assassin’s Creed Mirage ma spory potencjał i już po pierwszych zapowiedziach napływających do nas z Ubisoftu można czuć, że firma pokłada w tej odsłonie nadzieje. Być może będzie to niejako powrót na stare śmieci, być może coś nowego, a być może próba kontynuowania i dalszego spieniężania formuły, którą dobrze zdążyliśmy poznać przez kilka ostatnich lat.
W jakim kierunku wszystko nie pójdzie, prawdopodobnie sprzedaż znów będzie wysoka. Osobiście mogę więc napisać tylko, iż mam nadzieję, że nie skończy się zawodem milionów fanów marki. W końcu najważniejsze w tym wszystkim powinno być zadowolenie graczy. I liczę, że Ubisoft właśnie w taki sposób do tego podejdzie. Setting brzmi ciekawie, nadzieje są - teraz niech przełoży się to na rzeczywistość.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Assassin's Creed Mirage.
Przeczytaj również
Komentarze (112)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych