Czy doczekamy się kolejnego polskiego Oscara? O faworytach do najbardziej prestiżowych nagród filmowych
W nocy z niedzieli na poniedziałek będzie miała miejsce 95. ceremonia rozdania Oscarów, która jak zwykle elektryzuje cały świat, nie tylko ten filmowy. Choć bowiem co roku słychać narzekania, zarówno na poziom samej gali, jak i zwycięzców poszczególnych kategorii, wciąż próżno szukać innych nagród, które tak rozpalałyby wyobraźnię widzów. Tym razem również w Polsce, ze względu na obecność filmu “IO” w jednej z głównych kategorii.
Spore kontrowersje wzbudził wybór Akademii w zeszłym roku, bo postanowiła ona nagrodzić w kategorii Najlepszy Film, zrealizowany dla platformy Apple TV+ obraz Sian Heder “Coda”, pomijając głównego faworyta w postaci “Psich pazurów” Jane Campion, której na pocieszenie pozostała statuetka za Najlepszą Reżyserię. Wybór ten pokazał, że w przypadku Oscarów nigdy nic nie jest pewne, a zatem sama ceremonia nadal bywa wydarzeniem, którego przebieg jest często trudny do przewidzenia.
Czy tak będzie i w tym roku? Dość niespodziewanym faworytem większości głównych kategorii jest tym razem bardzo nietypowy przedstawiciel kina rozrywkowego. Widowisko w reżyserii Daniela Kwana i Daniela Scheinerta “Wszystko Wszędzie Naraz” zgarnęło aż jedenaście nominacji, znacząc jednocześnie absolutny triumf modnej w ostatnich latach wytwórni A24, która za jego sprawą zaliczyła również swój największy komercyjny sukces. Fakt ten jest szczególnie interesujący w kontekście szerokiej obecności innych, nastawionych głównie na rozrywkę pozycji, dużo bardziej konwencjonalnych, które również mogą liczyć na kilka nagród.
Nominacje dla nich często odbiera się w kategorii swoistego podziękowania dla twórców, którzy w niezwykle trudnym, pocovidowym okresie uratowali branżę kinową, dostarczając jej wielkich hitów. Mam tu na myśli szczególnie “Avatara: Istoty wody”, a także “Top Gun: Maverick”. Obok drogich superprodukcji funkcjonują również dużo skromniejsze dzieła, które dzięki nominacjom w pojedynczych kategoriach zdołały się przebić do mainstreamu, co dotyczy również jedynego polskiego obrazu, pozostającego w rywalizacji o statuetkę.
Najlepszy Film
- "Na Zachodzie bez zmian"
- "Duchy Inisherin"
- "Avatar: Istota wody"
- "Elvis"
- "Wszystko wszędzie naraz"
- "Fabelmanowie"
- "Tar"
- "Top Gun: Maverick"
- "W trójkącie"
- "Women Talking"
Jak co roku zestawienie kategorii Największy Film przynosi kompletny gatunkowy misz-masz i wygląda bardzo ciekawie, nawet jeśli osobiście z pewnością (choćby zamiast "Elvisa" czy "Avatara") umieściłbym tu kontrowersyjny, ale też rozkosznie wręcz przeszarżowany "Babylon" Damiena Chazelle'a. Obok “Avatara: Istoty wody” Jamesa Camerona mamy tu skromniutki obraz “Women Talking” Sary Polley, wyprodukowany przez zasłużoną wytwórnię Orion Pictures, powracającą na salony po bankructwie w 1992 roku. Uwagę zwracają również trzy europejskie produkcje: niemieckie “Na Zachodzie bez zmian”, brytyjsko-irlandzkie “Duchy Inisherin”, a także zdobywca Złotej Palmy w Cannes “W trójkącie” Rubena Ostlunda, który zgarnął tę nagrodę już drugi raz w karierze.
Absolutnym faworytem jest wspomniane już dzieło Kwana i Scheinerta, które zdobyło wszystkie nagrody Gildii, a także zostało wskazane przez krytyków. Pewne szanse ma znakomity obraz Martina McDonagha, z rewelacyjnym duetem Colin Farrell-Brendan Gleeson, a także “The Fablemans” Stevena Spielberga, bo oba wygrały Złote Globy we własnej kategorii. Z drugiego szeregu może zaatakować “Tar” Todda Fielda; być może Akademia postanowi również pójść na całość w uhonorowaniu kina rozrywkowego i wygra jeden z dwóch największych komercyjnych hitów przełomu 2022 i 2023 roku.
Kibicuję: Przede wszystkim rewelacyjnym “Duchom Inisherin”, w mniejszym stopniu “Tar”, ale statuetka dla “Wszystko Wszędzie Naraz” też będzie dużym wydarzeniem.
Najlepszy reżyser
- Martin McDonagh "Duchy Inisherin"
- Dan Kwan i Daniel Scheinert "Wszystko wszędzie naraz"
- Steven Spielberg "Fabelmanowie"
- Todd Field "Tar"
- Ruben Ostlund "W trójkącie"
Po tym jak statuetkę za najlepszą reżyserię zgarnęła w zeszłym roku Jane Campion, a wcześniej triumfowała w tej kategorii Chloe Zhao w gronie tegorocznych nominowanych nie ma żadnej kobiety. W głównej kategorii nie znalazły się choćby “Jednym głosem” Marie Schrader, “Till” Chinonye Chukwu, a na rewelacyjną debiutantkę Charlotte Wells za “Aftersun” jest chyba jeszcze za wcześnie. W zestawieniu są za to zarówno zasłużeni weterani (Spielberg, w mniejszym stopniu McDonagh), europejscy gwiazdorzy (Ostlund), powracający po latach twórcy (Field), jak i kompletni konkursowi debiutanci (The Daniels). Już sam ten fakt sprawia, że trudno wytypować zwycięzcę, choć murowanymi faworytami bukmacherów są Scheinert i Kwan, a jedynie przyznany Spielbergowi Złoty Glob sprawia, że można się tu spodziewać innego rozstrzygnięcia.
Kibicuję: Martinowi McDonaghowi, a także Rubenowi Ostlundowi.
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa
- Cate Blanchett "Tar"
- Ana de Armas "Blondynka"
- Andrea Riseborough "To Leslie"
- Michelle Williams "Fabelmanowie"
- Michelle Yeoh "Wszystko wszędzie naraz"
W zeszłym roku byliśmy świadkami nietypowej sytuacji, bo wszystkie nominowane role kobiece pochodziły z filmów, które nie otrzymały wskazania w głównej kategorii. W tym roku mamy tylko dwa takie przypadki. Ana de Armas została nominowana za poruszającą rolę Marilyn Monroe w kompletnie polaryzującym krytyków i widzów filmie Andrew Dominika “Blondynka”. Z kolei Andrea Riseborough zagrała w “To Leslie” kobietę, która przed laty wygrała wielkie pieniądze na loterii, ale szybko je roztrwoniła, zostając zmuszoną do powrotu na stare śmieci.
Faworytki są jednak dwie. Cate Blanchett może zdobyć swego trzeciego Oscara za rolę genialnej, ale również kontrowersyjnej dyrygentki Lydii Tar w filmie Todda Fielda, który zresztą często krytykuje się za to, że wyróżnia się w zasadzie tylko ze względu na jej kreację. Naprzeciwko niej staje oscarowa debiutantka Michelle Yeoh, w brawurowej roli Evelyn Wang, w bardzo nietypowym dziele duetu Danieli. Czy obie panie pogodzi Michelle Williams, równie mocno chwalona za udział w “The Fablemans”? Raczej nie, bo bukmacherzy oceniają szansę Blanchett i Yeoh równo.
Kibicuję: Obu głównym faworytkom, choć Cate Blanchett ciut bardziej.
Najlepszy aktor pierwszoplanowy
- Austin Butler "Elvis"
- Colin Farrell "Duchy Inisherin"
- Brendan Fraser "Wieloryb"
- Paul Mescal "Aftersun"
- Bill Nighy "Living"
Bardzo podobnie jest u panów, wśród których również mamy dwóch wielkich faworytów. W przypadku dużo młodszego Austina Butlera często pojawia się komentarz, że wcielił się w Elvisa Presleya lepiej niż sam król rock’n’rolla, który jak wiadomo w końcówce swej burzliwej kariery został zmuszony do odgrywania roli pięknego ptaka w złotej klatce. Jego głównym konkurentem jest Brendan Fraser w niezwykle intensywnej roli w filmie “Wieloryb” Darrena Aronofsky’ego. Sam film nie dostał nominacji, co nie może dziwić, biorąc pod uwagę ilość kontrowersji, jaka wokół niego narosła. W zestawieniu są też świetny Colin Farrell za “Duchy Inisherin”, jak i dwóch aktorów, których dzieli niemal wszystko. Najmłodszy w tym towarzystwie Paul Mescal i najstarszy Bill Nighy grają jednak postacie, które paradoksalnie wiele łączy.
Kibicuję: Brendanowi Fraserowi
Najlepsza aktorka drugoplanowa
- Angela Bassett "Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu"
- Hong Chau "Wieloryb"
- Kerry Condon "Duchy Inisherin"
- Jamie Lee Curtis "Wszystko wszędzie naraz"
- Stephanie Hsu "Wszystko wszędzie naraz"
Zdecydowaną faworytką tego zestawienia jest Angela Bassett, która jest oczywiście znakomitą aktorką, ale wskazanie jej roli akurat w zupełnie nieudanym widowisku MCU budzi liczne wątpliwości, z uwagi na jakość samego filmu. Przy tym warto jednak dodać, że jest to pierwsze takie wskazanie za rolę w adaptacji komiksu. Z kolei obecność aż dwóch aktorek z filmu “Wszystko Wszędzie Naraz” pokazuje wielką siłę tej produkcji. Świetna jest również Hong Chau w “Wielorybie”, która kreuje bardzo interesującą i niejednoznaczną postać. Najbardziej jednak cieszy nominacja dla Kerry Condon, pamiętanej jeszcze ze świetnej roli w “Rzymie” HBO, której kariera później mocno zwolniła. Miejmy nadzieję, że teraz zostanie kilka ciekawych propozycji.
Kibicuję: Kerry Condon za użeranie się ze swym bratem i jego nietypowym przyjacielem w “Duchach Inisherin”.
Najlepszy aktor drugoplanowy
- Brendan Gleeson "Duchy Inisherin"
- Brian Tyree Henry "Most"
- Judd Hirsch "Fabelmanowie"
- Barry Keoghan "Duchy Inisherin"
- Ke Huy Quan "Wszystko wszędzie naraz"
Inaczej niż w przypadku poprzedniej kategorii tu przewagę zdaje się mieć film Martina McDonagha, za sprawą którego nominacje otrzymało aż dwóch aktorów. Nieco więcej szans na końcowy triumf zdaje się mieć - jak zwykle cudownie cierpki - Brendan Gleeson, ale i Barry Keoghan zagrał tu świetnie, wygrywając nagrodę BAFTA. Zaskakuje za to wskazanie Judda Hirscha, pojawiającego się w “The Fablemans” zaledwie przez kilka minut. Cieszy nominacja dla Paper Bo… Briana Tyree Henry’ego za rolę w skromnym, ale jakże poruszającym “Moście”, w którym partnerował Jennifer Lawrence. Faworytem jest jednak pewien mężczyzna, znany w przeszłości z ról dziecięcych, na którego zdjęcia ze Stevenem Spielbergiem na gali czekają pewnie wszyscy fotoreporterzy.
Kibicuję: Brendanowi Gleesonowi i Brianowi Tyree Henry'emu.
Najlepszy scenariusz adaptowany
- "Na Zachodzie bez zmian"
- "Glass Onion”
- "Living"
- "Top Gun: Maverick"
- "Women Talking"
Zaskakującym faworytem tej kategorii stało się skromne “Women Talking”, którego scenariusz został oparty o powieści Miriam Toews, a jej podstawą były prawdziwe wydarzenia, dziejące się w społeczności Mennonitów w Boliwii. Skrypt został wskazany zarówno przez krytyków, jak i gildię scenarzystów. Z kolei Nagrodę BAFTA zgarnął “Na Zachodzie bez zmian” oparty rzecz jasna na powieści Ericha Marii Remarque’a, już wcześniej zekranizowanej. Ciekawostką jest tu obecność scenariusza do “Living”, napisanego przez brytyjskiego pisarza Kazuo Ishiguro, a opartego na już istniejącym materiale do “Piętna śmierci” Akiry Kurosawy.
Kibicuję: “Women Talking”
Najlepszy scenariusz oryginalny
- "Duchy Inisherin"
- "Wszystko wszędzie naraz"
- "Fabelmanowie"
- "Tar"
- "W trójkącie"
Jeśli chodzi o wyróżnienia łeb w łeb idą tu scenariusze do “Wszystko Wszędzie Naraz” Scheinerta i Kwana, a także “Banshees of Inisherin” Martina McDonagha. Pierwszy został wskazany przez krytyków i Gildię Scenarzystów, a drugi zgarnął Złote Globy i BAFTA. Leciutkim faworytem bukmacherów jest tu widowisko A24, ale żaden wybór spośród tych dwóch propozycji nie będzie zaskoczeniem. Wydaje się zaś, że atuty “Tar”, “W trójkącie”, a nawet “The Fablemans” leżą zupełnie gdzie indziej.
Kibicuję: „Banshees of Inisherin”
Najlepszy film międzynarodowy
- "Na Zachodzie bez zmian" (Niemcy)
- "Argentyna, 1985" (Argentyna)
- "Blisko" (Belgia)
- "IO" (Polska)
- "Cicha dziewczyna" (Irlandia)
No i przed nami najbardziej interesująca w Polsce kategoria, w której niestety zabrakło niesamowitego, najbardziej efektownego widowiska zeszłego roku, czyli tollywoodzkiego “RRR”, dostępnego na Netflixie (po zmianie języka na angielski). Zdecydowanym faworytem jest dzieło niemieckie, na podstawie powieści Remarque’a, co do którego jednak można mieć pewne zastrzeżenia. Niektórzy bowiem sugerują, że czytanie obecnej, smutnej sytuacji międzynarodowej przez niemal już stuletnią powieść Remarque’a, do czego siłą rzeczy przyczyniłaby się nagroda dla filmu Bergera, jest dziś kłopotliwe, a nawet kontrproduktywne, a sama produkcja zbyt mocno przypomina klasyczny film Elema Klimowa “Idź i patrz”.
Z drugiego szeregu spróbuje zaatakować “Argentyna 1985”, dzieło Amazona, opowiadające o rozliczeniach rządów wojskowej junty, panującej w tym kraju do 1985 roku. Osobiście jednak uważam, że jest to film nieznośnie wręcz staroświecki, porywający dopiero w końcowej mowie prokuratora Strassery, gdy pokazywane są również twarze realnych ofiar reżimu. Gdzieś na obrzeżach tej rywalizacji funkcjonują dwa, bardzo podobne filmy, opowiadające o młodych, niezwykle kruchych jednostkach, w podobny sposób kadrujące przestrzeń i wykorzystujące muzykę. Mowa tu o “Blisko” Lucasa Dhonta i “Cichej dziewczynie” Colma Bairéada; oba bardzo ciekawe i warte nie tylko obejrzenia, ale również dyskusji o nich.
No i mamy tu także obraz niezwykły. Awangardowa produkcja prawie 85-letniego reżysera, która podejmuje niezwykle aktualną i uniwersalną tematykę stosunku człowieka do zwierząt, jak i w ogóle miejsca człowieka we współczesnym świecie, tworząc bardzo świeże i spójne dzieło, znakomicie ilustrowane muzyką Pawła Mykietyna. Bukmacherzy nie dają “IO” większych szans, choć jednocześnie eksperci argumentują, że obraz Skolimowskiego ma znakomite przyjęcie zarówno wśród amerykańskich krytyków, jak i publiczności, a statuetka dla tak wielkiej postaci jak Skolimowski (reżysera, scenarzysty, aktora, malarza, a w przeszłości również boksera!), kojarzonej przecież również z jego rolami (m.in. w “Avengers”) byłoby prawdziwym ukoronowaniem jego długiej, niezwykle udanej, a w Polsce dopiero odkrywanej szerszej publiczności kariery.
Kibicuję: Panu Jerzemu Skolimowskiemu i jego osiołkom.
Najlepszy długometrażowy film animowany
- "Guillermo del Toro: Pinokio"
- "Marcel Muszelka w różowych bucikach"
- "Kot w butach: Ostatnie życzenie"
- "Morska bestia"
- "To nie wypanda"
No i na koniec bardzo, ale to bardzo ciekawa rywalizacja filmów animowanych. Dwie nominacje dla Netflixa pokazują kto rozdawał karty w animacji w ostatnich kilkunastu miesiąca, ostatniego słowa nie powiedziały również Pixar - za sprawą wskazania świetnego “To nie Wypanda” - jak również Dreamworks dzięki “Kotu w butach”. Rewelacją American Film Festival we Wrocławiu był niezależny “Marcel Muszelka w różowych bucikach”, tworzony przez niemal siedem lat. Faworytem jest jednak zasłużenie wielkie dzieło Guillermo del Toro, który znalazł nową formułę na “Pinokio”, zgarniając wszystkie prestiżowe nagrody.
KIbicuję: “Guillermo del Toro: Pinokio”
Przeczytaj również
Komentarze (29)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych