Nie tylko Celine Dion i Titanic. 10 najlepszych utworów promujących filmy
W historii kinematografii znamy nie tylko pojedyncze obrazy, ale również całe serie filmowe, których twórcy starali się promować je charakterystycznym motywem muzycznym. Pełni on ważną rolę choćby w każdej nowej odsłonie przygód Jamesa Bonda. Wiele jest dzieł, które trudno byłoby sobie dziś wyobrazić bez chwytliwych piosenek, których twórcy często zostają na dobre utożsamiani z konkretnymi produkcjami.
Co decyduje o wielkim sukcesie filmu w box office? Kiedyś powiedzielibyśmy, że przynależność do odpowiedniego gatunku i atrakcyjny scenariusz, ale coraz częściej jest nim po prostu udział wielkiego gwiazdora. Takim jest niewątpliwie w ostatnich latach choćby Tom Cruise, którego obecność zdecydowanie pociągnęła świetne wyniki finansowe “Top Gun Maverick”, korzystającego również z formuły wypracowanej jeszcze przez Tony’ego Scotta. Fenomenem dużej części filmów realizowanych jeszcze w XX wieku była jednak obecność w nich chwytliwego utworu, który nadawał się idealnie do promocji produkcji.
Z takim przypadkiem mieliśmy do czynienia choćby przy realizacji “Titanica”, promowanego później również utworem Celine Dion “My heart will go on”, który okazał się wielkim hitem. Okazuje się, że co do wyboru tej piosenki wątpliwości miał sam James Cameron. Zaraz po pierwszym odsłuchu Błyskawicznie ją jednak zaakceptował, słusznie uznając, że idealnie oddaje ona charakter samego filmu i nie będzie go tylko uzupełniać, ale stanie się jego ważnym elementem, co z dzisiejszej perspektywy okazało się strzałem w dziesiątkę. Z takimi przypadkami mieliśmy do czynienia wielokrotnie, choćby w przypadku kawałka Aerosmith “I don’t wanna miss a thing” z “Armagedonu”. Wybrałem dziesięć najciekawszych utworów promujących film, wśród których znalazł się jeden przedstawiciel pochodzący już z XXI wieku.
Singin’ in the rain
Skomponowany w 1929 roku utwór wykorzystano w filmach kilkukrotnie, zanim stał się tematem przewodnim jednego z najważniejszych musicali wszech czasów, który zwykle w wielką przyjemnością oglądają nawet ci, którzy raczej stronią od innych wielkich produkcji należących do tego gatunku. Zadecydowało o tym nie tylko powiązanie piosenki z tematem przewodnim dzieła, ale również znakomite wykonanie jej przez Gene’a Kelly, oprócz głównej roli pełniącego również na planie rolę reżysera (wraz ze Stanleyem Donenem). W sposób niezwykle przewrotny wykorzysta tę piosenkę później choćby Stanley Kubrick w “Mechanicznej pomarańczy”.
Mrs Robinson
Film Mike’a Nicholsa okazał się ogromnym sukcesem, zarabiając ponad 100 milionów dolarów przy zaledwie 3 milionach budżetu i wpływając na gwiazdorski status Dustina Hoffmana w późniejszych dekadach. Jednym z jego atutów była niewątpliwie pamiętna piosenka w wykonaniu duetu Art&Garfunkel, co ciekawe wybrana dopiero po tym jak reżyserowi nie spodobały się dwie poprzednie. Idealnie pasowała ona do pozornie sielankowej opowieści o romansie młodego studenta z dużo starszą sąsiadką, a jednocześnie stanowiła zmyślny kontrast do użytego w filmie, równie znakomitego utworu “The Sound of Silence”.
Stayin’ Alive
Są takie utwory, należące do być może niezbyt cenionego gatunku muzycznego, których nie sposób jednak nie szanować. Nóżka po prostu od razu zaczyna przy nich pracować. Kawałek słynnego tria braci Gibb, który znalazł się na soundtracku do filmu “Gorączka sobotniej nocy”, należy właśnie do tej grupy. Także dlatego, że idealnie wyraża charakter tego filmu, a wręcz trudno go sobie dziś bez niego wyobrazić. Jak się okazuje utwór spełnia jednak także dużo ważniejszą funkcję. Bywał on bowiem wykorzystywany podczas ćwiczeń zawodowych medyków, bo jego tempo idealnie odpowiada ilości ucisków klatki piersiowej podczas wykonywania resuscytacji krążeniowo-oddechowej.
Eye of The Tiger
Część fanów chicagowskiego Survivor reaguje alergicznie na wszelkie wspomnienia o tym jednym kawałku, dzięki któremu grupa przeszła do historii. Zespół jest bowiem uważany za jednego z najciekawszych przedstawicieli nurtu AOR (Adult Oriented Rock) z przełomu lat 70’ i 80’. Większość zna jednak tylko jeden kawałek, co ciekawe kojarzony z serią o karierze Rocky’ego Balboi od początku, mimo iż pojawił się on dopiero w trzecim obrazie z tego cyklu. Jest to jeden z tych utworów na dobre przyporządkowanych do kategorii: “po jednej nutce”.
I will always love you
Film Micka Jacksona z 1992 roku to jeden z przypadków produkcji zrealizowanej głównie po to, by móc zdyskontować niezwykłą wręcz popularność dwójki występujących w niej aktorów. Początek lat 90’ był okresem niezwykle wręcz owocnym dla Kevina Costnera, który wydawał się wtedy najpopularniejszym aktorem w Hollywood. Wielką atencję jaką darzono z kolei absolutną gwiazdę estrady, Whitney Houston widać było także podczas słynnego występu piosenkarki w Polsce. Z dzisiejszej perspektywy “Bodyguard” jest więc dość standardowym, w zasadzie niczym się nie wyróżniającym filmem, rozumianym przede wszystkim jako wytwór swoich dziwnych czasów, po którym pozostała jednak chwytliwa ballada w wykonaniu samej Houston.
Take my breath away
Zarówno film Tony’ego Scotta, jak i kolejna pozycja na tej liście miały szczęście do aż dwóch, wielkich promujących je utworów. W tym wypadku kandydatem do niej było oczywiście słynne “Danger Zone” Kenny Logginsa, użyte później w sposób prześmiewczy także w animowanym serialu “Archer”. To jednak pamiętny utwór grupy Berlin, z charakterystycznym motywem syntezatorowym, od razu uruchamiającym skojarzenia z dziesiątkami elementów z przeszłości, najlepiej promował widowisko, w którym Pete “Maverick” Mitchell rywalizował w powietrzu z Tomem “Icemanem” Kazansky’m.
Can you feel the love tonight
Jak powszechnie wiadomo kto w latach 90’ nie płakał na “Królu Lwie” prawdopodobnie jest tuż po teście Voigtta-Kampffa, dajacym wynik pozytywny (lub negatywny, zależy, z której strony patrzeć). Legendarna animacja Disneya wzrusza kolejne pokolenia najmłodszych, również za sprawą dwóch utworów promujących, wykonywanych przez Eltona Johna. Zarówno bez “Circle of Life”, jak i zdecydowanie częściej granego w polskich radiach “Can you feel the love tonight” ciężko sobie wyobrazić ten film.
Kiss from a rose
Wiele można zarzucić filmowi Joela Schumachera, który w ostatnich latach zaczyna być coraz częściej wymieniany w gronie niesłusznie aż tak mocno krytykowanych w swoim czasie produkcji, ale nie wybór promującej widowisko piosenki. Henry Olusegun Olumide Adeola Samuel, znany szerokiej publiczności po prostu jako Seal, był jednym z tych, niezwykle popularnych w latach 90’ wykonawców, którzy w kolejnych dekadach bezskutecznie próbowali wracać na szczyt, nie nagrywając już kawałka choćby w połowie tak dobrego jak wspomniana tu ballada, która nawiasem mówiąc pasuje do samego, dość szalonego dzieła Schumachera, jak pięć do nosa. Takie to jednak dziwne rzeczy działy się w latach 90’...
Lady Marmalade
Podobnie jak w przypadku pierwszej pozycji na liście, tak i tu mamy do czynienia z utworem skomponowanym na długo przed premierą filmu, pierwotnie pomyślanego jako kawałek dla amerykańskiej grupy R'N'B Labelle, a następnie wykonywanego również przez Sabrinę. Na przełomie wieków przypomnieli sobie o niej twórcy “Moulin Rouge”, w którym rzeczony utwór wykonują Christina Aguilera, Pink, Lil Kim i Mya, a o jej nowoczesną aranżację zadbała Missy Elliott. Utwór promował wspomniane widowisko Baza Luhrmanna, nieprzypadkowo uważane za jeden z najlepszych musicali XXI wieku.
See you again
Jeden z dwóch najbardziej znanych utworów amerykańskiego rapera Wiz Khalify, obok “Black and Yellow”, został pomyślany jako hołd dla zmarłego w trakcie realizacji filmu Paula Walkera i opatrzone stosownym wideoklipem. Popularność kawałka widać nie tylko w liczbach wyświetleń i nagrodach, ale również w ilości różnorakich memów wokół niego, jakie zaczęły później krążyć po internecie. Wszystko to złożyło się jednocześnie na najlepszy wynik kasowy samego filmu z tej serii, którego dotąd nie pobito.
Przeczytaj również
Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych