Resident Evil 4 Remake miażdży świetne Resident Evil 2 Remake. Opinia po wymaksowaniu przygody Leona i Ashley
Jeszcze przed 2019 rokiem Capcom mocno zaryzykował, chcąc przyszykować pełnoprawny remake gry z poprzedniego wieku. Jednakże po premierze odrestaurowanego Resident Evil 2 (2019) wszyscy niewierzący w sukces remake'ów musieli przetrzeć oczy z wrażenia, jak dobrze wypadł "odmłodzony Leon" zwiedzający Raccoon City.
Długo czekać na kolejne odświeżenia Capcomu nie musieliśmy. Rok później, bo w 2020 roku, światło dzienne ujrzało Resident Evil 3 (2020), które ukazało historię Jill Valentine. Opowieść ta także rozgrywała się w rzeczonym Raccoon City i idealnie uzupełniła opowieść z perspektywy Leona Kennedy'ego czy Claire Redfield. Jeśli ktoś nie miał styczności z oryginałem, a jest fanem survival horrorów, to te pozycje były must-have.
Po komercyjnym sukcesie obu remake'ów jasne było, że Capcom ruszy z kolejnymi pracami. Kolejne w kolejce było Resident Evil 4, które jednak pierwotnie miało być robione przez poboczny zespół M-Two, który wcześniej pomagał przy RE3 Remake. Ekipa podobno nie podołała zadaniu postawionym przez włodarzy japońskiej firmy, więc prace nad projektem przejął ten sam zespół Capcomu, który pracował przy RE2 Remake.
Tym samym debiut RE4 Remake został przeciągnięty (gdyby nie problemy, to prawdopodobnie zagralibyśmy jeszcze w 2022 roku). Problemy z developingiem mogły zasiać ziarno zwątpienie w fanach serii, czy odrestaurowana przygoda Leona w wiosce, zamku i na wyspie spełni oczekiwania i zbliży się jakością do bestsellerowego RE2 Remake, lecz teraz po recenzjach i przejściu gry, ba, wymaksowaniu jej, mogę powiedzieć: Capcom, zrobiliście to cholernie dobrze!
Znane twarze ponownie w akcji
Skłamałbym mówiąc, że jestem przeogromnym fanem Resident Evil. Na pewno bliżej mi do The Last of us, Assassin's Creed czy Wiedźmina aniżeli marki Capcomu. Jednakże każdy materiał promocyjny "czwórki" na tyle mnie elektryzował, że nie mogłem doczekać się, aż znowu wcielę się w młodego policjanta, a teraz wręcz agenta działającego na zlecenie prezydenta. Hype przed premierą był w moim przypadku dość spory i finalnie deweloperzy z Azji mnie nie zawiedli. Wręcz mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Resident Evil 4 Remake zmiażdżył i tak już świetne Resident Evil 2 Remake.
Co najlepiej zrobił Resident Evil 4 Remake? Z pewnością dla mnie jest to niepodważalny, niezastąpiony klimat oraz pełna zwrotów akcji fabuła, która niemalże zawsze w niespodziewanych momentach wywraca się do góry nogami. Gdy już myślimy, że w końcu chwilę odetchniemy i na spokojnie porozmawiamy z Ashley czy innymi współpracownikami, to zaraz pojawiają się starzy czy nowi antagoniści, którzy konsekwentnie uniemożliwiają nam złapanie oddechu. Życie na każdym kroku uprzykrzają również mini-bossowie, którzy akurat w tym survival horrorze są wyjątkowo ciężcy do ubicia.
Główny rdzeń opowieści z oryginału został zachowany w odświeżeniu, ale tak naprawdę grając w RE4 Remake można poczuć, że to w większym stopniu nowa historia. Zbyt dużo rzeczy uległo zmianie (i nie mówię tylko o zmianach związanych z bossami), aby można było powiedzieć, że fabuła jest identyczna, co w hicie z 2005 roku. Pozwala to nowym fanom poznać intrygujący scenariusz i jednocześnie pozwolić osobom mającym za sobą oryginał na przeżycie historii od nowa, będąc tak samo zaciekawionym, jak te kilkanaście lat temu.
Doskonałość w nowej oprawie
W parze z ciekawą fabułą idą lokacje. Gdy w Resident Evil 2 Remake bardzo często wracaliśmy się do doskonale znanych już miejscówek, gdy np. zdobyliśmy kluczowy klucz otwierający nowe przejścia, tak w Resident Evil 4 Remake backtracing praktycznie nie istnieje - podczas zabawy trafiamy do brudnej wioski, pełnego zagadek zamku czy na tajemniczą wyspę, a każdy z obszarów wyróżnia się czymś wyjątkowym. Podczas przeszukiwania wyznaczonych stref możemy się wracać do wcześniej odkrytych miejsc w celu otwarcia niedostępnych w przeszłości skrzyń czy wykonania pobocznych wyzwań, za które otrzymujemy nową walutę w sklepie, ale nie dość, że jest to opcjonalne, to w dodatku próżno szukać tutaj efektu w stylu: "hej, w tym pomieszczeniu byłem już pięć razy".
Więcej pół otwartych lokacji równa się większej ilości starć. Tak, jak wspomniałem już wyżej, w tej grze prawie nigdy nie odetchniemy. Jest ona korytarzowa, więc przechodząc z placu A do budynku B, możemy być pewni, że prawie cały czas będziemy atakowani przez oponentów - nawet wtedy, gdy będziemy wracać się po wcześniej zostawione skrzynie. Fani wyzwania będą usatysfakcjonowani tym, że ukończenie nowej przygody Leona i Ashley jest bardziej wymagające (a także urozmaicone, bo ciężko zliczyć, ile giwer możemy zdobyć podczas rozgrywki) niż opowieść w Raccoon City.
To, co przypadło mi do gustu w Resident Evil 4 Remake, to z pewnością możliwość strategicznego podejścia do wielu walk. Niektóre areny wręcz zaprojektowano tak, aby nie wybijać wszystkich wrogów, tylko zdobyć fabularny przedmiot, po czym wymsknąć się oponentom, bo moglibyśmy z nimi walczyć bez końca. Jeśli się tego nie domyślimy, to stracimy masę zapasów i utrudnimy sobie rozgrywkę w kolejnych rozdziałach - takiej opcji nie było w RE2 Remake, które mimo tego, że umożliwiało omijanie wrogów, to jednak nie było to dobre rozwiązanie, bo pojawiali się oni później, podczas wspomnianego już backtracingu. Warto wspomnieć również o kupcu, który względem Resident Evil Village oferuje znacznie więcej możliwości - w tej grze zbieramy setki tysięcy, jak nie miliony monet, a każda z nich jest na wagę złota.
Hicior, który z pamięci nie wyparuje przez wiele lat!
Mógłbym wymieniać więcej plusów, szczególnie dotyczących zmian w rozgrywce, wielu angażujących sekwencji, oprawy dźwiękowej, projekcie przeciwników (i nie tylko tych mocarniejszych, ale nawet zwykłych oponentów, którzy swoim wyglądem mocno odstraszają), klaustrofobicznej oprawie wizualnej, wykorzystaniem kontrolera DualSense w ciekawy sposób czy jeszcze raz w tym tekście pochylić się nad niemożliwym do podrobienia klimatem, lecz te smaczki chciałbym zostawić do odkrycia Wam. Równocześnie nie mogę doczekać się, aż więcej osób zapozna się z fabułą odświeżenia Capcomu, aby można było porozmawiać o niej ze społecznością - ostatni raz taki entuzjazm towarzyszył mi po ukończeniu God of War: Ragnarok, co tylko pokazuje, jak dobrze spisali się scenarzyści nowej przygody Leona i Ashley.
Naszą bardzo szczegółową recenzję Resident Evil 4 Remake przeczytacie tutaj. Jak sam wspomniał Wojtek, Capcom ulepszył doskonałość i po ograniu tytułu w pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem. Podobnie jak Dziedzictwo Hogwartu, to murowany kandydat do GOTY 2023 (z tym, że w RE4 Remake mamy do czynienia z dojrzałą opowieścią, a nie cukierkową fabułą) i zdziwię się, jeśli produkcja Capcomu nie zostanie doceniania na tegorocznym The Game Awards - nawet jeśli konkurencja także przygotuje na ten rok kalendarzowy masę hiciorów.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Resident Evil 4 (Remake).
Przeczytaj również
Komentarze (185)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych