The Dark Pictures The Devil in Me Playtest

Gramy w The Dark Pictures: The Devil in Me. Supermassive Games "odkrywa" nowe rozwiązania w gameplayu

Mateusz Wróbel | 24.10.2022, 18:00

Supermassive Games co rok serwuje swoim fanom przynajmniej jedną nową przygodówkę. W tym roku deweloperzy pracowali nie tylko we współpracy z 2K Games nad finalnie ciepło przyjętym The Quarry, ale także przygotowują zakończenie pierwszej części antologii The Dark Pictures. W ostatnich dniach miałem okazję zagrać w The Dark Pictures Anthology: The Devil in Me, a poniżej poznacie moje wrażenia z rozgrywki, które powinny pomóc w zdecydowaniu, czy warto nabyć ową przygodę.

Uwaga! Przed przejściem do konkretów warto zaznaczyć, że wszelkie podstawowe informacje o grze (fabuła, bohaterowie, miejsce i czas akcji, nowe/odświeżone mechaniki) opublikowaliśmy już wcześniej, po pierwszym pokazie. W tym miejscu opisujemy, jak pozycja wygląda w praktyce, a po informacje teoretyczne odsyłam chętnych do tego miejsca!

Dalsza część tekstu pod wideo

The Dark Pictures: The Devil in Me stawia na znane i jednocześnie rozbudowane doświadczenie

The Dark Pictures Erin i mark

Na potrzeby testów deweloperzy udostępnili zainteresowanym wycinek gry składający się z kilku etapów fabularnych. Produkcja jest podawana tutaj, podobnie jak w poprzednich odsłonach serii, w formie rozdziałów, podczas których sterujemy różnymi bohaterami. Tak naprawdę w każdego z nich mamy okazję się wcielić w trakcie zabawy i zadecydować o jego losie poprzez dokonywanie wyborów czy wygrywanie/przegrywanie sekwencji QTE.

Tym samym przejmujemy kontrolę nad postaciami z ekipy filmowej, która trafia do tajemniczego hotelu w celu nakręcenia dokumentu o seryjnym mordercy. Wcielamy się w Charliego (reżysera), Marka (kamerzystę), czy Erin (operatorkę dźwięku), którzy muszę nie tyle, co przygotować swój sprzęt do najbliższego występu, ale także zbadać najciemniejsze zakamarki lokacji - czasami zżera ich ciekawość, skąd odbiegają dziwne odgłosy, a innym razem muszą np. udać się do magazynku, w którym przywrócą prąd, wyłączony w niewyjaśniony sposób kilka minut temu.

Opisywane The Dark Pictures: The Devil in Me to doskonale znane doświadczenie, gdzie główną rolę odgrywają wybory - tych dokonujemy podczas rozmów czy czynów. Budujemy relacje z postaciami i eksplorujemy poszczególne miejscówki w celu rozwiązania łatwiejszych czy trudniejszych zagadek, a także poznania istotnych kwestii nt. miejsca, w którym się znajdujemy. Hotel ma swoją historię - tak jak kopalnie w Unitl Dawn czy jaskinie w House of Ashes. Ponadto nie brakuje efektu motyla czy obrazów, dzięki którym możemy przewidzieć przyszłość.

Wiele zmian w gameplayu na plus

The Devil in Me robot

Historia w The Dark Pictures: The Devil in Me jest więc podana w taki sposób, jak przy House of Ashes, Little Hope, Man of Medan. Fani antologii będą doskonale zdawać sobie sprawę z tego, na co mogą się szykować już w połowie listopada, kiedy to owa przygodówka będzie miała premierę. O ile schemat fabularny nie uległ zmianie, tak twórców z Supermassive Games muszę pochwalić za zaimplementowanie do tytułu wielu mechanik, które dają nam teraz większe pole do popisu.

Pierwsze i najważniejsze - w The Dark Pictures: The Devil in Me możemy biegać w bardziej otwartych lokacjach. Przy tych ciasnych, niesamowicie korytarzowych jest narzucany chód, ale gdy jesteśmy w np. salonie czy barze, to bez problemu możemy zacząć biec - zwiększa to szybkość eksploracji i nie zmusza nas do żmudnego, dłużącego się przemieszczania od ściany do ściany w poszukiwaniu znajdziek.

W The Dark Pictures: The Devil in Me możemy także przesuwać przedmioty i ustawiać je w wybranych przez siebie miejscach, aby np. przeskoczyć przez dziurę w podłodze. Wygląda to tak, jak przy A Plague Tale Requiem czy The Last of Us. Szukamy chociażby deski lub szafki, chwytamy ją i przesuwamy do miejsca oznaczonego przez twórców. Gdy się do niego zbliżymy, gra automatycznie przejmie na kilka sekund kontrolę nad protagonistą, aby ten ustawił dany przedmiot w idealnym miejscu. Ta funkcja także poprawia ogólne doznania płynące z eksploracji i pozwala twórcom popuścić wodze fantazji podczas projektowania łamigłówek.

Do rozgrywki dochodzi także przechodzenie po desce nad przepaścią - balansujemy wtedy ciałem. Możemy również wspinać się po skrzynkach czy innych elementach, aby dostać się m.in. na piętro salonu. I to nie tylko wtedy, gdy prowadzi nas tam fabuła - takie czynności możemy wykonywać także opcjonalnie, aby zebrać nowe, nieobowiązkowe wskazówki na dane tematy. Tak, jak wspomniałem wyżej, eksploracja została upiększona i wypada w nadchodzącej produkcji Supermassive Games bardzo przyzwoicie.

To będzie najlepsza odsłona marki!

W The Dark Pictures: The Devil in Me rozbudowano również HUD. Od teraz bohaterowie mogą nosić przy sobie maksymalnie cztery przedmioty. Każda z postaci ma inny przyrząd (Erin posiada mikrofon, dzięki któremu słyszy dźwięki zza ścian, a Mark aparat z lampą błyskową, którą potrafi rozjaśnić ekran na kilka sekund), który pomaga jej w eksploracji, a także w krytycznych sytuacjach. Walk w The Dark Pictures: The Devil in Me nie ma dużo, ale przez zagadki przygotowane przez tajemniczą postać protagoniści mogą pożegnać się z życiem, stąd owe przyrządy niejednokrotnie pomogą im wyjść z opresji.

The Dark Pictures: The Devil in Me wypada bardzo dobrze na tle poprzednich odsłon antologii. Jedyne, co mnie na razie martwi, to optymalizacja tytułu na komputerach osobistych. Grając na karcie graficznej RTX 3060 Ti w rozdzielczości 1440p na ustawieniach graficznych na poziomie "wysokie" przez większość czasu mogłem cieszyć się 60 klatkami na sekundę i świetną oprawą graficzną (modele twarzy i mimika to mistrzostwo!). Jednakże podczas zbyt szybkiego obrotu kamerą FPS-y potrafiły spaść nawet do 40-45, co nie wróży dobrze tuż przed premierą.

Mimo tego powtórzę to, co pisałem już z okazji pierwszego pokazu: The Dark Pictures: The Devil in Me będzie bezapelacyjnie najlepszą odsłoną marki. Po tymże playteście wiem to już doskonale i fani antologii na pewno będą wniebowzięci rzeczoną historią w hotelu, która wydaje się być tą "najpoważniejszą" ze względu na to, że nie będą nas tutaj gonić potwory, a większy nacisk zostanie postawiony na zagadkowość i wzajemne zaufanie w ekipie filmowej, która wcale nie wygląda na tak zgrany zespół, jak można się było tego spodziewać. Przeczuwam solidne 8/10.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Dark Pictures Anthology: The Devil in Me.

Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper