własne

Kto się boi złego klauna – i dlaczego? Fobia, o której mało się mówi

Dagmara PaniFrau | 01.04, 09:30

O tym, że 1 kwietnia wypada Prima Aprilis, wie każdy. O tym, że niektórzy obchodzą wtedy również Dzień Klauna, wie już trochę mniej osób. A zupełnie niewielu zdaje sobie sprawę, że istnieje pewien odsetek społeczeństwa, który wcale nie ma ochoty celebrować tego święta.

Lon Chaney, słynny odtwórca ról potworów w pierwszych filmach grozy, powiedział pewnego dnia, że nie ma nic śmiesznego w spotkaniu klauna w blasku księżyca. Oznacza to mniej więcej tyle, że w pewnych okolicznościach nawet coś obiektywnie niegroźnego i sympatycznego może w oczach postrzegającego przeobrazić się w istną potworność. A wtedy zaczynamy się bać.

Dalsza część tekstu pod wideo

Problem w tym, że czasem ten strach wymyka się spod kontroli – i wtedy mamy do czynienia z fobią. Lęk przed klaunami określa się mianem koulrofobii. To rzadkie zjawisko i trudno oszacować jego skalę. Bo w sumie niewiele osób się do tego przyznaje, a i żyć z tym się da – w końcu na co dzień raczej nie spotykamy klaunów (przynajmniej nie takich w dosłownym znaczeniu tego słowa). 

Trochę o nazwie

Killer Klowns

W swojej książce „Bad Clowns” Benjamin Radford zaznacza, że o koulrofobii możemy mówić wyłącznie wtedy, gdy nasze wzmożone obawy nie mają żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Jeśli na przykład boimy się gagatka, bo po prostu wygląda wyjątkowo upiornie, to nie jest to. „Nie ma absolutnie nic dziwnego, patologicznego lub nierozsądnego w strachu przed klaunem, który goni cię z pistoletem lub tasakiem do mięsa”, twierdzi autor.

Osobliwie brzmiąca nazwa „koulrofobia” widnieje aktualnie w nielicznych opracowaniach naukowych, a wzięła się… No właśnie, skąd? Tego tak naprawdę nie wie nikt. Bardzo możliwe, że przedrostek „koulro-” zaczerpnięto z greckiego „kolobathristes”, oznaczającego delikwenta pomykającego na szczudłach. To swego rodzaju prototyp klauna, jakiego znamy dzisi

A jakiego klauna znamy dzisiaj? Jaki on jest, każdy widzi. Ma zazwyczaj kolorową czuprynę, okrągły czerwony nos i białą tapetę na twarzy. No i dorysowany uśmiech. Czyli, obiektywnie rzecz ujmując, nic strasznego. Chociaż, jakby się tak zastanowić, taki wizerunek może wzbudzać niepokój. No dobra, nie niepokój – to wygląda niemalże upiornie.

Strach przed Nieznanym

własne

Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego wiele osób tak bardzo boi się ciemności? Oświetlony pokoik nie pozostawia wiele dla wyobraźni, za to mroczna piwnica już tak. Nie wiemy, co się tam kryje. I wiedzieć nie będziemy, jeśli nie zbadamy owego tajemniczego obszaru. Do tego czasu pozostanie on schronieniem dla najbardziej wytwornych światowych i polskich wilkołaków, strzyg i zapleśniałych Świeżaków. Oczywiście jedynie w naszej wyobraźni.

Podobnie sytuacja zdaje się wyglądać w przypadku klaunów. Wielu z nich nosi na twarzy grubą warstwę makijażu; niektórzy mają maski. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku trudno jest odczytać prawdziwe emocje z twarzy komika. Po prostu nie mamy możliwości dowiedzieć się, co rzeczywiście gra mu w duszy. I właśnie to może być jedną z głównych przyczyn, dla których niektórzy panicznie boją się takich osobników.

Bardzo, bardzo zły klaun

własna

Strach przed Nieznanym to jedno, a fakty i historia kryminalistyki to drugie. Fani true crime z pewnością kojarzą sprawę morderczego klauna z Illinois. John Wayne Gacy, bo o nim mowa, prowadził swoją – że tak to niezgrabnie ujmę – „działalność” w latach 70. XX wieku. W ciągu kilku lat dokonał napaści o charakterze seksualnym na ponad 30 chłopakach i młodych mężczyznach, których następnie pozbawiał życia.

Gacy był z zawodu przedsiębiorcą budowlanym. Sęk w tym, że po godzinach udzielał się (najczęściej charytatywnie) jako klaun – oczywiście miało to miejsce zanim na jaw wyszła jego mroczna natura. Najohydniejszych czynów nie dokonywał w przebraniu klauna, niemniej faktem jest, swoje ofiary zwabiał do domu pod pretekstem pokazywania im „magicznych sztuczek”. Szybko okazywało się, że kajdanki i lina służą zgoła czemuś innemu niż czarodziejskie tricki.

Jako ciekawostkę można dorzucić, że morderczy klaun z Illinois miał polskie korzenie – jego dziadkowie mieszkali w Rzeczpospolitej pod zaborami. I z racji tego morderca angażował się w organizację polonijnych parad w Chicago. Jak by nie było, głośna sprawa Gacy’ego raczej nie pomagała tym „normalniejszym” komikom w pozyskiwaniu społecznego zaufania. Wybryki seryjnego mordercy ewidentnie psuły im reputację.

Mordercze klauny w popkulturze

Arkham City

Kultura popularna również wtrąca do tematu swoje trzy przypalone grudki popcornu, nastawiając odbiorców wrogo do klaunów. Wizerunek wrednego, upierdliwego, a czasem nawet krwiożerczego błazna świetnie konserwuje się w filmach, powieściach i komiksach. Filmów, które podejmują tematykę złych klaunów, można znaleźć masę. Za przykład niech posłuży "Killer Klowns from Outer Space", który trafił do kin w 1988. Miało to być połączenie horroru i komedii. Oczywiście gdy się to teraz ogląda, to bardziej przypomina komedię niż horror; faktem pozostaje jednak, że klauny zdecydowanie nie mają dobrych zamiarów.

Na początku czerwca ma wyjść growa adaptacja Killer Klowns. Standardowo – jak miało to miejsce w przypadku The Texas Chain Saw Massacre i jeszcze paru innych horrorów – będzie to asymetryczny co-op, w którym gracze podzielą się na agresorów i ofiary.

Jeszcze inny przykład to bazujący na powieści Stephena Kinga z 1986 "It". Historia bynajmniej nie porywa, ale klauna pokazano tu w ciekawy sposób – uosabia on indywidualne lęki bohaterów. Nie sposób wspomnieć także o Jokerze. Pewien badacz – Joel West – tak bardzo zauroczył się tą postacią, że napisał o jej roli w popkulturze książkę. Naukowiec określa Jokera jako „personifikację powodu, dla którego boimy się klaunów”. Coś w tym jest.

Podsumowując, podłoża koulrofobii można dopatrywać się w lęku przed Nieznanym – jeśli nie widzimy czyjejś twarzy, trudno nam stwierdzić, czy delikwent nie knuje przypadkiem czegoś niedobrego. Nie jest wykluczone, że rolę w intensyfikacji tego rodzaju lęku pełni popkultura. Gdy cały czas jesteśmy bombardowani obrazami „złego klauna”, może dojść do tego, że zaczniemy bać się też tego „dobrego”. Niemniej trzeba pamiętać, że określenie „wy wszyscy jesteście tacy sami!” akurat tutaj nie znajduje raczej praktycznego zastosowania. No, raczej.

Źródło: „Bad Clowns”, Benjamin Radford (2016); „The Sign of the Joker: The Clown Prince of Crime as a Sign”, Joel West (2020). Zdjęcia: Wikimedia Commons.
Dagmara PaniFrau Strona autora
cropper