Lies of P

Graliśmy w Lies of P - Bloodborne byłoby dumne z furii marionetek w mieście Krat

Krzysztof Grabarczyk | 08.06.2023, 22:52

Po zapoznaniu się z dłuższą wersją demonstracyjną Lies of P wpisuję tytuł na gorącą listę oczekujących. Produkcja studia Round 8 oferuje wszystko, co najlepsze w konwencji souls-like. Opanowane przez zabójcze marionetki Krat to owoc architektonicznej inspiracji miastem Yharnam z Bloodborne. Atmosfera, historia, projekt świata przedstawionego oraz najważniejsze-rozgrywka. Lies of P to starannie opracowany mechanizm. Nic nie wskazuje, aby miał się gdziekolwiek zatrzeć.

Witamy w Krat

Dalsza część tekstu pod wideo

undefined

Marionetki ostatnio nie dają nam odporu. Wpierw opanowały XVIII-wieczny Paryż w udanym Steelrising. Teraz atakują fikcyjne miasto Krat. W świecie Lies of P stylizowana na wiktoriański krój metropolia zyskała finansową niezależność, dzięki produkcji marionetek. Te oczywiście pewnego, feralnego dnia się zbuntowały. Mierzymy się z kolejnym buntem maszyn...w skórze jednej z nich. Cenię gry z tego gatunku, w których nie jesteśmy przymuszeni do kreacji własnego bohatera. Lies of P pozbawione jest edytora postaci, podobnie jak Steelrising. Z trybu uśpienia wybudzi się Pinokio, poszukiwany przez niejaką Sofię. Bohater o bardzo nietypowej aparycji, bo do złudzenia przypominającej człowieka-w tym przypadku-chłopca o kruczoczarnych włosach. W rzeczonej wersji demonstracyjnej celem było dotarcie do Hotelu Krat. Już teraz mogę Wam zdradzić, że miejscówka pełni rolę HUBa, w którym usprawnimy i dostosujemy oręż, oraz resztę elementów wyposażenia. Skorzystamy również z szybkiej podróży. Najpierw jednak musiałem chwycić za szablę. W tym momencie gra zapyta o preferowany styl walki. Istnieją trzy. W grze określa się je mianem Dróg-Świerszcza (Równowagi), Odnowiciela (Zwinności) i Czyściciela (Siły). Zdecydowałem się na pierwszy wariant, by zachować optymalną skuteczność w walce.

Krat nie kryje się z inspiracjami. Wystarczą pierwsze minuty i kultyści Yharnamu poczują się jak u siebie. W Lies of P bohatera i jemu podobnych określa się również mianem tropicieli, choć w ciut innym kontekście. Pinokio to wyjątkowa marionetka, nabierająca człowieczeństwa. Naszym przewodnikiem jest nie tylko Sofia. W grze zjawia się echo, Gemini. Głos w głowie Pinokia, z którym będziemy się komunikować. Bohater oczywiście wydaje się zupełnie niemy, choć kłamać potrafi (o czym za moment). Uprzedzając Wasze pytania, to nos mu się nie wydłużył. Krat jest wysmarowane krwią mieszkańców. Co kilka metrów kwadratowych słaniają się trupy oraz stalowe truchła zniszczonych marionetek. Połączenie wiktoriańskiej architektury, zapachu śmierci w powietrzu oraz widoku kroczących w oddali kukieł rodzi niezwykłą atmosferę. Krat pochłonął mnie szybciej, niż sądziłem. Miasto opłakiwane przez deszcz to silna demonstracja projektanckich umiejętności artystów koncepcyjnych i grafików ze studia Round 8. Kwestie techniczne odłóżmy na potem.

Lies of P korzysta z rozwiązań wypracowanych przez From Software. Grze najbliżej do Bloodborne. Pinokio dysponuje bronią białą, którą można dostosowywać. Wymienić możemy rękojeści, nadać broni czasowe efekty porażenia lub ognia. Gatunkowy standard. Standardem pachnie również schemat kontroli nad postacią. Ataki dzielą się na podstawowe oraz mocniejsze. Pod lewym, górnym triggerem mamy funkcję blokowania ataków, natomiast dolny to użycie ramienia legionu. Pinokio dysponuje unikalną ręką, trochę niczym Venom Snake z Metal Gear Solid 5: The Phantom Pain, ale to taka moja skromna analogia. Pod krzyżakiem ustawimy dostęp do przedmiotów użytkowych, są również przyciski odpowiedzialne za unik i interakcję z elementami otoczenia. Pinokio, choć jest marionetką, ma ograniczony pasek staminy. W trakcie wędrówki przez zdziesiątkowany Krat naprawiać będziemy Stargazery. Czym są? To nic innego jak odpowiednik ognisk z serii Souls. Każde użycie regeneruje zasoby i poskromionych wrogów. Znamy to doskonale, prawda?

Sztuczna parada

undefined

Lies of P, choć z początku wydaje się nietrudne, szybko mnie zaskoczyło. Ale po kolei. Wrogowie dzielą się oczywiście na różne typy marionetek. Popsułem dziesiątki imitacji żołnierzy, psów obronnych, strzelców. W końcu znaleźli się więksi, z którymi już tak łatwo nie było. Myślę, że w tym będzie tkwić wyzwanie. Zwykłe marionetki rozpadały się po trzech skutecznych trafieniach. Z większymi maszynami jest więcej zabawy. Tutaj warto naprzemiennie stosować defensywę i ofensywę. Gra wymusza od nas tę zmienność. Obrona wpływa na PŻ. Wzorem z Bloodborne, mamy wówczas jeszcze kilka sekund, by odzyskać stracony fragment zdrowia, jeśli szybko odpowiemy serią ciosów. Czasem się nie udaje, bo przeciwnicy rzadko poprzestają na jednym ataku. Jeśli wciśniemy przycisk odpowiedzialny za gardę w idealnym momencie, sparujemy cios, lecz wróg nagle się nie odsłoni na idealną kontrę. Właśnie dlatego niezbędnym ogniwem są uniki. Muszę Was jednak przestrzec, że nie są one tak wyczulone, jak w Bloodborne. Ataki marionetek są wprawdzie zamarkowane, lecz trzeba bacznie je obserwować i wykonać unik perfekcyjnie. Tę tendencję zaobserwowałem w trakcie starcia z paradną marionetką na cyrkowych zgliszczach. Kolejny, świetny pokaz designerskich umiejętności studia. Boss był ciekawy i wymagający.

Esencją rozwoju w Lies of P jest Ergo. Odpowiednik dusz z Dark Souls i reszty soulsowej gawiedzi. Otrzymujemy ją za każde zwycięstwo-mniejsze lub większe. We wspomnianych Stargazerach usprawnimy postać. Warto inwestować tę energię w ogólny rozwój postaci. Ergo odgrywa także rolę waluty. Przed areną z bossem trafiłem na upiorny kramik od miejscowego handlarza. Oferta na chwilę obecną stawiała na przedmioty użytkowe oraz nową rękojeść do szabli. Co do samej szabli, musimy być czujni. W trakcie walki broń się tępi. Z pomocą przychodzi ostrzałka. Wystarczy kilka sekund, by broń zyskała swoją „naturalną” ostrość. Gorzej, gdy zajdzie taka konieczność w trakcie starcia, np. z potężnym bossem. Wtedy robi się ciekawie. Mocniejszych oponentów da się powalić ciosem krytycznym. Pinokio tłumi w sobie moc Baśni. Tak, dosłownie. W grze odpowiada ona za działanie ataków specjalnych oraz efektów chwilowego wzmocnienia dzierżonej broni. By ją odzyskać, wystarczy skutecznie atakować wrogów lub zbierać Katalizatory Baśni, które następnie zażywamy. Zasada jest identyczna jak w przypadku przedmiotów leczniczych.

Czy Lies of P jest grą wymagającą? Zdecydowanie. Ostatnim souls-like'iem, z jakim przyszło mi obcować, było Steelrising. Lies of P jest zdecydowanie trudniejsze. Cieszy, że twórcy stawiają poprzeczkę dość wysoko. Niech Was nie złudzi niska wytrzymałość pospolitych marionetek. W głębi Kratu czają się te groźniejsze. W mieście znajdzie się pełno ukrytych alejek i poukrywanych zdobyczy. Okolica to miks placów i węższych uliczek. Zgubić się raczej trudno, choć nie wszystkie zamki otworzymy z marszu. Pinokio dysponuje ramieniem Legionu, lecz musimy balansować dostępem do danego przejścia. Z ciekawością wczytywałem się w odnajdywane po drodze notki. Lore spisane na potrzeby Lies of P intryguje i wzbogaca naszą wiedzę dotyczącą codzienności Kratu na chwilę przed upadkiem.

Nie kłam, Pinokio

undefined

Lies of P, pomimo różnic, podąża za literackim pierwowzorem. Twórcy na wejściu oddają hołd wielkiemu pisarzowi, Carlo Collodi'emu. Nie zabrakło również pewnej, bardzo istotnej referencji. Aby wkroczyć na teren hotelu, musiałem skłamać, że jestem człowiekiem. Po tej sytuacji miałem jednak zagwozdkę. Czy w Lies of P wybory będą zawsze tak jednoznaczne? Czy ich wybór faktycznie wpłynie na przebieg narracji? Wybór pierwszej odpowiedzi nie spotkał się z żadną dotkliwą konsekwencją, lecz jedynie z odmową wejścia do środka. Liczę, że deweloper zaimplementował trochę moralnych wyborów, nawet jak dla marionetki. Choć samego Pinokia, NPC określają mianem mądrego. Głównym celem tej historii jest dotarcie do stwórcy, Geppetto. W uniwersum Lies of P jego postać postrzega się w kategoriach boskiego geniuszu. Zawsze to gotowy materiał na zapadającego w pamięć antagonistę.

Lies of P intrygowało mnie od pierwszej zapowiedzi. Utrzymane w tonie Bloodborne, biorące przykład z literatury, z ciekawym konceptem świata przedstawionego. Bohater zdefiniowany od zera. Z grą miałem pierwszą styczność w trakcie ostatniej edycji Poznań Game Arena. Urzekła mnie wysokiej jakości oprawa jak na souls-like. Od lat piszemy, że sfera wizualna nie definiuje udanej gry z tego nurtu. Wyjątek stanowi Demon's Souls autorstwa Bluepoint Games. Lies of P prezentowało się mocarnie, choć mówimy o wersji na PC. W testowanej przeze mnie wersji na PS5 zauważyłem ogólny spadek jakości. Uprzedzam jednak, że wybrałem tryb wydajności. Klatki nie zwolniły w żadnej sekundzie rozgrywki. Uruchomiłem tryb jakości i było oczywiście lepiej. Różnica tkwi głównie w jakości tekstur. Umówmy się, to nie jest gra przeznaczona dla graficznych purystów. To pełnokrwisty souls-like, w którym daniem głównym jest rozgrywka, świat i jego eksploracja. Lies of P wygląda bardzo dobrze. Ja zawsze stawiam na wydajność. Jeśli posiadacie odpowiednio mocny odbiornik, gra oferuje tryb 120 klatek na sekundę. Odniosłem również wrażenie, że tytuł wygląda lepiej bez włączonego HDR.

Podpisuję się pod tym, co napisałem powyżej. Lies of P jest produkcją absolutnie wartą czekania. Raczej nie zdetronizuje genialnego Bloodborne, nie wyznaczy nowych standardów, lecz zachowuje tożsamość. Wielu naszych Czytelników łaknie kontynuacji wielkiej gry From Software. Po spędzeniu kilku godzin w mieście Krat zaręczam Wam, że Round 8 umiejętnie starają się wypełnić tę lukę. Wracam do polowania na marionetki. Gra została zlokalizowana w kinowej, polskiej wersji językowej, choć wyłapałem jeden zgrzyt na ten moment. W chwili pokonania bossa, komunikat o zwycięstwie wyświetlił się w języku angielskim. Do czasu pełnej wersji spokojnie można jeszcze poprawić takie kruczki. Dla fanatyków gatunku to zakup obowiązkowy. Już niedługo.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper