Dziesięć najlepszych filmów z Sylvestrem Stallone
Sylvester Stallone to jeden z gwiazdorów kina akcji lat 80. i 90., który znakomicie poradził sobie w nowej rzeczywistości, także za sprawą całkiem niezłych kontynuacji dawnych hitów. Doświadczony aktor, reżyser, scenarzysta i producent filmowy wciąż pojawia się w wielu interesujących produkcjach, takich jak choćby - zapowiedziany na przyszły miesiąc - nowy serial o tematyce mafijnej.
Mimo 76 lat na karku Sylvester Stallone nie myśli o zakończeniu kariery. W tym roku na Amazon Prime miała miejsce premiera najnowszego filmu z jego udziałem, czyli “Samarytanina”, w którym niezmordowany Sly gra legendarnego bohatera, ukrywającego się przed opinią publiczną. W najbliższym czasie zobaczymy kilka filmów z udziałem tego odtwórcy, spośród których najciekawiej prezentuje się kolejna odsłona “Strażników Galaktyki”, realizowana oczywiście przez Jamesa Gunna, a także już czwarta część “Nieustraszonych”.
W listopadzie premierę ma mieć również nowy serial Paramount+ “Tulsa King”, w którym gwiazdor wcieli się w postać Dwighta “Generała” Manfrediego, capo nowojorskiej mafii, który wychodzi z więzienia po odsiedzeniu w nim 25 lat. Jednym z producentów tego serialu jest Terence Winter, znany z reżyserii odcinków “Rodziny Soprano” i “Zakazanego Imperium”. W oczekiwaniu na te premiery przyjrzeliśmy się dotychczasowej karierze naszego bohatera, wybierając dziesięć najciekawszych filmów w jego dorobku.
Rocky
Pierwszy wielki triumf Sylvestra Stallone, który napisał scenariusz do filmu opowiadającego o podrzędnym bokserze, z czasem dostępującym zaszczytu walki na najwyższym poziomie. Na dobrą sprawę “Rocky” zapoczątkował cały podgatunek kina sportowego. Bez wielkiego, komercyjnego triumfu obrazu Johna G. Avildsena nie byłoby choćby wyreżyserowanego przez tego samego twórcy “Karate Kida”, a także fenomenu samego Sly’a. Aktor bowiem mocno walczył o to, by zagrać w tym filmie główną rolę, odpuszczając sobie dużą część z 350 tys. dolarów, które miał otrzymać za skrypt do tej produkcji, co po pewnymczasie okazało się znakomitą decyzją.
F.I.S.T.
Już dwa lata po wielkim sukcesie “Rocky’ego” premierę miał inny film oparty o scenariusz aktora (przy którym współpracował z Joe Eszterhasem), w którym sam Sly zagrał postać Johnny’ego Kovaka, luźno opartą na losach słynnego działacza związkowego Jimmy’ego Hoffy, którego w ostatnich latach odtwarzał w “Irlandczyku” Al Pacino. Kovak wraz z przyjacielem staje na czele związku zawodowego, powołanego do obrony praw kierowców ciężarówek. W tym nieco zapomnianym dziś obrazie Normana Jewisona jedną z pomniejszych ról zagrał Anthony Kiedis, 16-letni wtedy, przyszły lider zespołu Red Hot Chilli Peppers.
Nocny jastrząb
Obraz z 1981 roku jest warty wspomnienia z kilku powodów. Po pierwsze jest to pierwszy film akcji, w którym główną rolę gra Sylvester Stallone. Jego antagonistą jest w nim terrorysta Wulgar, którego z kolei odtwarza Rutger Hauer, debiutujący w amerykańskiej produkcji. Całość była początkowo pomyślana jako trzecia część serii “Francuski łącznik”, w której bohaterem miał być znów Popeye Doyle. Kiedy jednak Gene Hackman odmówił w niej udziału, twórcy poszli w zupełnie innym kierunku i wyszło całkiem nieźle, nie tylko dlatego, że Sly wygląda tu jak główny bohater “Serpico”, grany przez Ala Pacino.
Pierwsza krew
Film-legenda, któremu dokładnie wczoraj stuknęła czterdziestka. Oparta na książce Davida Morrella produkcja, kompletnie na przekór wizji autora rozpoczęła zdecydowanie zbyt długą serię i oczywiście przyczyniła się do ogromnej popularności aktora w następnych latach. W dość standardowej fabułce opowiadającej o samotniku, z którym zadzierają lokalni stróże prawa, kompletnie nieświadomi tego z kim przyjdzie im się mierzyć, upakowano całkiem sporo istotnych wątków takich jak małomiasteczkową niechęć do obcych, a także los pozostawionych sobie samym weteranów wojny w Wietnamie. Tych ważnych kontekstów pozbawione były już - nastawione właściwie wyłącznie na akcję - sequele, w których sam Sly nie wznosił się również na wyżyny aktorstwa, jak tu w jednej ze scen kończących obraz Teda Kotcheffa.
Tango i Cash
Już samo zestawienie dwóch kultowych, amerykańskich aktorów, jakimi niewątpliwie są Sylvester Stallone i Kurt Russell (którego rolę początkowo miał grać Patrick Swayze), zasługuje tu na wyróżnienie. Interesująco wypada również decyzja o tym, że to słynny Sly ma tu grać policjanta-intelektualistę, co nadaje obrazowi pewnego, komicznego posmaku. Sama produkcja to zaś kwintesencja kina akcji lat 90’ i klasyk ery VHS, w której dwóch prawych gliniarzy zostaje niesłusznie osadzonych w więzieniu, a następnie muszą oni oczyścić swoje dobre imię.
Oscar
Aktorów, którzy zasłynęli z grania twardych mężczyzn, generalnie można podzielić na takich, którzy zostali zaszufladkowani, a także tych potrafiących iść wbrew własnemu emploi. To co udało się choćby Arnoldowi Schwarzeneggerowi nie stało się udziałem fatalnie się dziś kojarzącego Stevena Seagala. W ślady byłego gubernatora Kalifornii umiał pójść Sylvester Stallone, który zagrał kilka ról komediowych, spośród których najciekawsza wydaje się ta z “Oscara”. Grany przez niego gangster Angelo “Snaps” Provolone przysięga będącemu w ciężkim stanie ojcu, że od teraz będzie uczciwym człowiekiem, co oczywiście ma swoje - czasami mniej, czasami bardziej - zabawne konsekwencje.
Człowiek Demolka
Spośród dwóch, bardzo podobnych filmów zrealizowanych w latach 90’ nieco lepiej od “Sędziego Dredda”, wypada “Człowiek Demolka”. Głównie dlatego, że pojedynek Sylvestra Stallone z będącym wtedy u szczytu popularności Wesleyem Snipesem jest niezwykle efektowny, a w pamięci widzów pozostała zapewne również rola Sandry Bullock, żarty o muszelkach, jak również sposób w jaki główny bohater zdobywa bezcenny - nie tylko w czasach PRL - towar, którym jest papier toaletowy.
Cop Land
Rola w filmie Jamesa Mangolda nieprzypadkowo - obok pierwszego “Rocky’ego i “Rambo” - uchodzi za najwybitniejszą kreację Sylvestra Stallone, który daleki jest tu od wszystkich stereotypowych wcieleń tego odtwórcy, znanych choćby z lat 80. i 90. Sly gra tu bowiem szeryfa Freddy’ego Heflina, który od zawsze marzył o tym, żeby zostać policjantem, ale ze względu na ubytek słuchu jego podania były odrzucane. W roli bardzo nietypowego herosa Stallone spisuje się znakomicie, po raz kolejny przypominając o swoim sporym talencie dramatycznym.
Niezniszczalni
Jak z wyprzedzeniem zareagować na argumenty o odcinaniu kuponów od dawnej sławy przez starych i już dawno spranych gwiazdorów kina akcji lat 80’ i 90’? Kompletnie je zignorować, stawiając na efektowne sekwencje, dużo wybuchów i obowiązkowe prężenie muskułów przez wszystkich członków filmowej obsady! Tej serii filmowej trudno zarzucić, że kogokolwiek oszukuje, bo widz dobrze wie czego się po niej spodziewać i dostaje to z nawiązką. Jak widać po ocenach części pierwszej i drugiej realizatorzy wyciągają lekcje ze swoich błędów i potrafią tworzyć coraz lepsze widowiska, nie tylko ku uciesze sierot po kinie akcji ery VHS.
Creed
O tym jak udanie reaktywować dawne serie filmowe przekonywały ostatnio serial “Cobra Kai” oparty o postacie pojawiające się w cyklu “Karate Kid”, jak i trzyczęściowa (niedawno ujawniono trailer do drugiego sequela, w którym nie zagra jednak Stallone) na razie seria “Creed”, której głównym bohaterem jest tu - grany przez Michaela B. Jordana - syn Apollo Creeda, Adonis. Sam Stallone gra tu postać podobną do tej z najnowszej odsłony właściwej serii, czyli “Rocky’ego Balboi”, starszego pana z ogniem w oczach, który jednak tym razem nie wychodzi na ring, a jedynie wspiera swojego podopiecznego. Obaj odtwarzają tu modelową parę uczeń - nauczyciel, która być może rzeczywiście jest już mocno ograna, ale cóż z tego, skoro znakomicie tu funkcjonuje!
Przeczytaj również
Komentarze (52)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych