Nie tylko Nokia 3310. Technologiczne cuda, którymi zachwycaliśmy się w latach 90.
Lata 90. były dekadą wprost przełomową, zarówno pod kątem technologicznym jak i społecznym, dzięki czemu w Polsce mieliśmy prawdziwy boom na wszelkiej maści gadżety. Dziś przypomnimy sobie stare dobre czasy!
Zanim wkroczyliśmy w XXI wiek Polska przeszła okres burzliwych zmian politycznych, społecznych oraz, o czym się często zapomina, technologicznych. W końcu dołączyliśmy do zachodniego świata i poczuliśmy dobrodziejstwo tamtejszych zdobyczy technologicznych, wychodząc z dużym impetem z ogromnego zacofania jakie mieliśmy przez komunizm.
To właśnie wtedy doszły do nas nowoczesne telefony komórkowe, samochody, telewizory i cała masa innych rewelacyjnych gadżetów, które były obiektem pożądania każdego z nas. Dziś postanowiłem zabrać was na małą nostalgiczną podróż po meandrach ostatniej dekady XX wieku, byśmy znów przypomnieli sobie jak to jest po raz pierwszy odpalić PlayStation, Game Boya, kupić Tamagochi czy nawet walkmana. Zapraszam!
Nokia 3310
Jeden z najlepszych i najpopularniejszych telefonów komórkowych wszech czasów! Sprzedaż w nakładzie 126 milionów egzemplarzy mówi chyba sama za siebie - to cudeńko chciał mieć w swojej kieszeni każdy. Dość budżetowy telefon bez rewolucyjnych nawet jak na tamte czasy bajerów podbił świat swoją przystępnością, atrakcyjnym wyglądem i jakością wykonania. Dziś uznawany za niezniszczalny, ówcześnie był krytykowany w recenzjach za słabą wytrzymałość. Sam do dziś trzymam w domu jeden egzemplarz, niestety bez ładowarki - ale znając ten model, dalej pewnie by działał.
Tamagotchi
Wirtualny zwierzaczek dziś nikogo nie dziwi, ale te 3 dekady temu była to taka nowość, że na jej punkcie oszalał dosłownie cały świat. Niezależnie czy byłeś wtedy młodym szczylem, nastolatkiem czy po prostu rodzicem - Tamagochi miał w ręku, choćby na chwilę, absolutnie każdy z nas. Dlaczego? Zwykła ludzka ciekawość. No bo jak to możliwe, że jakiś cyfrowy stworek sam sobie żyje w urządzeniu jak na niego nie patrzymy? Że niby zgłodniał, załatwił się, ubrudził? A może nawet trzeba go obudzić. Dziś co prawda już bardziej rozumiemy jak to działa, ale w latach 90 czy nawet na początku XXI wieku, było to wręcz kosmicznie ciekawe.
Game Boy
Kiedy na Zachodzie wystartowała moda na konsole przenośne, my w Polsce byliśmy z tematem jeszcze nieco do tyłu. Aczkolwiek co tu dużo mówić, Nintendomania nie ominęła nawet i nas. GameBoy, a następnie GB Color był obiektem marzeń każdego dzieciaka i gracza zajaranego nie tylko naszym medium, ale chyba przede wszystkim Pokemonami, które to leciały również w polskiej telewizji. Posiadaliście pierwszą kieszonsolkę Nintendo?
Pegasus
Zanim trafił do nas prawdziwy sprzęt od Nintendo, jakieś milion Polaków, a może nawet i więcej, pędziło do sklepów i na bazarki po kultowego Pegasusa - nieźle wykonaną podróbkę, która wypłynęła na fali wielkiego boomu na zainteresowanie grami w Polsce, a z racji braku porządnego prawa o ochronie własności intelektualnej, ojcowie Mariana nie mogli zbytnio nic na to poradzić. Ci co posiadali Pegasusa na pewno pamiętają kultowe składanki 5 w 1, "kaczki", Mariana i Contrę.
Walkman
Nie samymi grami człowiek żyje, dlatego też sporą popularnością, szczególnie w pierwszej połowie lat 90. cieszyły się walkmany, czyli przenośne odtwarzacze kaset z muzyką, które po raz pierwszy pozwalały Polakom na sensowne słuchanie ulubionych wykonawców w drodze do pracy, ogrodzie, czy po prostu na wakacjach. Bez potrzeby tachania ze sobą całego ustrojstwa wielkości obecnego PlayStation 5, czy nawet i większego.
PlayStation
No ale jak już Sony wparowało na nasz rynek, to pozamiatało nie tylko melomanami, ale również i graczami. Każdy kto miał wtedy styczność z "szarakiem" miał szczenę przy podłodze, a wszystkie pieniądze z komunii, czy odkładane miesiącami zaskórniaki natychmiast przeznaczał na zakup konsolki Japończyków. Kultowy Crash, Spyro, Gran Turismo, Silent Hill, Metal Gear Solid, Tenchu, Tekken, Ridge Racer, Oddworld, Die Hard, Colin, Rayman, Final Fantasy, Tomb Raider... Mógłbym wymieniać i wymieniać, ale wystarczy że odpalicie poniższy filmik i znów poczujecie tę magię co wtedy.
Discman
Jak już w obiegu na dobre pojawiły się płyty CD, kultowy Walkman musiał ustąpić miejsca swojemu naturalnemu następcy - Discmanowi. Idea ta sama co wtedy. Ulubione piosenki w twojej kieszeni, ale tym razem to nie było 5 czy 7 utworów na krzyż, a po 20, czy nawet 30 piosenek, które mieściły się na kultowych krążkach. Co więcej, możliwość wypalenia sobie samemu płytki z autorską składanką było jeszcze bardziej kuszące. No oczywiście jeśli miał ktoś już wtedy peceta, a tym bardziej Internet.
Pager
Dziś mamy smartfony, dziesiątki aplikacji do komunikacji i inne tego typu bajery. Te 30 lat temu wysłanie SMS-a robiło już wielkie wrażenie, ale swego czasu wielki szał robiły tak zwane blipery, inaczej znane również jako Pagery. Służące do wysyłania krótkich wiadomości tekstowych gadżety były nie tylko bardzo wygodne, ale również bezpieczne - nie śledziły naszej lokalizacji i teoretycznie dość ciężko było przechwycić taką wiadomość, co było dla wielu osób swego rodzaju atutem nad telefonami.
Zdalnie sterowane zabawki (RC Cars)
Dziś mało który dzieciak dałby się pokroić za możliwość pobawienia się zdalnie sterowanym samochodzikiem, helikopterem czy motorówką. Ale jeśli w latach 90. miałeś na chacie taki bajer, byłeś królem osiedla. Może nie takim jak gość posiadający "plejkę", ale wciąż byłeś "cool" i każdy chciał móc chociaż przez chwilę pobawić się takim zdalnie sterowanym cudeńkiem. Obiekt marzeń głównie chłopców, ale nie brakowało też i dziewczyn zajaranych tym tematem.
Brick Game 9999 w 1
Podczas gdy zajarani gracze bawili się z Game Boyem, PlayStation czy Pegasusem, znaczna większość takich typowych zjadaczy chleba siedziała w pracy z czymś co oferowało oszałamiające 9999 gier. Co prawda było ich może 99 z czego 90 to wariacje 10 pierwszych gierek, ale w cenie kilkunastu czy 20 złotych trudno chcieć więcej. Jakieś proste czołgi, wyścigi, tetris czy inne mega proste i wciągające produkcje potrafiły umilić niejednej księgowej czy sekretarce luźne popołudnie.
Furby
Chłopcy biegali za zdalnie sterowanymi pojazdami, dziewczynki zaś miały Furby. Czyli coś na wzór takiego przyjaznego, gadającego i milutkiego w dotyki robo-zwierzaczka, który w odróżnieniu od Chucky'ego nie pragnął wymordować całej rodziny posiadacza. W latach 90. była to prawdziwa gratka dla każdej młodej damy, a dla jej koleżanek jeden z najważniejszych powodów by wspólnie spędzać czas.
Przeczytaj również
Komentarze (116)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych