Wednesday - jak Tim Burton wskrzesił Rodzinę Adamsów
Jednym z największych hitów zeszłego roku na serwisach streamingowych była niewątpliwie “Wednesday” Netflixa, serial wykorzystujący bohaterów komiksów Charlesa Addamsa z XX. wieku, rozsławionych za sprawą serii filmów z lat 90., wyreżyserowanych przez Barry’ego Sonnenfelda. Prawdziwym magnesem na widzów okazała się informacja, że przy realizacji serii uczestniczył sam Tim Burton, twórca wprost idealny do kreowania podobnych postaci.
Ojcem słynnej Rodziny Addamsów był amearykański artysta grafik Charles Addams, którego pojedyncze komiksy o poszczególnych członkach dość upiornego, czasami wręcz makabrycznego, ale również na swój sposób niezwykle zabawnego rodu był publikowany przez New Yorkera przez niemal 50 lat od 1938 roku i cieszył się sporą popularnością. Ta naturalnie nie mogła zostać przeoczona przez twórców filmowych i telewizyjnych, którzy podchodzili do adaptacji jego dzieł kilkukrotnie, co zmaterializowało się choćby w postaci serialu telewizyjnego w latach 1964-1977. Temat powrócił w ostatniej dekadzie XX wieku, gdy Orion Pictures zdecydowało się - głównie za namową przedstawicieli Fox, bezskutecznie próbujących przejąć od nich prawa do ekranizacji - na realizację pierwszego filmu, w reżyserii Barry’ego Sonnenfelda, a ten - mimo wielu kłopotów przy tworzeniu, o których można by napisać osobny artykuł - spotkał się z gorącym przyjęciem publiczności, zarabiając niemal 200 milionów dolarów na całym świecie. O wiele lepiej powitany przez krytykę sequel, wyprodukowany w 1993 roku, nie zarobił już jednak tak wiele i temat fabularnych filmów, prezentujących przygody ekscentrycznej rodzinki, na kilka lat ucichł, by powrócić w postaci już nie tak udanego dzieła Dave’a Payne’a z 1998 roku.
Wspomniane już problemy w pracach nad pierwszym filmem Sonnenfelda były spowodowane przede wszystkim krętymi dziejami samej wytwórni Orion. Ta bowiem, na początku lat 90., miała ogromne problemy finansowe, które zadecydowały o sprzedaży części praw do najatrakcyjniejszych produkcji. Tak stało się również w przypadku projektu “Rodziny Addamsów”, który dostał się w ręce Paramount Pictures. Owo przejęcie wpłynęło jednak na realizację filmu, o czym opowiadał sam reżyser, który w czasie realizacji filmu miał stracić ponad 7 kilogramów wagi, wspominając że w pewnym momencie na planie zaczęto oszczędzać nawet na butelkowanej wodzie. Wiązało się to z faktem że, nowy właściciel praw do obrazu nie bardzo wierzył w to, że uda się go skutecznie sprzedać. W opinii wielu głównym problemem było bowiem to, że na początku lat 90. postacie z komiksów Addamsa nie były popularne wśród ludzi, którzy liczyli sobie mniej niż 40 lat, więc powszechnie spodziewano się finansowej klapy produkcji i tak kosztującej więcej niż pierwotnie planowano. Budżet filmu Sonnenfelda został bowiem przekroczony o ponad 5 milionów dolarów.
We wszystkich opowieściach o tworzeniu obrazu z 1991 roku pojawia się nazwisko Tima Burtona, który wedle ówczesnych plotek był pierwszym kandydatem do realizacji filmu, traktującego o przygodach tej nietypowej rodzinki. Nie było w tym nic dziwnego, bowiem mający już wtedy opinię jednego z najciekawszych autorów w amerykańskim kinie rozrywkowym, reżyser był znany z tak nietypowych widowisk jak choćby “Sok z żuka” czy “Edward Nożycoręki”, które zapewniły mu nieformalny tytuł króla filmowej makabreski. Co ciekawe jednak, sam zainteresowany, cytowany w artykule magazynu “Empire” nie potwierdza tych doniesień, sugerując jednak, że być może kontaktowano się wtedy z jego agentami. Realizujący na początku lat 90. film “Powrót Batmana” twórca na dobre zaangażuje się w kolejne produkcje z tej serii dopiero w kolejnych dekadach, choć i tu zaczęło się od niezrealizowanego projektu.
Nieudana produkcja animowana
W marcu 2010 roku prawa do tworzenia filmów na podstawie komiksów Charlie Addamsa przejęła firma Illumination Entertainment, która od razu ogłosiła chęć wyprodukowania animacji poklatkowej, którą miał się zająć nie kto inny, a właśnie Tim Burton. W mediach pojawiły się informacje jakoby sam reżyser był zainteresowany oddaniem dużo ostrzejszego, a dużo bliższego papierowym oryginałom niż wszystkie poprzednie ekranizacje, humoru komiksów o Rodzinie Addamsów, a sukces poprzedniego, bardzo podobnego w wymowie filmu Burtona, którym była “Gnijąca panna młoda” dawał nadzieje na znakomite dzieło, idealnie pasujące do charakteru wcześniejszej twórczości samego reżysera. Wkrótce jednak okazało się, że wszelkie plany spaliły na panewce.
Sam Burton, we wspomnianym już artykule z “Empire” podkreśla, że przedstawiciele wytwórni nie byli poważnie zainteresowani klasycznym obrazem, w ich rozmowach brakowało konkretów i od początku nastawiali się raczej na realizację komputerowej animacji. Ostatecznie miała ona swoją premierę dziewięć lat później, bo w 2019 roku, z udziałem m.in. Oscara Isaaca, Charlize Theron, Chloe Grace Moretz, Finna Wolfharda, a także Snoop Dogga i cieszyła się sporą popularnością. Przy budżecie sięgającym 24 milionów dolarów zarobiła ponad 200 milionów. W międzyczasie pojawił się pomysł realizacji serialu, przygotowanego przez duet Alfred Gough - Miles Millar, najbardziej znany ze stworzenia swoistego prequelu do opowieści o Supermanie, w postaci serialu “Smallville”.
Opowieść miała się koncentrować wokół postaci Wednesday Addams, w filmie Sonnenfelda granej przez Christinę Ricci, pozostającą tam jednak w cieniu Morticii i Gomeza Addamsów. Gough i Millar od początku planowali ukazanie losów 16-letniej Wednesday Addams, która zostaje wyrwana z naturalnego, rodzinnego środowiska, wysłana do szkoły z internatem, tam zmuszona do wejścia w zupełnie inne środowisko i nauczenia się funkcjonowania w nim. Twórcy sami jednak przyznawali, że pisanie scenariusza było niezwykle skomplikowane ze względu na naturalne cechy ich bohaterki. Trudno bowiem budować zainteresowanie serią na postaci tak nieekspresyjnej, programowo uciekającej od emocji, a co za tym idzie również mającej trudności w kontaktach z innymi ludźmi. Jej ewolucja, uwzględniająca przede wszystkim dbałość o osoby, które stopniowo stają się jej coraz bliższe, jest jednym z motorów napędowych pierwszego sezonu i udało się ją pokazać całkiem dobrze.
Gough i Millar sami przyznawali, że pisali scenariusz serialu mając na myśli przede wszystkim wcześniejsze dzieła Tima Burtona, określane przez nich mianem “upiornych, ale jednocześnie zabawnych”. Ważna okazała się zarówno wszechobecna opozycja normalnych ludzi i tzw. wyrzutków, jak i krytyka kolonialnej przeszłości Ameryki, utożsamianej z pojawiającymi się w produkcji postaciami pierwszych osadników, a obecna już w sequelu Sonnenfelda z 1993 roku, w którym Wednesday Addams zostaje zmuszona do odegrania roli Pocahontas, przeciwko czemu się zresztą buntuje. Duet twórców postanowił przedłożyć swój projekt samemu Burtonowi, próbując namówić reżysera do współpracy przy produkcji, jak i reżyserii kolejnych odcinków. Jak sami wspominali, spodziewali się oni błyskawicznej odmowy. Bardzo szybko okazało się jednak, że mocno spodobał mu się ten projekt.
Idealny moment
Burton stwierdził, że propozycja współpracy przyszła prawdopodobnie w najdogodniejszym momencie, którym była oczywiście przerwa pandemiczna, podczas której wszystkie nowe produkcje zostały wstrzymane. Reżyser stwierdził bowiem, że nigdy nie był specjalnie zainteresowany współpracą z telewizją czy serwisem streamingowym, ale w owym czasie po prostu nie było innych możliwości. Początkowo zaproponowano mu realizację wszystkich ośmiu odcinków, ostatecznie jednak zgodził się na cztery, a pozostałe dostały się w ręce Gandjy Monteiro i Jamesa Marshalla. Ze względu na obostrzenia covidowe zdjęć nie można było realizować w Wielkiej Brytanii, kręcono je w Rumunii. Prace nad produkcją trwały aż dziewięć miesięcy i były najdłuższym tego typu okresem w karierze Burtona, nie licząc realizacji animacji poklatkowych.
Niezwykle istotnym czynnikiem, który sprawił, że Burton zaangażował się w ten projekt, okazało się to, że w scenariuszu przedłożonym mu przez Gougha i Millara odnalazł on własne doświadczenia z czasu, gdy był w podobnym wieku co bohaterka serialu. “W 1976 roku poszedłem na bal w szkole średniej. Działo się to w czasie, gdy swoją kinową premierę miała “Carrie” i czułem się jak męska wersja głównej bohaterki tego filmu. Byłem tam obecny, ale tak naprawdę nie czułem się częścią tego wydarzenia. To uczucie, które nigdy nie opuszcza człowieka, niezależnie od tego jak bardzo chciałby o nim zapomnieć” - powiedział reżyser w wywiadzie dla “Empire”. Oglądając odcinki pierwszego sezonu “Wednesday” łatwo zrozumieć skąd bierze się tak ogromne zrozumienie dla światopoglądu głównej bohaterki, którą Burton nazywa wręcz bardzo bliską własnemu.
Serial pewnie nie cieszyłby się tak wielką popularnością, gdyby nie doskonały dobór aktorki do głównej roli. Twórcy serii od początku poszukiwali odtwórczyni, mającej latynoskie korzenie, które nawiązywałyby do dziedzictwa filmowej rodziny. Podobno już po pierwszym spotkaniu na zoomie wszyscy byli zgodni co do tego, że 20-letnia obecnie Jenna Ortega, mająca meksykańsko-portorykańskie pochodzenie, sprawdzi się w tej roli idealnie. Gwiazda Disney Channel w ostatnim czasie szturmem podbiła rynek filmowy, zwłaszcza horroru za sprawą gry w takich filmach jak ostatnia odsłona “Krzyku”, “Studia 666”, “X” Ti Westa czy też zupełnie odmienne “Konsekwencje”, a na planie serialu Netflixa wykazała się ogromną inicjatywą. Nie tylko bowiem nauczyła się grać na wiolonczeli, ale także brała lekcje szermierki, łucznictwa, bokserstwa, kajakarstwa, jak również nauczyła się trochę języka niemieckiego, by być dobrze przygotowana do roli Wednesday Addams. Wyraźnym ukłonem w stronę fanów filmów Sonnenfelda było rzecz jasna zatrudnienie do roli Marylin Thornhill, Christiny Ricci, której w udziale w kolejnej produkcji Tima Burtona (po pamiętnym “Sleepy Hollow”) na szczęście nie przeszkodziły prace nad serią “Yellowjackets”.
W zaledwie kilka tygodni po premierze pierwszego sezonu serialu Netflixa ogłoszono, że powstanie jego kontynuacja, co absolutnie nie może dziwić. Nie dość bowiem, że seria stała się ogromnym, światowym fenomenem, to jeszcze należy ona do ulubionej kategorii wszystkich producentów na świecie, bo nadaje się idealnie nie tylko dla starszych widzów, ale również tych najmłodszych, będąc przy tym bardzo nietypową, bo najeżoną wyjątkowo czarnym humorem, jakże typowym dla produkcji samego Tima Burtona. Na jej korzyść działać będzie także z pewnością rosnący status aktorski Jenny Ortegi, będącej obecnie jedną z największych młodych gwiazd kina, która pojawi się w tym roku choćby w kolejnej odsłonie serii “Krzyk”. Poza wszystkim jest to jednak także kawał porządnej, serialowej rozrywki, która może jeszcze zyskiwać w kolejnych latach, z jednej strony czerpiąc z potencjału komiksowego pierwowzoru, a z drugiej twórczo i nowocześnie go odświeżając.
Przeczytaj również
Komentarze (50)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych