Halo

Halo - Master Chief potrzebny od zaraz

Krzysztof Grabarczyk | 06.08.2023, 17:00

W bogatym uniwersum Halo, John 117 jest bohaterem ostatniej szansy, nadzieją na powstrzymanie sił Przymierza. Od historycznej chwili debiutu Combat Evolved, Master Chief zbudował wizerunek Xboxa. Zawsze jest potrzebny i stanowi archetypiczną postać amerykańskiego herosa. Zakuty w kosmiczny, przetarty skafander stał się legendą. Nie zmienił tego nawet drobny falstart Halo Infinite. A mimo to, gracze, jeśli nie zawsze są wnikliwi, to zawsze pamiętliwi.

Halo Infinite chciało być projektem wszechstronnym, takim magnum opus 343 Industries. Gra znalazła się w całym ekosystemie Xboxa. Halo 4 czy Halo 5: Guardians w przeszłości zadedykowano wybranej platformie, kolejno Xbox 360 oraz Xbox One. Infinite miało wprowadzić nas w świat Xbox Series X i jednocześnie utrzymać w rydzach społeczność działającą na starszych maszynach oraz PC. W 2001 roku, Halo: Combat Evolved zamknęło usta niedowiarkom, dla których FPS odgrywały rolę zakazanego owocu dla konsol. Dwadzieścia lat później ta wielka historia mogła zatoczyć koło. Mogła, ponieważ debiut Halo Infinite przesunięto o rok po tym, jak pokaz gry w trakcie letniego showcase'u (2020, pamiętamy) spalił na panewce.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdzie jesteś Chief?

undefined

Pewnie znów śpi. Ikona i superżołnierz w jednym ciele. Spartanin zawsze budził się, gdy wszyscy wokół go potrzebowali. Nie inaczej było przecież w Halo: Infinite. Kampanię skonstruowano w nowym, bardziej współczesnym standardzie. Bez korytarzowego przebijania się przez falę Elity, Master Chief wyruszył w totalnie otwarty świat. Niby żadna to nowość dla kultowego bohatera. Jeśli na dobranoc oglądaliście pierścień Halo w Combat Evolved, to pamiętacie, z jak rozległym obszarem mieliśmy do czynienia. Nikt nie krył się z podobieństwem do historycznej pierwszej odsłony cyklu. Zarówno pancerz Chief'a, jak i świat przedstawiony wydawał się laurką od studia dla weteranów serii. Uznano, że ktoś za bardzo narzekał na kierunek obrany w „nowej trylogii". Powrót do koncepcyjnego początku wydaje się sprawdzoną metodą, od lat.

Wsparcie przewidziano na dziesięć długich lat. Nie śledzę aktywności związanej z Halo: Infinite co sekundę, więc głos oddaję bardziej wtajemniczonym w sieciowe zmagania i zawartość dla pojedynczego gracza. Dajcie znać w sekcji komentarzy, w jakiej formie gra znajduje się od czasu premiery. Szczęśliwie tytuł pojawił się w Xbox Game Pass. Jak nigdy wcześniej. Kolejne Halo czeka podobny los. Infinite mimo wszystko poradziło sobie z presją. Średnia ocen na poziomie 87% stawia ją ponad Halo 4, czy Guardians. Początki nie były łatwe z uwagi na szczątkową zawartość. Sceptycy obawiali się również jakości kampanii fabularnej. Chief dostał nową zabawkę, hak, który znacznie modyfikuje narrację walki. A przecież to walka jest esencją Halo. W tej materii nie zawiódł nikt w 343 Industries. Halo to seria z dylematem wymierzonym w odbiorcę - „kochaj albo rzuć” - albo się spodoba, albo nie. Infinite skierowano do każdego. Nie wszyscy skorzystali. Nie wszystkim do gustu przypadła zmiana narracji świata. Za to niemal wszyscy bojkotowali studio za małą zawartość online. Przez półtora roku, 343 Industries dopisało trwającą cztery sezony treść do sieciowych rozgrywek.

Musieliśmy prześledzić krótkie dzieje Halo: Infinite, by zrozumieć wyzwanie, jakie czatuje na twórców przy kolejnym projekcie z tego uniwersum. Nie brakuje opinii, aby zaprzestać wspierania Infinite na rzecz zupełnie nowego rozdziału uniwersum. Za rządów Bungie, takie sytuacje nie miały miejsca. Halo 2, czy Halo 3 były gotowe już u bram. Inaczej Bungie nie obrosłoby takim kultem, lecz chęć poszerzania horyzontów i nowa współpraca z Actvision zamknęły rozdział Chief'a pod opieką Bungie. Wyobrażacie sobie cenę jego pancerza, gdyby stanął u boku Apple'a? Tak, ceniący się producent miał dostać markę jako pierwszy. Historia potoczyła się na korzyść Microsotu. Kiedyś Wam opowiem, jak to naprawdę było.

Haalo, jest tam kto?

undefined

Matt Booty, szef Microsoft Game Studios chciałby nam coś powiedzieć. „Czuje się pewniej wraz z obecną kadrą kierowniczą, lecz dzisiejszy zespół nie jest tym samym, który zaprowadził nas do tej chwili” - Booty przyznaje, że wewnątrz 343 Industries doszło do zmian kadrowych. Nie inaczej. Studio we wrześniu, 2022 roku opuściła Bonnie Ross. Jeśli to dla Was postać niedostatecznie znana, to spieszymy z pomocą. Początki zawodowej kariery Ross opiewają na wczesne lata 90. Pracowała nad legendami. Gears of War, Psychonauts, czy Mass Effect - czuwała nad nimi w charakterze producenta. Po odejściu Bungie z rodziny Microsoftu to Ross pomogła ustabilizować 343 Industries, aby z sukcesem kontynuować dalsze prace nad rozwojem Halo. „To był prawdziwy zaszczyt móc pracować z takim zespołem przez ostatnie 15 lat i będąc częścią tak bogatego uniwersum” - pisała w pożegnalnym oświadczeniu, gdzie dziękowała również za nieocenione wsparcie społeczności.

Jej obowiązki rozdzielono na trzy nazwiska: Pierre Hintze'a, Bryan'a Koski, Elizabeth Van Wyck. W ostatnich miesiącach zespół opuścili Nicolas Bouvier, dyrektor artystyczny, Jerry Hook, główny projektant oraz Aaron Linde, scenarzysta. Na koniec z firmą pożegnał się Andrew Witts, który stał za sterami trybu multiplayer. Restrukturyzacja trwa w 343 Industries i jak to będzie rzutować na przyszłość serii? Matt Booty dołożył swoje trzy grosze, zapytany o wsparcie ze strony innych deweloperów, z naciskiem na producentów Call of Duty. Kiedy epopeja Microsoft-Activision doczeka końca, istnieje wiele możliwości. „Jeśli miałoby się stać coś takiego, będzie wynikało z chęci danego studia” - przyznał. „To niepodobne do nas, aby dyktować takie wytyczne z góry” - zapewnia Booty. Przyszłość Halo raczej nie stoi pod znakiem zapytania. Następna batalia Chief'a albo już się pisze, albo jest w fazie negocjacji. Tak czy inaczej, Xbox potrzebuje go dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Halo Infinite.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper