Reklama
Diuna

Dziesięć rzeczy, których mogłeś nie wiedzieć o Diunie Denisa Villeneuve’a

Dawid Ilnicki | 24.02, 13:00

Już w piątek do kin wchodzi druga część “Diuny” Denisa Villeneuve’a, którą bez cienia przesady można nazwać najbardziej wyczekiwanym filmem ostatnich kilkunastu miesięcy. Mająca swą premierę w 2021 roku pierwsza odsłona, mimo bardzo trudnego, bo naznaczonego pandemią COVID-19, okresu zdołała zaliczyła świetne statystyki w box office, będąc zdecydowanie najczęściej dyskutowanym widowiskiem fantastycznym 2021 roku. 

Druga część adaptacji epickiej powieści Franka Herberta początkowo miała się pojawić w kinach w końcówce 2023 roku, ale jej premiera została opóźniona ze względu na strajk scenarzystów i aktorów, który ostatecznie zakończył się 9. listopada. Widowisko po raz pierwszy pokazano 15 lutego w Londynie, a do oficjalnej dystrybucji na całym świecie obraz wchodzi 1. marca, często będąc pokazywanym w tzw. mini-maratonach kinowych wraz z pierwszą częścią, która została niemal jednogłośnie uznana za film udany, choć mający również wiele problemów, zasadzających się głównie na decyzji o podzieleniu superprodukcji na dwie części.  

Dalsza część tekstu pod wideo

Była ona z jednej strony zrozumiała, ale z drugiej nastręczała również sporo problemów, zwłaszcza iż od początku wiedziano, że najważniejsze z perspektywy całości wydarzenia: zjednoczenie  Fremenów pod wodzą Paula Atrydy i zbrojne wystąpienie przeciwko rodowi Harkonnenów, zobaczymy dopiero w drugiej części. Nic zatem dziwnego, że nowy film cieszy się takim zainteresowaniem, a pierwsze, bardzo pozytywne oceny, tylko podgrzewają atmosferę przed oficjalną premierą. Zanim ona jednak nastąpi wybraliśmy dziesięć, mniej znanych faktów dotyczących pierwszego filmu. 

Villeneuve skompletował ekipę niemal od razu

Chalamet

W przypadku tak skomplikowanych produkcji jak “Diuna” zwykle mówi się o długim okresie doboru odtwórców głównych ról, ale nie jest to przypadek widowiska Denisa Villeneuve’a. Kanadyjczyk miał bowiem od razu zdecydowaną wizję tego, kto zagra kluczowych bohaterów, a w przekonaniu konkretnych artystów pomogła zarówno jego renoma, jak i sława powieści Herberta. I tak Timothee Chalamet idealnie wypełniał jego zdaniem koncept “starszego mężczyzny w młodym ciele” jakim miał być Paul Atryda. Młody aktor wcześniej brał udział w castingu do roli w “Labiryncie”, ale wtedy nie dostał w nim angażu. 

Choć Rebecca Ferguson początkowo obawiała się zaszufladkowania, po kolejnej roli silnej postaci kobiecej, ostatecznie dała się przekonać. Z kolei Villeneuve sam zadzwonił do Dave’a Bautistę, oferując mu rolę Glossu Rabbana, na co ten z chęcią przystał będąc wielkim fanem wcześniejszych filmów reżysera. Kanadyjczyk wymarzył sobie również udział Stellana Skarsgarda i Charlotte Rampling, co udało się znów dlatego, że oboje uwielbiali jego poprzednie dzieła. Podobnie było w przypadku Javiera Bardema i Jasona Momoi, który propozycję udziału w filmie otrzymał będąc w górach na snowboardzie. Bardzo szybko skontaktował się jednak z reżyserem potwierdzając, że z przyjemnością zagra Duncana Idaho.  

Hans Zimmer zrezygnował z pracy nad innym filmem, by napisać muzykę do Diuny

Jeden z obecnie najwybitniejszych twórców muzyki filmowej, Hans Zimmer był do tej pory kojarzony także z utworami, które powstały do widowisk w reżyserii Christophera Nolana m.in. “Mrocznego Rycerza”,  “Incepcji” i “Interstellar”. Urodzony we Frankfurcie kompozytor otrzymał również ofertę pracy nad kolejnym filmem Brytyjczyka, którym był “Tenet”, ale odrzucił ją właśnie po to, by pracować nad muzyką do obrazu Denisa Villeneuve’a, będąc wielkim fanem twórczości Franka Herberta. Aby zaś odpowiednio przygotować się do swego zadania spędzić miał on samotny tydzień na pustyni w stanie Utah. Wybór ten okazał się słuszny, bo właśnie za muzykę do “Diuny” Zimmer otrzymał swojego drugiego Oscara w karierze, po statuetce z 1995 roku za "Króla Lwa". 

Spory problem ze znalezieniem odpowiedniej lokacji

Arrakis

Zdjęcia do filmu Denisa Villeneuve’a rozpoczęły się na Węgrzech, później ekipa udała się m.in. do Norwegii, ale największym problemem okazało się znalezienie odpowiednich lokacji, które oddałyby specyfikę powieściowej planety Arrakis. By odnaleźć odpowiednie tereny użyto przede wszystkim Google Earth, skanując ogromne połacie terenów Iranu, Mauretanii, Libii czy Czadu, ostatecznie decydująca się na nakręcenie zdjęć na pustyni Rub' al Khali w Abu Dhabi.  

Różne style walki

Przed koordynatorem scen walki Robertem Yuenem stanęło trudne zadanie stworzenia odrębnych stylów, którymi walczyliby przedstawiciele różnych ras i oddziałów zbrojnych. I tak sposób walki Harkonnenów został zaczerpnięty od starożytnych Mongołów, z kolei specyfika Sardaukarów została oparta z jednej strony na japońskich samurajach, a z drugiej na zdecydowanie mniej znanych strażnikach úlfhéðnar, strzegących norweskiego króla Haralda Pięknowłosego, znanych z późniejszych przekazów. Z kolei sposób poruszania się przedstawicieli rodu Atrydów w starciach oparto głównie na filipińskiej sztuce walki. 

Do filmu zaprojektowano ponad 1000 różnych kostiumów

Sardaukar


Zajmujący się tworzeniem kostiumów do filmu Jacqueline West i Bob Morgan nie mieli łatwego zadania, ze względu na spore wymagania Denisa Villeneuve’a. Reżyser chciał bowiem, by ich wygląd był ugruntowany w historii, a jednocześnie nie przypominał żadnych futurystycznych strojów, używanych we wcześniejszych widowiskach fantastycznych. West początkowo inspirowała się ubiorem średniowiecznym, myśląc jednak o tym jak wyglądałby on w przyszłości, w której przecież toczy się akcja powieści. Wpływ na ostateczny wygląd miały przeróżne motywy: dzieła Caravaggio, Goyi i Giotto, twórczość brytyjskiego historyka sztuki Johna Bergera, ubiór członków francuskiego ruchu oporu (Fremeni), ale również niemieckich nazistów (Sardaukarzy), a ostatecznie zarówno niektóre nowe kolekcje Balenciagi, jak i szaty Beduinów i Tuaregów. 

Na potrzeby filmu nagrano ponad 3200 nowych dźwięków

Gdy Denis Villeneuve mówi w wywiadach o doświadczeniu kinowym, nie ma na myśli wyłącznie obrazu, ale również dźwięk, nad którym pracowało grono specjalistów. Ci postanowili skupić się na stworzeniu odpowiedniego miksu przeróżnych odgłosów, ostatecznie składających się m.in. na odgłos ornitopterów, do czego posłużyły nagrania mruczenia kota, naprężonych pasów namiotu, a także trzepotu skrzydeł dużego chrząszcza, nagranego w całkowicie pustym pomieszczeniu. Co ciekawe, dźwięk pożerania przez czerwa pustyni ogromnej maszyny do pozyskiwania melanżu powstał również na bazie odgłosu symulowanego połykania mikrofonu przez jednego ze specjalistów od dźwięku, Marka Manginiego. 

Duże poświęcenie Stellana Skarsgarda

Baron Harkonnen


Grany przez szwedzkiego aktora Stellana Skarsgarda Baron Vladimir Harkonnen jest jedną z kluczowych postaci wydarzeń na Arrakis, ale w filmie Villeneuve’a nie pojawia się często. Sam odtwórca określił odtwarzaną przez siebie postać jako “hipopotam w ciele człowieka” i okazuje się, że codzienne przygotowanie postaci Barona, tak jak ostatecznie zobaczyliśmy w filmie, trwało nawet osiem godzin. 

Na planie pracował prawdziwy specjalista od tworzenia języków

Urodzonego w 1981 roku lingwistę Davida J. Petersona można bez wielkiej przesady nazwać jednym z największych specjalistów od tworzenia fikcyjnych języków. Pracujący na uniwersytetach Berkeley i w San Diego profesor wymyślił już mowę, którą posługiwali się Dothrakowie w serialu “Gra o Tron”, jak również konsultował podobne kwestie dla twórców serii “The 100”, a także “Thor: Mroczny świat”. Na planie widowiska Denisa Villeneuve’a zajmował się tworzeniem mowy Fremenów. 

Pustynne czerwie mają sporo wspólnego z wielorybami

sandworm

Choć przypominające monstrualne pierścienice istoty pojawiają się w pierwszej części widowiska Denisa Villeneuve’a przez niemal równe 1.5 minuty, oczywiście nad ich stworzeniem głowiło się mnóstwo specjalistów od efektów specjalnych, a także wcześniej wspomnianych dźwięków. Okazuje się jednak, że najwięcej wspólnego mają one z wielorybami, bo ich sposób poruszania się został zainspirowany właśnie ruchem waleni. Choć początkowo planowano użycie ładunków wybuchowych, by pokazać poruszenie ziemi po przejściu czerwi, ostatecznie zdecydowano się upodobnić je do falującej wody. 

Reżyser nie był zadowolony z ogłoszenia, że film od razu trafi na VOD

Premiera “Diuny” przypadła na okres covidowy, w trakcie którego dużo mówiło się o wzroście znaczenia serwisów streamingowych, kosztem zamkniętych na długie miesiące kin. Nic więc dziwnego, że przedstawiciele Warner Bros. ogłosili, że film będzie dystrybuowany w modelu hybrydowym: zarówno w kinach jak i na HBO MAX. Ta decyzja nie spotkała się z aprobatą samego reżysera. Kanadyjczyk bał się bowiem o wyniki finansowe swego obrazu w kinach, twierdząc iż jego dzieło zostało pomyślane jako doświadczenie szerokoekranowe. “W streamingu można pokazać znakomite dzieła, ale nie te o skali i doniosłości “Diuny”. Decyzja ta oznacza, że nasze widowisko nie będzie miało szansy na dobry wynik finansowy i piractwo ostatecznie zatriumfuje. Mój team i ja poświęciliśmy ponad trzy lata na stworzenie unikalnej, szerokoekranowej wizji stworzonej z myślą o doświadczaniu jej w kinach” - powiedział twórca. Mimo jego wątpliwości film okazał się sukcesem w box office, gdzie zgarnął ponad 400 milionów dolarów, a świetne wyniki oglądalności na HBO MAX ostatecznie dały reżyserowi możliwość kontynuowania opowieści w drugiej części. 

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper