Helldivers 2

Strzelanki przeżywają jeden z gorszych okresów. Gry z tego gatunku są zbyt generyczne

Mateusz Wróbel | 15.07.2023, 09:00

W ostatnich miesiącach zauważyłem, że gatunek strzelanek zaczyna jeść własny ogon. Deweloperzy starają się z całych sił wymyślić coś nowego, a finalnie w większości przypadkach ich gra nie wyróżnia się niczym szczegółowym (albo robi to nieudolnie) na tle innych przedstawicieli tejże kategorii.

Szczególnie do pochylenia się nad tym tematem zachęciły mnie ostatnie informacje dotyczące Helldivers 2 czy nowej odsłony Call of Duty - choć nie ukrywam, że wpis chodził za mną już od tegorocznej edycji PlayStation Showcase, w której spora część zespołów first-party Sony przedstawiła właśnie gry strzelankowe.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kotlet za kotletem

Helldivers 2

Zaczynając od początku, dokładnie w pierwszym tygodniu lipca zaufani insiderzy związania z Activision Blizzard mieli potwierdzić, że tegoroczne Call of Duty (mające nosić podtytuł Black Ops) nie zaoferuje żadnych większych nowości, a gameplay będzie przypominał poprzednią część IP do tego stopnia, że śmiało można nazwać CoD-a z 2023 roku najzwyczajniej w świecie Modern Warfare II 2.0. Brzmi to tak, jakby Treyarch (twórcy nowego CoD-) po prostu skopiowało na swoje dyski zasoby przygotowane przez Infinity Ward (twórców MWII z 2022 roku).

Nie ukrywam, że informacja ta nie napawa mnie optymizmem, bo gunplay z MWII dość mocno odstawał od MW z 2019 roku, gdzie Infinity Ward stawiało szczególnie na realizm. W kontynuacji historii Task Force 141 większy nacisk widoczny był na "typową rozwałkę", której jest już za dużo na rynku. Gdzie leży problem? Daleko szukać nie trzeba. Wydawca Activision Blizzard naciska na coroczną premierę kolejnego CoD-a, więc na większe zmiany po prostu nie ma czasu, a i wydaje się, że sami programiści nie chcą wychodzić przed szereg, skoro masa odbiorców i tak zakupi ich strzelankę - niezważając na to, że zmian w niej będzie jak na lekarstwo.

I tutaj na "białym koniu" wlatują takie tytuły promowane przez Sony, jak Helldivers 2, Fairgame$ czy Marathon. W tej pierwszej pozycji wspólnie ze swoją drużyną będziemy wykonywać rozmaite misje owiane tajemnicą międzygalaktycznej wojny. Zostanie postawiony nacisk na kombinowanie z zestawami wyposażenia czy gadżetami, lecz zainteresowanie ukrócił w moim przypadku najnowszy gameplay (widoczny niżej), który pokazuje, że Helldivers 2 może być co najwyżej czymś na podobieństwo rodzimego Outriders. Gra na materiałach nie wyróżnia się niczym szczególnym, ot kolejna strzelanka, której ominięcie nie sprawi, że uniemożliwimy sobie poznanie niezapomnianego doświadczenia.

W przypadku Fairgame$ czy Marathon wiemy jeszcze mniej niż przy Helldivers 2. Jednakże opisy gier na papierze wskazują, że pierwszy projekt, nad którym pieczę sprawuje Jade Raymond, będzie mixem Watch Dogs z PayDay, bo gra skupi się na zabawie PvPvE i napadach na choćby banki. Bardziej kreskówkowa oprawa graficzna nie pozwala jednak uwierzyć, że twórcy postawią na realizm i zabawę dla dorosłego odbiorcy, a bardziej sielankę przypominającą właśnie CoD-a połączonego z Fortnitem.

Marathon to natomiast trzecioosobowy extraction shooter, który przypomina Escape from Tarkov. Oprócz walki z innymi graczami będziemy dbali o takie systemy, jak poziom tlenu, ale sam rdzeń rozgrywki to skupienie się na wyborze misji, ekwipunku, wejściu na serwer, zebraniu łupów lub walce, a następnie ewakuowaniu się i wydaniu zdobytych punktów na lepsze wyposażenie. Szczerze? To także brzmi jak kolejny generyczny shooter, zważywszy na to, że nie będzie on posiadał kampanii dla pojedynczego gracza.

Takich przykładów jest oczywiście więcej. Można przywołać tutaj jeszcze niedawne premiery, takie jak Redfall czy Overwatch 2 - obie te gry nie osiągnęły żadnych większych sukcesów. I nie wróżę ich także m.in. Exoprimal od Capcomu. Tytuł z dinozaurami w roli głównej prezentuje się bardziej jak tytuł mobilny, aniżeli coś poważnego i aż szkoda, że japoński producent mający teraz taką dobrą passę dot. wydawania wysoko ocenianych produkcji oferuje swojej społeczności takiego "potworka".

Strzelanki potrzebują mocnego kopa

ARC Raiders

Być może w ostatnich latach zbyt dużo czasu spędziłem w strzelankach. Z uśmiechem na twarzy kończyłem ostatnie CoD-y na najwyższym poziomie doświadczenia, spędzałem sporo czasu w multiplayerze, a ostatnio dobrze gra mi się także na serwerach Battlefield 2042. Gdy jednak czytam o kolejnych zmierzających na rynek strzelankach, to czuję, że będą one niesamowicie generyczne, a te całe systemy (inaczej: szumnie zapowiadane nowości), którymi deweloperzy będą nas karmić aż do dnia premiery, okażą się jedynie pierwiastkiem gameplayu czy też funkcją wręcz opcjonalną. Książkowym przykładem takiej sytuacji jest de facto destrukcja budynków czy przeogromne tornada/burze piaskowe na mapach w Battlefield 2042 - czyli rzeczy, których albo w ogóle nie ma, albo wyglądają na tyle nijako, że nikt nie zawraca sobie nimi głowy.

Tak naprawdę obecnie nie ma żadnego zapowiedzianego projektu z gatunku typowych strzelanek, na które czekałbym z wywieszonym jęzorem. Promyk nadziei wisi nad ARC Raiders tworzonym przez Embark Studios (byłych deweloperów BF-a), ale przeczuwam, że przez brak wystarczającego budżetu nie będzie to żaden rywal dla największych marek i w wielu miejscach będzie po prostu niedomagać. Ciekawi mnie także nowy Battlefield, który ma wrócić do korzeni serii i zapewnić choćby intrygującą kampanię fabularną, ale tutaj jest za wcześnie, aby otwierać szampany. Nie licząc tych pozycji, gatunek strzelanek mnie osobiście nie potrafi obecnie zaciekawić.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper